- Tatuuusiu! Tatuuusiu!- gdy tylko usłyszałem głos małej, od razu
pobiegłem na górę. Była cala rozgrzana. Nie powiem, że zaskoczył mnie ten
widok. Jednak moje doświadczenie, jeżeli chodzi o zajmowanie się dzieckiem jest
zerowe i chyba nic w tym nadzwyczajnego.
- Spokojnie, jestem tutaj.- powiedziałem od razu,
kiedy przysiadłem się na skraju łóżka Tosi.- To tylko zły sen.- starałem się ją
jakoś uspokoić, ale naprawdę nie miałem pojęcia jak to się robi.
- Śniło mi się, że nas zostawiłeś… To znaczy mnie…-
mała spojrzała na mnie takim kruchym spojrzeniem, że aż moje serce zaczęło bić
szybciej.
Czy to możliwe, żeby taka mała istotka mogła zając
moje całe serce, w stosunkowo niedługim czasie? Jeżeli tak, to naprawdę jestem
pod wrażeniem!
- Posłuchaj mnie.- odruchowo odwróciłem jej małą
twarzyczkę w moją stronę, by popatrzyła mi prosto w oczy.- Jestem tutaj z Tobą i
naprawdę nigdzie się nie wybieram.
- To super tatusiu.- Tosia tak szybko uniosła się na
łóżku by mnie przytulić, że nawet nie wiedziałem kiedy to zrobiła.- Kocham
Cię.- dodała, będąc dalej przy mojej piersi.
- Ja Ciebie też, ale teraz to już musisz się położyć.
Po krótkiej chwili ponownie tego dnia przykryłem
córeczkę kołdrą po same uszy, nie gasząc tym razem lampki. Po prostu nie
chciałem, by znowu miała zły sen. Wbrew pozorom ja sam bardzo to przeżywałem
będąc małym dzieckiem, więc doskonale wiedziałem co czuje Tosia. Nie chciałem
pozwolić na to, by cierpiała. Nie tym razem.
Kiedy wyszedłem z jej pokoju, odruchowo, po prostu
jakoś tak instynktownie uchyliłem drzwi od sypialni Magdy. Ta nawet chyba nie
usłyszała, kiedy mała kilkanaście minut temu krzyczała przerażona, ponieważ
spała. Bynajmniej tak mi się wydawało.
Nie chciałem już tam wchodzić, więc po prostu
zamknąłem za sobą drzwi. Zszedłem na dół po schodach, by ponownie chociaż
spróbować zasnąć na kanapie. Przykryłem się kocem, lecz blask księżyca, który
wpadał do salonu przez okno, całkowicie mnie pochłonął. Byłem już wtedy pewien,
że tej nocy nie zasnę. W ogóle miałem wrażenie, że dzieje się coś złego. Nie
wiedziałem o co, ani o kogo chodzi, ale mogłem się tylko domyślić, że nie o
Tosię, więc może o Hanę?
Właśnie, Hana… Wiedziałem, że nie jest zadowolona z
mojego zachowania, ale naprawdę nie widziałem innego wyjścia z tej sytuacji.
Jeszcze to, że Magda leczy się na depresję… Nie miałem o tym nawet
najmniejszego pojęcia!
Może gdybym wcześniej wiedział to bym zareagował, a
wtedy nie doszłoby do wypadku? Poczułem w głębi siebie wyrzuty sumienia.
Wziąwszy telefon do dłoni, odruchowo wybrałem numer
Hany. Zastanawiałem się czy dzwonić do żony czy nie, ale stwierdziłem, że nie
będę jej budził w środku nocy. Najpewniej jest wykończona po dyżurze i
potrzebuje odpoczynku.
Kiedy leżałem tak i wpatrywałem się w ten księżyc
zacząłem rozmyślać jak mam pogodzić te dwa światy. Jeden świat z Haną, a drugi
z Tosią?
