Pages - Menu

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Opowiadanie 4.Cz.38 - Coś całkiem innego.



Mam jutro dwa kolosy i prezentację, ale musiałam to dla Was skończyć, skoro obiecałam :D

Życzę miłego czytanka!

PS. W środę/czwartek EPIC.
Aaa no i zapraszam na lekturę całkiem ciekawego bloga:




Coś całkiem innego cz.38




Była już noc, kiedy to zobaczyłam jak Gawryło wychodzi z gabinetu, w którym oddawał krew dla Jowity. Nie było to najgorsze, ponieważ największym stresem dla nas wszystkich była poranna operacja, która miała zacząć się za niespełna kilka godzin.
Wiktor przez ten cały czas nie odezwał się już ani słowem, tylko od czasu do czasu patrzył na mnie z wdzięcznością. Wystarczała mu moja obecność i w tym rozumiałam go aż nadto.
- Jak się czujesz?- zapytałam Piotra, który był blady jak ściana.
Wskazałam mu gestem ręki na najbliższe krzesło, by lepiej spoczął, niż miałby zemdleć.
- Zgadnij.- odparł półszeptem, jak gdyby nie chciał zwrócić na siebie uwagi Wiktora.
Niestety ten ostatni akurat spojrzał na niego, z nieco lżejszym wyrazem twarzy.
- Dziękuję.- powiedział Wiktor, ponownie się zamyślając.
- Myślę, że przyda nam się sen. Wrócimy przed operacją.. Co Ty na to?- zapytałam Wiktora.
Niestety on tylko pokiwał przecząco głową.
- Wy jeźdźcie. Ja poczekam.. muszę tu być.
- Poradzisz sobie sam?- zagadnęłam wstając z miejsca.
- Mam nadzieję, że wkrótce nie będę sam.- urwał, ponieważ łamał mu się przy tym ostatnim głos.- Zadzwonię gdyby coś się działo.
- W porządku.
Po niedługiej chwili byłam już przed szpitalem, gdzie chciałam wezwać taksówkę. Na moje nieszczęście, akurat żadnej nie było. Miałam właśnie wykonać telefon, kiedy to głos Piotra, tudzież Pawła spowodował, że zamarłam.
- To była moja córka, prawda?
Obróciłam się przez ramię, by na niego spojrzeć. Dalej był blady i nie wyglądał by był w dobrej formie. Musiałam naprawdę zachować stoicki spokój, by nie urządzić mu tutaj przedstawienia na szpitalnym parkingu.
Z tego wszystkiego rozbolała mnie tylko głowa, najpewniej z porannego upadku. Całkowicie o tym zapomniałam, za co się tylko sama skarciłam w myślach!
- Wszystko dobrze?- dodał, pojawiając się zbyt blisko mojego ramienia.
Nie chciałam spojrzeć mu w oczy, ale nie potrafiłam inaczej. I właśnie wtedy, może i przez wyobraźnie, a może i nie, zobaczyłam w tych oczach mojego dawnego Piotra. Mojego kochanka i mojego jedynego faceta, na którym kiedykolwiek mi tak zależało. Z chwilą, gdy rozdzwonił się jego telefon cały czar prysł, pozostawiając jedynie w mojej głowie olbrzymi ból głowy…
- Nie.. Nie wiem kiedy.. Nie mogę.. Nie mogę teraz rozmawiać…- tłumaczył się komuś, najpewniej żonie. Odruchowo aż prychnęłam pod nosem.- Zadzwonię.. rano.. obiecuję…
Kiedy się rozłączył, nawet nie ukrywałam tego, że słyszałam jego rozmowę.
- Nie powinieneś wracać do domu?
- W tej chwili nie wiem, gdzie jest mój dom.- odparł szeptem, zamyślając się na naprawdę krótką chwilę.- Podwieźć Cię gdzieś?
- A Ty gdzie się zatrzymasz?- zapytałam z czystej ciekawości.
- Pewnie powinienem wiedzieć, który hotel tutaj jest dobry ale.. jak zwykle nie pamiętam.
- Przecież masz swoją sypialnię u Jowity.
- To raczej nie jest dobry pomysł.
- Skoro chcesz się błąkać sam, w środku nocy, w mieście którego nie znasz to proszę bardzo.
- Dobra już.- głośno westchnął.- Ale tylko na kilka godzin. Chcę być rano w szpitalu.. czuję, że powinienem tam być.
- A to nowość.- przewróciłam oczami, wsiadając do jego samochodu.

