HaPi
muszę jeszcze dopracować, więc póki co mam dla Was takie małe coś :)
Przepraszam
za błędy jeżeli takowe wystąpiły, ale naprawdę wypadłam z formy!
LeTo…
Czyli jak to wszystko się zaczęło.
1. Rozdział o przeszłości.
A bynajmniej jej części…
Wiedziałam, że muszę skończyć z
tym wszystkim. Miałam dosyć. Dosyć swojej przeszłości jak i całego
dotychczasowego życia. Dlaczego to właśnie mi, musiało przydarzyć się aż tyle
rzeczy? Ostatnimi czasy był co prawda Czyżyk, ale to jednak nie to samo. Nie
chciałam wciągać go w tą całą swoją uczuciową walkę, ponieważ najpewniej by na
tym tylko ucierpiał. Ucierpiałby dlatego, że ja nie potrafię kochać…
Przynajmniej nie teraz i nie w tym czasie…
Właśnie te myśli spowodowały,
że teraz leżę w szpitalu na oddziale wewnętrznym. Wcześniej jednak zawieźli
mnie na oiom, więc chyba było ze mną naprawdę źle. Wszystko przez Andrzeja,
ponieważ znalazł mnie i ocalił w ostatniej chwili! Zrobił to jak zawsze wtedy,
kiedy tak bardzo chciałam z tym wszystkim skończyć… Tak bardzo…
- No i jak się dzisiaj
czujesz?- z rozważań wyrwał mnie jak zawsze jego głos. – od czasu kiedy tu
leżę, bowiem tylko on mnie odwiedził i się nie dziwię zwłaszcza, iż prosiłam go
o całkowitą dyskrecję, wcześniej biorąc urlop.
Miałam świadomość, że prędzej
czy później ujrzy to światło dzienne, ale jednak preferowałam tą drugą opcję.
Jakoś nie miałam zbytnio zamiaru opowiadać wszystkim co, bądź kto zmotywował
mnie do takiego zachowania.
- Chyba lepiej.- odparłam po
chwili namysłu. Jakoś dalej nie mogłam uwierzyć w to, że Czyżu naprawdę
poprosił mnie o rękę, a chwilę później chciałam się zabić. Już chyba naprawdę
wolałam nie wiedzieć, co takiego sobie teraz o mnie myśli…
- No to dobrze, bo wiesz musisz
już wracać do pracy. Nie ma Tomka, nie ma Ciebie i trochę z Tamą się już gubimy
w tym wszystkim.
- Za dwa dni mam dostać wypis.-
powiedziałam chyba bardziej dla zaspokojenia własnego sumienia. Głupio mi było
patrzeć nawet na niego po tym wszystkim…
- No to super.- Czyżu jak to czyżu
uśmiechnął się pod nosem, wkładając ręce do kieszeni spodni.- Musze spadać do
roboty, bo wiesz… jeszcze szefowa mnie wywali.- mówiąc to puścił tylko oczko,
po czym w końcu opuścił moją salę.
Na siłę odwzajemniłam uśmiech.
Nie miałam już siły udawać, że wszystko będzie dobrze… Że wszystko jest dobrze…
Bo po co miałam się tak zachowywać?
Po krótkiej chwili sięgnęłam po
telefon, leżący nieopodal na szafce. Nie powiem, bo sprawiło mi to lada wysiłek.
Przeglądając listę kontaktów
zatrzymałam się na Kamińskim. Coś poczułam w głębi samej siebie i wtedy już
wiedziałam, co muszę zrobić. Zadzwoniłam do niego od razu. Niestety nie
odebrał, a nie miałam zamiaru nagrywać mu się na pocztę. Zamiast tego,
postanowiłam wysłać mu tylko krótką wiadomość.