Chyba owe rozważania zajęły mi kilka dobrych godzin,
ponieważ właśnie zauważyłem, jak robi się na dworze jasno.
Wstałem więc, udając się do kuchni. Zaparzyłem kawę i
herbatę, przy okazji biorąc się za robienie kanapek. Dzięki temu, że mała
pójdzie dzisiaj do szkoły, będę mógł pojechać do szpitala, by wziąć na te kilka
dni urlop, albo chociaż pozamieniać się na poranne zmiany. Poza tym wiedziałem,
że muszę przeprosić żonę. To chyba w tej chwili było dla mnie najważniejsze!
Kiedy wziąłem łyk kawy, od razu poczułem że żyję.
Szkoda, że jednak moje odbicie w lustrze na to nie wskazywało!
- Już nie śpisz?- zaspany głos Magdy w jednej chwili
zniszczył mój i tak niezbyt udany humor.
- Zrobiłem wam śniadanie, potem odwiozę Tosię do
szkoły i pojadę do pracy. Dasz sobie radę przez te kilka godzin sama?- wolałem
zapytać Magdy wprost, niż potem czekać na jakieś wyrzuty z jej strony.
- Nie musisz siedzieć tutaj z nami całymi dniami.
- Muszę, bo moja córka tego ode mnie oczekuje.- mina
Soszyńskiej nie wskazywała na to, by była zadowolona z moich słów.- Poza tym,
dopóki Tobie się nie polepszy, nie zostawię was samych.
- Jakoś do tego czasu świetnie dawałyśmy sobie radę
same.
- Magda nie komplikuj tego wszystkiego i daj sobie po
prostu pomóc… Okej?- wiedziałem, że musze zakończyć tą bezsensowną rozmowę, bo
inaczej jak zawsze się tylko pokłócimy.
- A Twoja żona, nie będzie miała nic przeciwko?- jak
zwykle Soszyńska podkreśliła ten trzeci wyraz aż nadto wyniośle.
- Hana to rozsądna kobieta, także nie musisz się o
nic martwić.
Po tych słowach zakończyliśmy dyskusję, a po
niespełna czterdziestu minutach zawiozłem Tosię do szkoły. Zanim jednak
pojechałem do szpitala, stwierdziłem, że potrzebuję kilku świeżych rzeczy z
domu. Miałem nadzieję, że Hana będzie w mieszkaniu, bo ostatnio kiedy
wychodziłem w pośpiechu nie wziąłem nawet kluczy.
Zdziwiłem się trochę, kiedy drzwi były zamknięte na
klucz. Miałem już wyciągnąć komórkę, kiedy to Hana otworzyła mi w końcu drzwi.
- Myślałem, że Cię nie zastanę.- zacząłem pierwszy, podchodząc do żony o krok bliżej.
Przywitałem się z nią, dając jej tylko buzi w
policzek. Niestety ona udawała niewzruszoną i nieobecną… Jak zawsze chyba…
- Coś się stało?- zapytałem widząc jej przygaszone
spojrzenie, kiedy weszliśmy do salonu.
Już nie wiedziałem czy to przeze mnie patrzy w taki
sposób, czując w stosunku do mojej osoby jakiś żal, czy naprawdę wydarzyło się
coś złego.
- Nie, nic. Idę szykować się do pracy, bo za godzinę
zaczynam.- mówiąc to nawet nie patrzyła mi w oczy.
Jej samo zachowanie wystarczyło, bym wiedział że coś
jest nie tak…
Kiedy zamknęła się w łazience, postanowiłem że się
chociaż spakuje. Wziąłem stosunkowo mało najpotrzebniejszych rzeczy na kilka
najbliższych dni, by niczego mi nie zabrakło. Kiedy byłem w sypialni od razu
zauważyłem, że łóżko było nietknięte. Tak jakby Hana w ogóle w nim nie spała.