***

Wchodząc do domu siostry Piotra z nim samym za plecami, wszystkie wspomnienia jakie siedziały mi w głowie sprzed wypadku powróciły w jednej chwili.
Nie chciałam obudzić Michała i małej, ale niestety było to nieuniknione. Przynajmniej w przypadku Mielica. Siedział bowiem w fotelu z zwieszoną głową. Gdy tylko się odezwałam, na jego twarz wpełznął delikatny uśmiech, do czasu aż ujrzał Piotra.
- Co on tu robi?- zapytał zirytowany.
- To jego dom. To znaczy jego siostry..- nie miałam w tej chwili ani ochoty ani siły na kłótnię.- Myślę, że Jowita by tego chciała.- dodałam lekko, przez co chyba zrozumiał.
- W porządku.. rozumiem.- Michał podszedł nie spuszczając wzroku z Piotra, delikatnie całując mnie w usta. Zgadywałam, że zaznaczał teren przy Gawryle.- Mała zasnęła od razu. Ty również powinnaś odpocząć.
- Tak, tak.- odparłam.- Tylko najpierw pokaże mu jego sypialnię.
Po krótkiej chwili otworzyłam drzwi na piętrze, od naszego dawnego pokoju, który dzieliłam z Piotrem. Fala wspomnień jaka zalała teraz mą głowę, była dwa razy mocniejsza niżeli ta ostatnia. Odruchowo spojrzałam w jego stronę, lecz on aktualnie tylko badał wnętrze wzrokiem, niewzruszony tym co widział.
Nic dziwnego, skoro nic nie pamiętał…
- Łazienkę masz w pokoju, także nie powinieneś się zgubić.- mówiłam, w między czasie wyjmując z szafy ręczniki.- Na końcu korytarza jest nasz pokój, gdybyś miał jakieś pytania.- zawiesiłam jeszcze wzrok na łóżku, stanowczo zbyt długo.
- Dobrze się czujesz?- zapytał tylko ponownie.
- Tak.- natychmiast odwróciłam wzrok od łóżka, spoglądając w jego stronę.- Wspomnienia.- dodałam, wzruszając ramionami.
Wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nie miałam nastroju od razu na konfrontację z Michałem, przez co zerknęłam do pokoju Milenki. Moja mała córeczka rzeczywiście smacznie spała, ze swym ulubionym misiem pod pachą. Zakryłam ją tylko wyżej kołdrą, całując w sam czubek głowy.
- Słodkich snów.- wyszeptałam.
W sypialni, którą dzieliłam z Michałem świeciła się mała lampka. Podchodząc do łóżka usłyszałam tylko szum wody, więc najpewniej musiał brać prysznic. Korzystając z okazji położyłam się na chwilkę po swojej stronie łóżka… zasypiając…

