Więc tak.
Niestety w tym opowiadaniu nie mamy
nagłego przeskoku w czasie, lecz w następnej części będzie się działo!
Miłego czytania!
Udałem się do najbliższego parku. Nie wiedziałem czy znajdę Hanę akurat tutaj, ale musiałem spróbować. Brakowało mi tchu, lecz nie było to ważne. Nic nie było równie ważne jak to – by ochronić miłość mego życia. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co pomyślałem o Goldberg. Najwyraźniej w ekstremalnej sytuacji nasze priorytety życiowe się drastycznie zmieniają.
Biegałem jak oszalały. Minęło dobre
kilkanaście minut, nim w końcu ją ujrzałem. Siedziała na ławce.. w dodatku nie
sama. Serce podeszło mi do gardła, gdy z każdym krokiem się do nich zbliżałem.
Oczywiście już z daleka rozpoznałem jego sylwetkę – był to oprawca Sandry jak
również i mój. Był to ten sam człowiek, który zniwelował mieszkanie Hany.
Dlaczego w obliczu tego wszystkiego Hana nadal siedziała na ławce i z nim
rozmawiała?!
Kiedy zbliżyłem się na wystarczającą odległość tylko
zacisnąłem pięści. Tym gestem zwróciłem na siebie uwagę wielkoluda – punkt dla
mnie, bo chociaż odwrócił lubieżny wzrok od mojej kobiety.
- Czekaliśmy na Ciebie.- odezwał się pierwszy.
Natychmiast przeniosłem swój wzrok na Hanę, która tylko
się uśmiechała.
Coś mi tutaj nie pasowało!
- Jacek mi mówił, że znacie się z czasów studiów.-
zaczęła Goldberg.- Co za zbieg okoliczności, że gdy się potknęłam akurat pomógł
mi Twój przyjaciel!
- To nie jest mój przyjaciel.- nareszcie się ocknąłem.-
Czego chcesz?- zapytałem z obrzydzeniem tego faceta.
- Wiesz doktorku, musimy porozmawiać.
Skinąłem na jego słowa jedynie delikatnie głową.
- Dobra.. ale to nie jest czas ani miejsce.-
wyciągnąłem do Hany dłoń, którą bez jakiegokolwiek zastanowienia przyjęła.
- Lepiej jej pilnuj.- odparł ten okropny gościu.- O
mały włos, a mogłaby się dzisiaj połamać.
- O to się nie martw.- wycedziłem przez zęby.- Idziemy
do domu.- zwróciłem się ponownie do blondynki, którą niemalże zacząłem za sobą
ciągnąć.
Podczas drogi do mojego mieszkania nie odezwałem się
ani słowem – w porównaniu do blondynki, która zalała mnie masą pytań. Nie
miałem jednakże do tego głowy, ponieważ nie takiej sytuacji się spodziewałem..
co gorsza, po tym gorylu nawet nie było widać ciosu jaki mu zadałem!
W głębi duszy wiedziałem, że sam nie rozwiąże tego
problemu i prędzej czy później będę musiał zwrócić się do.. Adama… z Krajewskim
już nie jeden raz byliśmy w podobnej sytuacji i jakoś wychodziłem z tego cało..
Miałem cichą nadzieję, że i tym razem jakoś mi się uda!
- Piotr!- blondynka w jednej chwili wyrwała się spod
mojego uścisku, stając w miejscu.- Powiesz mi łaskawie co to było?!- zaczęła
jeszcze wymachiwać rękoma, przez co zebraliśmy kilku widzów całego
przedstawienia.- Dlaczego ten człowiek przedstawiał się za Twojego przyjaciela,
kiedy Ty tylko chciałeś od niego uciec?
- Nie chciałem uciec.- wzruszyłem odruchowo ramionami.-
Po prostu wbrew temu co powiedział, nie jest moim przyjacielem.. prawie go nie
znam!- podniosłem jeszcze głos, przez co zaczęliśmy się wspólnie przekrzykiwać.-
I dlaczego w ogóle rozmawiasz z nieznajomymi?!- dodałem już całkowicie
poirytowany.
