Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
Czytajcie i komentujcie, bo to najwięcej znaczy :)
Zapraszam: http://poczateknas.blogspot.com/
Przez ten cały wieczór nie zmrużyłem w nocy nawet oka. Mimo, że czekał mnie dzisiaj ciężki dyżur, to po prostu nie mogłem zasnąć. Ta blondynka całkowicie zawróciła mi w głowie. Kiedy już myślałem, że zasnę, wtedy widziałem jej usta. Te malinowe usta, które wczoraj mogłem namiętnie pocałować!
Jaki jest ze mnie kretyn, nie wykorzystując takiej szansy. Po cichu jednak liczyłem, że coś się teraz między nami zmieni. Byłem też pewien, że blondynka czekała na to bym ją pocałował, mimo iż twierdzi zupełnie co innego.
W tej chwili zacząłem bać się jednego. Po prostu myśl, że mógłbym się w niej zakochać była wręcz niedorzeczna. Ja, Piotr Gawryło, który może mieć każdą kobietę miałbym się starać dla jakiejś panienki? Co to, to nie.
Wstałem z łóżka całkowicie padnięty. Kiedy przejrzałem się w lustrze nie poznałem samego siebie. Wory pod oczami i dosłownie jeden, wielki busz na głowie! Zmotywowało mnie to tylko do tego, że przed pracą zaliczkę jakiś salon fryzjerski.
Po prysznicu, owinięty jedynie ręcznikiem stanąłem przed szafą. Nigdy nie miałem problemu z wyborem ubrań.. do dzisiaj. Jakoś myśl, że może zobaczy mnie Hana całkowicie zmieniała mój tok myślenia!
Koniec końców postawiłem na kremowe spodnie i niebieską koszulę. Cały czas bacznie obserwowałem się w lustrze i dopinałem nawet ostatni guzik od koszuli, kiedy do mojego pokoju zakradła się babcia. Dosłownie!
Weszła tak po cichu, że tylko się zdziwiłem widząc ją w lustrze. Uśmiechała się do mnie zagadkowo, trzymając coś w rękach. Po chwili dostrzegłem, że jest to to samo pudełeczko, które miała wczoraj.
- Coś się stało?- zapytałem, obracając się do babci twarzą w twarz.
Staruszka nic nie odpowiedziała, tylko usiadła na skraju mojego łóżka. Pudełeczko, które wówczas trzymała położyła obok. Wskazała jeszcze bym do niej dołączył, więc już posłusznie spełniłem prośbę.
- Muszę zaraz iść do pracy.- dodałem, by jako tako pośpieszyć staruszkę.
- Ta cała Hana… Lubisz ją Piotrusiu?- dlaczego mnie wcale nie zdziwiło, że babcia zapytała się właśnie o blondynkę! Po prostu wiedziałem.
- Prawie jej nie znam.
- Ale lubisz ją?
- Lubię.- stwierdziłem, że nie będę okłamywał babci, ani samego siebie.
- To dobrze.- odparła pod nosem, biorąc do ręki pudełeczko.- Chciałabym, żebyś kiedyś dał to kobiecie, którą naprawdę pokochasz.- kiedy otworzyła to coś, zobaczyłem w środku wisiorek. Piękny wisiorek, nawet jak na mój gust, którego nie mam odnośnie biżuterii.- Należał do Twojej matki, a wcześniej jeszcze do mojej. Mam nadzieję, że nie podejmiesz pochopnie tej decyzji, komu go powierzysz, bo jest bardzo cenny.
- Dlaczego dajesz mi go teraz?- zapytałem aż nadto zdziwiony. Samo wspomnienie o mojej matce wywołało jeden wielki ból w moim sercu. Przypomniały mi się dawne, beztroskie lata, kiedy byłem zupełnie inną osobą. Dlaczego więc teraz tak bardzo się zmieniłem?