„
Musimy porozmawiać. Szpital św. Wojciecha. Czekam. Lena…”
Potwierdzenie dostarczenia
wiadomości wystarczyło, by spadł mi kamień z serca. Musiałam porozmawiać z
Tomkiem, ponieważ nie dam rady go dłużej zastępować. To jego drużyna, jego
gabinet, jego biurko. To większa część jego życia. Dlaczego więc tak szybko z
tego zrezygnował? Dla rodziny? Kiedyś nie był gotów na tego typu rzeczy...
- Pani Leno… Mówiłem, że
telefonu używamy tylko w skrajnych przypadkach… Tak?- doktor Piszko od razu
spiorunował mnie wzrokiem.
Już jak na grzeczną dziewczynkę
przystało po prostu odłożyłam aparat.
- No i tak ma być.- mężczyzna
sięgnął do mojej karty zdrowia, aż nadto ją studiując.
- Coś nie tak?- dopytywałam z
lekką paranoją w głosie.
- Wręcz przeciwnie, wydaję mi
się, że już dzisiaj będziemy mogli załatwić wypis, ale na wstępie dostanie Pani
skierowanie na leczenie.
- Dobrze.- odparłam od tak.
I tak wiedziałam przecież, że
bez wizyty u swojego starego lekarza się nie obejdzie!
- W takim razie przed
skończeniem dyżuru zajrzę do Pani.
- To znaczy o której?
- Przed piętnastą… Ma kto Panią
odebrać ze szpitala?
- Oczywiście.- skłamałam na
poczekaniu.
Nie minęło kilka sekund, kiedy
w drzwiach od swojej sali zobaczyłam twarz Tomka. Aż się zdziwiłam, że udało mu
się tu przybyć tak szybko.
Wtedy nawet wzrok doktora
Piszko powędrował ku Kamińskiemu.
Po chwili Tomek stał już
nieopodal mojego łóżka. Patrzył się to na mnie, to na doktora, lecz nie wydobył
z siebie ani słowa. Czułam się w tym wszystkim trochę niezręcznie. Sama nie
wiedziałam do końca czemu.
- Niech zadba Pan o nią.- rzekł
w końcu lekarz w stronę Tomka, delikatnie klepiąc go po ramieniu.
Teraz to dopiero było mi głupio!
Chyba ten cały doktorek wziął
nas za parę. Po prostu nie mogłam w to wszystko uwierzyć! Na twarzy w końcu
pojawił mi się szczery, nieudawany uśmiech. U Tomka chyba tym bardziej.
- Przepraszam.- powiedziałam w
końcu kiedy się trochę uspokoiłam.
- No i masz za co.- Tomek w
jednej chwili siedział już na skraju mojego szpitalnego łóżka.- Dlaczego mi nie
powiedziałaś, że jesteś w szpitalu?
- Jak to nie powiedziałam?-
odruchowo zmierzyłam go niezbyt przyjemnym wzrokiem.- Używasz czasem telefonu?
Dopiero na te słowa Kamiński
sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, by odczytać mojego sms’a.
- No dobra.- chyba trochę było
mu głupio, a bynajmniej tak mi się wydawało.- Nie zmienia to jednak faktu, że
dowiedziałem się o tym ostatni.
- O czym?
- Wiem co chciałaś zrobić…
Tylko czemu? Czemu kolejny raz próbowałaś?
Chyba właśnie za tą szczerość i
nieowijanie w bawełnę lubiłam Tomka najbardziej!
- Miałam swoje powody.
- Taką odpowiedź słyszałem też
wtedy…- Kamiński nawet nie ukrywał, jak bardzo poruszyła go ta chwila
szczerości.
Prawda była taka, że obydwoje
staraliśmy się zapomnieć o tamtych czasach. W obecnej rzeczywistości byłoby to
wręcz niestosowne.
- Lepiej powiedz jak tam się
mają Twoje kobiety?- umiejętnie musiałam zmienić temat, wykonując dobrą minę do
złej gry.
- W porządku.- Kamiński chyba
nie był jednak taki głupi bo od razu wyczuł, o co mi chodzi…- Dlaczego więc
chciałaś, żebym przyjechał?