***

Przebudzając się, zastałam w pokoju ciemność jak i ciężki oddech Michała na swojej szyi. Jego ręka spoczywała na mojej talii, przez co bałam się ruszyć, by go nie obudzić. Chcąc nie chcąc, musiałam jednak wstać by sprawdzić telefon, w razie gdyby dzwonił Wiktor. Z tego wszystkiego zapomniałam, że zostawiłam torebkę w salonie.
Niepostrzeżenie wydostałam się z sypialni, zostawiając smacznie śpiącego Michała samego. Chociaż on mógł spać, w porównaniu do mnie!
Niestety schodząc po schodach na dół, zobaczyłam zapalone światło w kuchni. Dobiegały stamtąd jakieś głosy, więc chcąc nie chcąc usłyszałam kilka zdań, jakie wypowiadał nie nikt inny jak Piotr. Był najwyraźniej zdenerwowany, ponieważ delikatnie krzyczał, co od razu rozpoznałam po tonie jego głosu.
- Kłopoty w raju?- zapytałam wchodząc do kuchni.
Nie chciałam udawać, że mnie tutaj nie ma. Co jak co, ale to on z naszej dwójki mógł poczuć się tutaj obco.
- Trochę.- odparł, ciskając komórką gdzieś na kuchenny blat.
Bez słowa komentarza podeszłam do swojej torebki, skąd wyjęłam komórkę. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że nikt do mnie nie dzwonił.
- Twój ukochany jest na górze.. masz powód żeby wymykać się z nocy z łóżka i sprawdzać telefon?
To pytanie mnie rozwaliło. Dosłownie.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale Wiktor miał do mnie dzwonić.- prychnęłam, mierząc go od góry do dołu.- No tak.. przecież Ty nigdy nic nie pamiętasz!
Chciałam go wtedy wyminąć i pójść na górę, lecz niestety musiał złapać mnie w łokciu. Musiałam się na chwilę zatrzymać, by nie zacząć krzyczeć z przypływu złości!
- Puść mnie.- wycedziłam przez zęby.
- Najpierw mnie wysłuchasz.
- O proszę.- szarpałam ręką.- Jednak coś z dawnego Ciebie pozostało.. Apodyktyczny i surowy. Brawo Ty!
Na moje słowa zrobił taką minę, jakbym co najmniej uderzyła go w twarz. Puścił mnie prawie w tej samej sekundzie, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie mogłem spać..- zaczął powoli.- zszedłem więc tutaj, gdzie w salonie..- wskazał na pokój za nami.- znalazłem masę zdjęć najprawdopodobniej Jowity i jej rodziny.. Na kilku widniałem i ja.. z Tobą..- nabrał głośno powietrza, tak jakby kosztowało go to bardzo wiele.- Chciałbym Cię poznać.. Was poznać…
Zszokowana cofnęłam się o dwa kroki do tyłu. Sens jego słów docierał do mnie z opóźnieniem, przez co kiwałam głową na lewo i prawo w geście dezaprobaty.
- Co o tym sądzisz?- dopytywał dalej aż nadto poważny.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz do jasnej cholery?!- nie wytrzymałam.
Zaczęłam chodzić dookoła, jak gdybym miała jakieś owsiki.
- Nie pamiętasz mnie. Nie wspomnę o mojej córce.- kontynuowałam, lecz wszedł mi w słowo.
- Naszej.
- Słucham?- spojrzałam na niego jeszcze bardziej roztargniona.
- Powiedziałaś mojej córce.. Ona jest nasza.- tak dosadnie podkreślił to ostatnie, że dosłownie przeszły mnie ciarki.
- Skąd Ty masz pewność, że ona jest Twoja?- zaczęłam jak histeryczka.- Może to wszystko sobie wymyśliłam?!
- Nie sądzę.- odparł przekonany.- Jest równie piękna co Ty.
No i macie! Właśnie w tej chwili, moja cała złość i niechęć względem jego osoby wyparowały. Nie wiem dlaczego, ale wystarczyło kilka słów, które podświadomie chciałam usłyszeć, a moje serce od razu nabierało tempa.
Musiałam naprawdę głęboko odetchnąć, by włączyć ponownie racjonalne myślenie.
- Z Michałem tworzymy małej dom.. rodzinę.. z resztą Ty też ją masz.- urwałam, badając jego reakcję.- Jest sens niszczyć dwie szczęśliwe rodziny i dobro ich dzieci na rzecz tego, że nic nie pamiętasz i być może nigdy już sobie nie przypomnisz?
Bolało mnie to co właśnie powiedziałam, ale niestety musiałam wypowiedzieć te słowa na głos. Jeżeli nie odważyłabym się teraz, to być może już nigdy…
- Masz rację, ale..
- Skoro mam, to na tym zakończmy.- weszłam mu w słowo.
- Może i Cię nie pamiętam. Może nawet nie pamiętam większości ze swojej przeszłości.. Ale będąc przy Tobie czuję się tak, jakbym żył. Jakoś wcześniej, u boku Gosi.. mojej żony, nigdy nie czułem bym tak mocno na kogoś reagował jak na Ciebie.
- W jakim sensie?- trochę mnie tym zaskoczył, czego nie kryłam.
- Wiesz w jakim..- uniósł wyzywające obie brwi.- Na pewno też to czujesz.
- Skąd ta pewność?- dociekałam.
- Skoro Ci się oświadczyłem, to nie mogła to być błahostka.
- No tak.- (myślałam, ze go zaraz walnę.)- Idąc tokiem twych myśli, wychodzi na to, że swoją żonę kochasz bardzo mocno, skoro wzięliście ślub.
Piotr niespodziewanie znalazł się zbyt blisko mnie. Powoli chyba ta cała sytuacja zaczęła wymykać mi się spod kontroli.
- Kiedy się obudziłem w klinice, ona już przy mnie była.. była moją pielęgniarką. Po rekonwalescencji, powiedziała mi, że byliśmy przed moim wypadkiem parą i że spodziewaliśmy się dziecka.
- Czekaj.- zaczęłam machać przed nim rękoma.- Ona była w ciąży, zanim wy..?
- Tak.- wzruszył ramionami.- Wtedy nie wydawało mi się to nawet dziwne.. co więcej, uwierzyłem jej.. Więc chcąc być wobec niej fair, oświadczyłem się jej, wzięliśmy ślub stosunkowo niedługo, a później urodziła mi syna.
- Ty wiesz, że..- aż w gardle ścisnęła mi się gula.
Przykro mi było patrzeć na mojego byłego kochanka, do którego docierał fakt, że przez kilka dobrych lat był okłamywany…
- Wiem.- odparł, spuszczając ramiona.- Dlatego tu jestem, bo nie wiem co mam począć.- mówiąc to, ponownie się wyprostował. Co więcej, zaczął z niemałą intensywnością wpatrywać się w moje usta.- Czy mógłbym?- zapytał lekko.
- Słucham?- zrobiłam tylko większe oczy, ponownie się cofając.
W tej całej irracjonalnej sytuacji pomogła mi moja mała córeczka, która schodziła zaspana po schodach, trzymając się mocno poręczy.
- Mamusiu.- powtarzała, więc wymijając Piotra wybiegłam jej naprzeciw.
Natychmiast wzięłam ją na ręce, lekko uciszając, by się całkiem nie wybudziła.
- Kto to jest?- wskazała małą rączką na Piotra.
Obróciłam się wtedy przez ramię, nieznacznie kiwając głową, by przypadkiem nie przyszło mu na myśl wyznać małej prawdy!
- Kolega mamusi.
- Będzie moim wujkiem?- dopytywała, nie spuszczając wzroku z Gawryły.
Wtedy ten podszedł do nas, również badając moją małą córeczkę wzrokiem.
- Nazywam się Paweł.. To znaczy Piotr..- wyciągnął do niej rękę.
Milenka przyglądała się tej wielkiej w porównaniu do jej własnej dłoni Piotra, co chwile zerkając w moją stronę.
- A ja mam na imię Milena.- wyciągnęła dłoń nad moim ramieniem.
Nie wiem dlaczego, ale mała nie mogła przestać na niego patrzeć. Co więcej, Piotr na jej reakcję uśmiechnął się pod nosem, jak gdyby był bardzo, ale to bardzo zadowolony z samego siebie…