- Mam przeczucie, że dobrze wybierzesz osobę, której go dasz.
- Ale dlaczego właśnie teraz mi go dajesz?- dopytywałem dalej, nie dając za wygraną…- Dlaczego po tym, jak poznałaś Hanę? To o nią chodzi? Myślisz, że jej go dam?
- Nie wiem wnusiu, nie wiem. To Twoja decyzja.- babcia uśmiechnęła się tylko delikatnie pod nosem, spoglądając na mnie dwuznacznie.- Chociaż Hana byłaby tego warta.
- Nawet jej nie znasz.- odparłem pod nosem, jak rozkapryszone dziecko.
Po prostu nie mogłem uwierzyć w słowa babci. Nigdy się tak nie zachowywała.
- Z tego co wiem Ty też nie, a już ją przyprowadziłeś do domu.
- Przez przypadek.
- Dobrze wiesz Piotrusiu, że w życiu nic nie dzieję się przez przypadek.- Babcia wstała powoli, dając mi pudełeczko prosto do rąk.- Nie wracaj zbyt późno. Zaczekam na Ciebie z kolacją.
Babcia miała już wyjść z mojej sypialni, kiedy to zatrzymała się u progu drzwi. Patrzyła się na mnie z dziwnie zagadkowym uśmieszkiem.
- Jeżeli miałbyś przyjść z jakimś gościem, to nie musisz mnie uprzedzać. Przygotuję jedną porcję więcej.- dopiero po tych słowach staruszka opuściła mój pokój.
Na te słowa tylko przewróciłem oczami. Przecież nikogo nie przyprowadzę do domu.. Po chwili zrozumiałem, że miała na myśli blondynkę. Mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie pod nosem.
W końcu odłożyłem ten cały prezent czy jakkolwiek to nazwać do szuflady, szczelnie ją zamykając.
Przejrzałem się jeszcze raz w lustrze, po czym biorąc pod rękę teczkę po prostu wyszedłem z mieszkania. Czekał mnie ciężki dzień i już teraz czułem to w kościach.
Nim dojechałem do szpitala, zatrzymałem się przed jednym z salonów fryzjerskich. Był to niewielki, ale za to jaki uroczy zakład. Założę się, że wszystko dlatego, iż pracowała tam Asia - całkiem ładna ekspedientka, z którą raz czy dwa udało mi się umówić na drinka i to o dziwo bez jakichkolwiek konsekwencji!
Nienawidziłem chodzić do fryzjera, ale jednak od pewnego czasu do tego przywykłem. Jeszcze teraz, przeglądając się po raz ostatni w lustrze stwierdziłem, że Asia odwaliła kawał dobrej roboty!
- To co, może skusisz się na lampkę wina wieczorem?- zapytała brunetka, nim zdążyłem opuścić jej salon.
- Wybacz, ale mam już plany.- skłamałem na poczekaniu, puszczając do niej oczko.
Uśmiechnąłem się jeszcze pod nosem, po czym szybkim krokiem udałem się do samochodu. Udało mi się jeszcze zdążyć ominąć korki, więc bez większego problemu znalazłem miejsce na szpitalnym parkingu.
Wysiadałem właśnie z auta, kiedy zauważyłem blondynkę. Sam nie wiem czemu właśnie w tym momencie przestałem oddychać. Wpatrywałem się w nią jeszcze bardziej niż ostatnio. Zamknąłem samochód i miałem do niej podejść, lecz wtedy ktoś mnie uprzedził. Nie znałem tego gościa osobiście, ale na pewno go kojarzyłem. Kiedy obydwoje zaczęli się do siebie zagadkowo uśmiechać, poczułem dziwne ukłucie w podbrzuszu. Ostatecznie nie chciałem by blondynka zobaczyła jak się im przyglądam, więc szybszym krokiem wszedłem do szpitala.