Nie powiem, że trochę się przez to zmieszałem…
Wychodząc z podróżną torbą z sypialni postawiłem ją
na przedpokoju. Stamtąd tylko usłyszałem, że Hana wyszła chyba z toalety.
Bez zastanowienia udałem się do salonu, lecz wtedy
zobaczyłem zamykające się drzwi od naszej wspólnej sypialni. Nie wiem czemu
miałem wrażenie, ze mnie unika.
Usiadłem na kanapie, gdzie dopiero teraz dostrzegłem
koc, poduszkę, laptopa, napoczętą kawę jak i telefon. Los też chciał, że akurat
w tej chwili zaczął dzwonić. Nie chciałem jej sprawdzać, ani kontrolować, lecz
odruchowo zerknąłem na wyświetlacz.
Gdy ujrzałem, że dzwoni nie nikt inny niż Krzysztof
Radwan poczułem znaczny przypływ adrenaliny. Natychmiast odrzuciłem połączenie.
Chyba właśnie przez to zobaczyłem piętnaście nieodebranych połączeń… Co gorsza,
wszystkie były właśnie od niego, a dodatkowo jeszcze wiadomości.
Może i bym był w stanie zobaczyć co takiego pisał do
mojej żony Radwan, ale niestety właśnie w tej chwili usłyszałem, że Hana
wychodzi z sypialni.
- Ktoś się do Ciebie dobija.- rzekłem, nim nawet
zdążyła wejść do salonu.
Jej mina mówiła teraz sama za siebie. Była zarazem
przerażona jak i wściekła. Chyba sam już nie poznawałem własnej żony!
Podeszła niby od niechcenia, biorąc telefon do ręki.
Byłem pewien, że wie, iż widziałem kto dzwonił.
- To mój szef… Dzwonił zapewne w sprawie wyjazdu
służbowego.
- Jakiego wyjazdu?- jak zawsze nie wiedziałem o co
chodzi.
- Chodzi o operację znanej blogerki i z tego co wiem,
ma się on odbyć w przyszłym tygodniu.
- Nic nie mówiłaś.- stwierdziłem bardziej do siebie,
niżeli do żony.
- A po co, skoro i tak prawie nie rozmawiamy.-
blondynka cały czas starała się mnie unikać.- Z resztą masz inne sprawy na
głowie.
Na te słowa popatrzyłem na Hanę z politowaniem.
Dosłownie. Jak ona mogła myśleć, że mnie nie obchodzi? Bynajmniej ja to tak
odebrałem!
- Odwieźć Cię do pracy?- zapytałem by chociaż na
chwilę zmienić temat.
Niestety chyba było to bez sensu, gdy Hana zobaczyła
moją kolejną już spakowaną torbę.
- Rozumiem, że jeszcze nie wracasz do domu?- w jej
głosie na kilometr można było wyczuć gorycz i żal…
- Hana zrozum.- aż wstałem, ponieważ musiałem to w
końcu wyjaśnić.- Muszę się teraz zająć Tosią i..
- I Magdą, przecież rozumiem.- weszła mi w słowo jak
zawsze.
- Ona ma depresję.- postawiłem na szczerość i chociaż
dzięki temu, moja żona łaskawie spojrzała mi prosto w oczy, przez niespełna
minutę!
- Jak to?
- Nie wiem. Sam się o tym dowiedziałem dopiero
wczoraj.
Chciałem przytulić teraz do siebie żonę, lecz ona po
prostu złapała torebkę do ręki i bez słowa trzasnęła za sobą tylko drzwiami.
Nawet na mnie nie spojrzała!
Już naprawdę nie wiedziałem co mam o tym wszystkim
myśleć. Przecież to oczywiste, że teraz muszę zająć się córką!
Czy jest to naprawdę aż tak poważny powód, by się na
mnie obrażać?
Miałem nadzieję, że nie. Stwierdziłem, że muszę coś z
tym zrobić i chyba już wpadłem na pewien pomysł! Miałem tylko nadzieję, że mój
plan się powiedzie.