- No właśnie, skąd wiedziałeś
gdzie jestem?
- Zgadnij.- odruchowo chyba
nawet wzruszył ramionami.- Czyżu…
- No tak.- nawet mnie to nie
zdziwiło.
Więc po co miałem przyjechać?-
dopytywał dalej, nie dając za wygraną.
- Potrzebuję, żebyś wrócił na
służbę.
- Słucham?
- Nie dam rady Cie teraz
zastąpić. Nie po tym wszystkim.- postawiłam na szczerość po raz kolejny tego
dnia.
- Lena… Nie mogę. Obiecałem to…
- Proszę Tomek.- weszłam mu
natychmiast słowo.- Ten ostatni raz.
- Te kilkanaście lat temu
mówiłaś tak samo, a teraz historia się powtarza.
- Ale już się nie powtórzy.-
odruchowo spojrzałam mu prosto w oczy.
W te same oczy, w które
patrzyłam każdego dnia przed laty…
- W porządku… Ale to już
naprawdę ostatni raz…- Tomek w tej samej chwili wstał, wychodząc z
pomieszczenia.
Chyba dobrze postąpił, bo nam
obojgu w tej chwili potrzeba chwili spokoju. Coś czułam, że jednak to nie
będzie ten ostatni raz!
KOOOMENTUJCIE I MNIE MOTYWUJCIE ♥!
Kocham! :D
OdpowiedzUsuń/Basia
Świetne, zresztą jak każde twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńświetnie teraz czekamy na HaPi :D
OdpowiedzUsuńJa tam wole HaPi. A z na krawedzi zdecydowanie Lena i Czyż. Nie ma co rozbijać małżeństwa
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj i niestety mój komentarz "zniknął" w czeluściach internetu. Zdarza się. Co do części jest ok. Mam swoje wyobrażenie i jak na razie nie pokrywa się z twoim. Mam nadzieję, że będziesz dodawała kolejne części o Lenie. Teraz czekam na Hapi tu i na epicku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam /pomarańcza
Niee nie zgadzam się.. Kamiński i Lena .. Hana i Piotr .. Taak ma być !!!!
OdpowiedzUsuńTak!!!! To jest to <3 !!!! Lena&Tomek i Hana&Piotr <3 Najlepsi <3. Masz wielki talent <3. Będę czytała, bo watro. Ale super, że ktoś coś takiego pisze :)
OdpowiedzUsuńLena&Tomek- największy błąd to nierozwinięcie ich wątku
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Kiedy dodasz opo o HaPi?
OdpowiedzUsuńNaprawdę wypadłam z rytmu, więc najpóźniej dodam nexta o HaPi rano, ale postaram sie jeszcze dzisiaj <3
OdpowiedzUsuńGenialne !!! Jesteś niesamowita ! :))
OdpowiedzUsuńŚwietne opo :)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na kolejny next i oczywiscie na opo o hapi
OdpowiedzUsuńHaloo. HaPi prosimy :D
OdpowiedzUsuńNoo dawaj .. !! HaPi .. !!!
OdpowiedzUsuńco sie dzieje? gdzie nasze hapi???
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam .. 4 dni już cie nie ma .. !!
OdpowiedzUsuńDługo bedziemy czekać jeszcze na HAPI? To oczekiwanie robi sie juz nudne
OdpowiedzUsuńKiedy HaPi?
OdpowiedzUsuńNiestety blogger odmawia dalej posluszenstwa i juz nie wiem czy to moze nie jest wina true, ze jest po prostu przeciazone. Mimo wszystko, jezeli nie zdolam tego wrzucic tutaj to zaloze nową stronke, gdzie dam opowiadanie. Jednakże na 100000% spodziewajcie się dzisiaj W KONCU HaPi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Madzia ♥
... CZEKAM I CZEKAM .. !!!
OdpowiedzUsuń