Po drodze mijałem kilka pacjentów i pielęgniarek, na których nawet nie zwróciłem uwagi. Wszystko się we mnie dosłownie gotowało, a ja nie miałem pojęcia co się dzieje. W lekarskim na całe szczęście nikogo nie było. Rzuciłem teczkę na biurko, przeczesując ręką włosy. Już nawet zapomniałem o tym, że dopiero co wyszedłem od fryzjera.
- Nooo stary.- słysząc ten głos tylko przekląłem pod nosem.- Nie sądziłem, że potrafisz działać aż takie cuda!- mówił entuzjastycznie Adam, wchodząc do lekarskiego.
- Nie wiem o czym mówisz.- odparłem na odczepne.
W sumie sam nie wiedziałem dlaczego tak bardzo mój ulubiony kumpel mnie w tej chwili irytował. Patrzyłem na niego spod byka i nie umiałem zapanować nad swoją złością! Coraz mniej z tego wszystkiego rozumiałem.
- Widziałem jak wczoraj Ty i panna „niedostępna” wyszliście razem z imprezy, a potem jeszcze gdzieś pojechaliście.- Adam patrzył na mnie dwuznacznie, jak zawsze wścibski.- No opowiadaj jak było.
- Nic nie było. Rozumiesz?- powoli naprawdę zacząłem tracić kontrolę.
- No już nie bądź taki samolubny. Jaka ona jest?
- Umów się, to się dowiesz.- burknąłem pod nosem, przekładając papiery.
Po jakiejś chwili zobaczyłem, że cała dokumentacja dotyczy Kariny! Mojej ulubionej pacjentki. Zacząłem to wszystko przeglądać na spokojnie, lecz z coraz większym niedowierzaniem.
- Adam..- zacząłem naprawdę zdziwiony.- Dlaczego mnie nie poinformowałeś, że jej stan się pogarsza?
- Kogo?
- Kariny.
- A skąd miałem wiedzieć, że to dla Ciebie taka ważna sprawa?- chyba powoli i Adam wyczuł mój beznadziejny nastrój.
Co poradzić, że wszystko to co ma właśnie ze mną miejsce jest spowodowane blondynką? Na samą myśl o niej, prawie wychodziłem z siebie!
- Cześć.- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Hany, która od tak weszła do lekarskiego.
- Dzień dobry!- odparł od razu Adam, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Kiedy zauważyłem jak się specjalnie zaczął przed nią prężyć, aż prychnąłem pod nosem. Jednak Adaśko czasem potrafi rozśmieszyć człowieka!
- Następnym razem informuj mnie na bieżąco.- dodałem jeszcze w stronę Adama wychodząc z lekarskiego.
Byłem tak poirytowany, że nie mogłem zostać z nimi w jednym pomieszczeniu. Swoją drogą jeżeli bym został, to Adaśko od razu domyśliłby się, że ma szanse wygrać zakład skoro nawet z blondynką nie rozmawiam!
W końcu pogrążony we własnych myślach udałem się na oddział, gdzie czekała na mnie masa roboty…
Właśnie chyba praca, nieco mnie rozluźniła. Cały dyżur przebiegł o dziwo spokojnie i bez większych niezaplanowanych zabiegów się nie obeszło. Podczas krótkiej przerwy spotkałem się tylko z Wiki, która przeżywała Adama. Czy zawsze ktoś musi w tym szpitalu mieć romans?
Kiedy Consalida wypytywała mnie o Adama, ja myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Z początku myślałem o Kamili, której z pewnością z mojej strony należą się jakieś przeprosiny. W końcu nie mogę wyjść na takiego dupka, bo aż takim nim nie jestem…
- Haaalo! Ziemia do Piotra.- Wiki kopnęła mnie lekko pod stołem, przez co od razu spojrzałem na nią zaskoczony.- O czym tak myślisz?- zapytała zaciekawiona.