Mam nadzieję że next będzie jak najszybciej bo zapowiada się cudownie :)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie epic?
OdpowiedzUsuńJa również z niecierpliwością czekam na nexta bo rzeczywiście twoje opowiadanie jest cudne i bardzo wciągające :) Co do HaPi w serialu to na razie kończę z Na dobre i na złe... dalej oczywiście kibicuję HaPi, ale bardzo denerwują mnie scenarzyści z tym HaRa:) Dlatego pozostaje mi czytać twoje genialne opowiadania!
OdpowiedzUsuńGeniusz ! Jestem ciekawa Twojej innej wizji ;) czekam z niecierpliwoscią na następną część !
OdpowiedzUsuńSzybko next . Piszesz świetnie !!
OdpowiedzUsuńoo opowiadanie oczyma Piotra. *.* zawsze tak będzie czy tylko tak chwilowo? ;P
OdpowiedzUsuńfajnie, że pomimo tego chłamu jaki zapodają nam twórcy NDiNZ nie poddajesz się ;)
Co do serialu, to żenada jednym słowem. Po przedpremierowym odcinku jeszcze mocniej widac, że wszystkie wątki bohaterów w tym serialu powielają się i nie zanosi się, aby było w nim jeszcze lepiej. Z tego całego romansu Hany i Radwana to mogliśmy się tylko dowiedziec o tym, że Hana jednak potrafi się całowac. Szkoda, że z mężem jej nigdy nie wychodziło tak... :| xD
Hahhaha, dokladnie :D komedia :D a przez 2 sezony z Piotrem nie potrafiła ani razu tak :D hahaha
Usuńopowiadanie boskie :*
Cudowne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJest takim fajnym osłodzeniem humoru po prapremierze 573 odcinka;)
Opowiadanie jak zawsze cudowne :D Nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńA co do NDiNZ to już dawno się poddałam, nie widziałam jeszcze ani jednego odcinka tego sezonu i w najbliższym czasie też nie mam zamiaru oglądać, ta produkcja stała się schematyczna a treścią i pseudo wartościami zaczyna przypominać modę na sukces, o ile już się nią nie stała...
No cóż, piszesz tak świetnie że opowiadania w zupełności mi wystarczą ;)
Będziesz kontynuować epica?
OdpowiedzUsuńpiękne :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne części :D
Prosimy o next :)
OdpowiedzUsuńSuper, next please!
OdpowiedzUsuńPS. Jest szansa na hota? ^^
Super opo! Dla mnie wątek HaPi w NdiNz został kompletnie zepsuty i niestety ale na razie zostawiam ten serial w spokoju. Twarzyczka Radwana gapiacego sie na Hane mnie dobija
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twory twojego pióra. Tylko czasami brakuję mi cierpliwości.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
I oby tylko go nie zdradziła.
Takie mam małe marzenie...
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńi znowu tworzy się dłuższa przerwa
OdpowiedzUsuńszkoda :(
Standard... Znowu cisza na epicu i true...
OdpowiedzUsuńRUSZAM Z NOWYM BLOGIEM. PIERWSZA CZESC NA DNIACH!
OdpowiedzUsuńczekam już coraz bardziej niecierpliwie na kolejne części!!!!!!!!!!!!!!!!! Doczekam się?????????
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - hapibyfifi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMotywuj się czymkolwiek, bo nie ma to sensu... a szkoda, bo twoje opowiadania miały w sobie to "coś"!
OdpowiedzUsuńU mnie na uczelni mówi się: kawa, papierosy i nie ziewać.
Ja jestem osobą nie pijącą kawy i nie palącą - od siebie polecam czekoladę.
Czekolada jest dobra na wszystko, nawet działa jako motywacja!
noo i gdzie jesteś... ;c
OdpowiedzUsuń