KOOMMENTUJCIE! 

25 komentarzy:

  1. Nadrobiłam, uff :D
    Uwielbiam Twoje opowiadania! <3
    Część jak zwykle bardzo ciekawa, pozostawia dużo pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź. Mam nadzieję, że wszystko skończy się w miarę dobrze ;>
    Udostępniłam i czekam na nexta! :D
    Pozdrawiam/ B.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne jak zawsze , mam nadzieję że szybko Hana z Piotrem zaczną na nowo układać sobie życie że on sobie powoli wszystko przypomni i zawalczy o nią i ich córkę . czekam z niecierpliwością na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej jakie Cuudo *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż podejrzewam ze kobietą Mentora ich śledzika to mogła by być ta Gosia, może jakas była Piotra, nie wyszło im i chciała.... A zresztą, dowiemy się nie długo *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosko <3 Uwielbiam twoje opowiadanie szkoda że wstawiasz nexty tak rzadko :( Wpadniesz do mnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://opowiadania-hanaipiotr.blogspot.com/?m=0

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. nutka3321 co tu robisz? Ja czytam oba blogi (ten i Twój) i obie jesteście świetne ;) Polecam tego bloga.<3 A HAPITRUELOVE CZEKAM NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ:)

      Usuń
  7. Mistrzostwo i pierwsz klasa !! :D Cudownie, umiesz wkręcić w swoje opo na maxa. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega! Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ekstra geniusz, byle wszystko się wyjaśniło szybko a Piotr zaczą walczyć o hane. Ona dalej go kocha wiec mam nadzieje ze Piotr szybko przypomni sobie wszystko piękne ze nie pamięta nic ale czuje coś do Hany

    OdpowiedzUsuń
  10. CZWARTEK!! :) z niecierpliwością oczekuję nexta!! ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak właśnie czekamy! ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Musicie uzbroić się do jutra w cierpliwość. Mam bardzo ważne zaliczenie z rana, myślałam, że zdążę coś napisać, ale niestety. Jutro ok 12-13 bedzie next, wynagrodze go dlugoscia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oki :*
    powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. oj dobra juz dajcie spokoj z takim odliczaniem czasu.. sesja to rzecz święta. to, że w ogole są nexty to już super ;))
      więc nieważne kiedy, lecz, że w ogóle! ;)

      Pozdrawiam
      L.

      Usuń
  15. Złośliwość rzeczy martwych. Nie mam neta chwilowo, a next napisany, tylko na telefonie obecnie posiadam internet, ale bez komputera go nie wstawię :) mam nadzieje, ze zaraz wróci, musicie zerkać :)
    Sesja fakt ważna, zwłaszcza ze to najcięższy semestr, ale piąteczka dzisiaj wpadła wiec jest co świętować ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. To gratuluję :) a co do złośliwości rzeczy martwych to coś o tym wiem ;) ostatnio robiłam bardzo ważny projekt a drukarka postanowiła zrobić sobie dłuższą przerwę... jeszcze raz gratulacje no i czekam, czekam :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)