Miałem właśnie wtedy wymyślić jakąś błahą historyjkę, kiedy to blondynka weszła do bufetu z tym samym kolesiem, z którym gadała rano pod szpitalem.
Znowu się przez to tylko cały spiąłem!
- Co to za koleś?- zapytałem Wiki, dyskretnie wskazując na kompana Hany.
- Chyba nowy psychiatra.
- Jak się nazywa?
- Nie wiem. Chyba Szymon.- Consalida nie spuszczała ze mnie wzroku, więc się tylko domyślałem, że powoli zaczęła kojarzyć wszystkie fakty.- Tylko mi nie mów, że Ty i siostra Przemka..
- No, że co my?
- Jesteście razem.- wypaliła Wiktoria jak zawsze bez namysłu!
Na jej słowa wybuchłem tylko donośnym śmiechem! Może i nie zrobiłem tego celowo, ale dzięki temu spojrzenia wszystkich tu obecnych powędrowały w naszą stronę, włącznie z dosadnym i przeszywającym wzrokiem Hany.
Wtedy na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały. Nie wiem czemu, ale w tej chwili poczułem dziwne uczucie w głębi samego siebie. Chciałem się uśmiechnąć, lecz wtedy ten cały Szymon zasłonił mi swoją osobą blondynkę. W jednej chwili czar tej sytuacji prysł i wrócił mój przykry humor!
- Idę na oddział.- stwierdziłem, wstając z miejsca.- I proszę Cię Wiki nie doszukuj się jakiegoś drugiego dna, jeśli go nie ma.- dodałem tak zwyczajnie, wychodząc z bufetu.
Czy ze mną jest już naprawdę tak źle, jeśli ciągle myślę o tej blondynce? W nocy nie mogę przez nią spać, bo ciągle przed oczami mam jej twarz, malinowe usta i zgrabne ciało, a w pracy nie mogę się na niczym skupić. Po prostu świetnie. Jeszcze ten cały Szymon… Jeżeli Adam go zobaczy z Haną, to od razu będzie się wywyższał, że wygrywa zakład. Muszę coś z tym zrobić by zachować honor!
Zostały mi jeszcze cztery dni i chyba muszę postawić na jedną kartę by zdobyć blondynkę. Piotr Gawryło i przegrana? Nigdy w życiu! Z resztą zapewne i tak długo jeszcze tutaj nie zabaluję zważywszy na moje ostatnie przeprowadzki…
Wszedłem do lekarskiego, gdzie ponownie zacząłem przeglądać kartę Kariny. Zależało mi na tej pacjentce podwójnie, ponieważ jestem z nią od samego początku. W tej chwili nasunęła mi się myśl, że może faktycznie jestem słaby? Może Hana miała rację mówiąc, że jestem zbyt uczuciowy? Te same myśli mnie po prostu przerażały.
- Z tego co mi się wydaję to ja powinnam być na Ciebie obrażona, a nie Ty.- usłyszałem ten aksamitny głos, który od razu wybił mnie z myśli.
Blondynka stała przy ekspresie od kawy plecami do mnie. Z tej perspektywy jeszcze lepiej mogłem przyjrzeć się jej znakomitej figurze!
- Czemu uważasz, że się na Ciebie gniewam?- zapytałem jeszcze bez emocji, cały czas siedząc przy biurku z kartkami i długopisem w dłoniach.
- Nie odezwałeś się dzisiaj do mnie ani słowem.
- Po co mam się odzywać, skoro i tak masz o mnie wyrobione zdanie.- postanowiłem się z nią trochę podroczyć.
Naprawdę się mocno powstrzymywałem by od tak do niej nie podejść i w końcu skosztować tych malinowych ust, które każdorazowo przywracały mnie o niemały zawrót głowy!
- Co za cholerstwo…- usłyszałem jak Hana wyzywa tą całą machinę pod nosem, przez co się tylko szeroko uśmiechnąłem.
W końcu wstałem z miejsca, odkładając wszystkie papiery. Wolnym krokiem podszedłem obok blondynki, opierając się nieopodal o blat.
- Możesz pomóc, a nie się tak gapisz?- zapytała w końcu jeszcze bardziej poirytowana blondynka, odsuwając się od ekspresu o krok do tyłu.
- Lepiej zawołam Szymona.- zdziwiona mina Hany mówiła sama za siebie.- Przecież z niego nie jest taki błazen, jak ze mnie.- dodałem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Z pewnością.- odparła blondynka przewracając oczami.
W końcu poddałem się podchodząc o krok do tej machiny. Nie chciałem wyjść na aż takiego głupka w jej oczach. Mimo wszystko, trochę mi zależało na jej zdaniu.
- No chodź to Ci pokażę jak to działa.
Blondynka się przez chwilę wahała, lecz po krótkim czasie stała przede mną. Dzieliły nas centymetry, a jej perfumy powodowały to, iż nie mogłem racjonalnie myślec. Była skierowana plecami do mnie, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, dziwnie odpowiadała mi jej bliskość.
- Musisz nacisnąć tutaj..- zacząłem ją instruować dosłownie bujając w obłokach.- Nie bój się, to Cię nie ugryzie.- dodałem ze śmiechem w głosie.
Wtedy Hana obróciła się w moją stronę przez ramię. Wpatrywała się we mnie również mając na twarzy delikatny uśmieszek. Przez to, że dzieliły nas centymetry nie mogłem się skupić. To, jak przygryzła wargę całkowicie zwaliło mnie z nóg. Czy mogłem teraz ponownie stracić szansę spróbowania jej malinowych ust? Oczywiście, że nie!
Czytajcie, promujcie, kochajcie <3 !
Dawaj nexta!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńahh,no cóż za zakonczenie! ale chyba nie będzie tak łatwo między nimi? cos wyczuwam wiele zwrotów akcji w Twoim wykonaniu, ale to bardzo dobrze! :)
OdpowiedzUsuńczekam na nexty! fajnie, że podjęłas się reaktywowania bloga!
L.
boskie <3 czekam na pocałunek i nie tylko ^^
OdpowiedzUsuńM. :)
superowe :D oby ja w końcu pocałował :D
OdpowiedzUsuńna prawdę bardzo mi sie podoba :) z niecierpliwością czekam na nexta! :)
OdpowiedzUsuńDawaj nexta dziś pliskaaa
OdpowiedzUsuńUtrzymujesz poziom. :-D Fajne, fajne. Czekam na nexta :-)
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!!!!! Dawaj szybko nexta!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Daj szybko nexta !!!
OdpowiedzUsuńSuper :) Dawaj nexta !!!!!
UsuńTakie "już prawie się pocałowali", "delikatnie ją dotknął", "stali blisko" to jest najlepsze, najlepiej się to czyta! Nie pozwól im się zbyt szybko zejść!
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper! Kocham to opowiadanie:* lovciam cie:* :) dodaj jeszcze dziś nexta . Noe rób tak jak ta wcześniej ze niedodawala prZeZ miesiąc( tak rozumiem ze nir miała czasu) :) prosze dodaj jeszcze Dziś
OdpowiedzUsuńPodasz coś , czy nie? :(
OdpowiedzUsuńNie no ja już mam tego dość , przejmujesZ bloga i teraz na nim nie dodajesz . BEZSESU ! weź coś dodaj co!?
OdpowiedzUsuńJutro będzie next i proszę się nie unosić. Jak wiadomo mam ważniejsze sprawy na głowie, a opowiadania dodaje i tak w każdej wolnej chwili. Jeżeli się coś nie podoba, to nie musisz tego czytać, nikt Ci nie każe :)
UsuńPozdrawiam, Madzia.
Okok sory ! ;) poprostu troszke sie zdenerwowałam . :) ale spoko sorki
Usuń