- Nie traktuj mnie jak dziecka!- rzekła tylko, po czym
zniknęła w klatce schodowej.
Musiałem wziąć kilka głębszych wdechów nim w końcu udałem
się w ślad za nią. Wszedłem do mieszkania z impetem, lecz wcale jej nie
zauważyłem.. dostrzegłem za to babcię, która tylko kręcąc głową spojrzała na
mnie złowrogo. Najwidoczniej Hana zdążyła się już poskarżyć..
- Jest w sypialni synku.- mówiąc to babcia tylko głośno
westchnęła.- Idę na górę do Jadzi.. Zachowaj się jak mężczyzna i schowaj tą
swoją upartą dumę do kieszeni! W kłótniach zawsze wygrywają kobiety.. pamiętaj
o tym.- poklepała mnie tylko po ramieniu, po czym faktycznie wyszła z
mieszkania.
Wiedziała najpewniej, że zostając w domu usłyszy o
rzeczach, o których wolałaby nie wiedzieć – naprawdę to doceniałem.
Otworzyłem drzwi od sypialni i stanąłem jak wryty. Hana
zapakowała już do połowy swoją walizkę i robiła to w stosunkowo zawrotnym tempie.
Bez zastanowienia podszedłem od drugiej strony łóżka i wyrywając jej walizkę
sprzed nosa, wysypałem jej całą zawartość na podłogę.
- Co Ty robisz!- krzyknęła, rzucając we mnie kolejno
rzeczami swojej garderoby.
Kiedy dostałem prosto w twarz jej koronkowym stanikiem,
tylko uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle cała złość ze mnie wyparowała. Ta myśl,
że mógłbym ją stracić dosłownie zmieniła moje podejście i to w jednej chwili!
- Akurat ten mi się bardzo podoba.- powiedziałem,
rzucając jej znaczące spojrzenie.
- Nawet o tym nie myśl! Właśnie jestem na Ciebie
wściekła.. i nie wykorzystuj seksu jako przeprosin!
- Właściwie słuszna uwaga.- wdrapałem się na łóżko,
pociągając blondynkę na siebie.
Starała mi się wyrwać, lecz nie oszukujmy się – jej drobna
sylwetka nie miała nawet najmniejszych szans z moją posturą.
- Przestań się szarpać.
- To mnie puść!- dalej krzyczała, przez co musiałem ją
pocałować.
Wtedy wymiękła. Jej upór natychmiast zelżał, przez co
mogłem rozluźnić uścisk na jej biodrach i nadgarstkach. Pocieszał mnie fakt, że
chociaż bliskością fizyczną jestem w stanie okiełznać tę drobną osóbkę!
Jeżeli chodzi o jej charakter – cóż, chyba obydwoje
chcieliśmy dominować w tym.. związku.
Byłem przekonany, że już mi się oddała, kiedy nagle
zerwała się na równe nogi, wybiegając z sypialni. Trochę mi zajęło
zarejestrowanie tego wszystkiego, lecz ostatecznie udałem się za jej śladem.
- Widzę Piotrusiu, że refleks już nie taki.- dobiegł do
mych uszu jej głos z łazienki.
Wszedłem wtedy do pomieszczenia gotowy na kolejne
przekomarzanie, lecz nie to na mnie czekało – zastałem blondynkę w samej
bieliźnie, która zdążyła już nawet odkręcić prysznic.
- Jeżeli w takiej formie chcesz się ze mną godzić, to
mogę się z Tobą kłócić non stop.
- Nie kłóciłam się.- wzruszyła ramionami, wchodząc już
nago pod strumień gorącej wody.- Nie lubię po prostu, kiedy ktoś mnie nie
słucha.
- Mogę?- zapytałem już naprawdę nakręcony jej samym
widokiem.
Skinęła wtedy głową, a ja już jak oparzony, zdążyłem
się do połowy rozebrać!
Kiedy się do niej przyłączyłem, od razu przeszedłem do
rzeczy. Wziąłem jej drobne ciało w swoje ramiona, pozwalając by mogła mnie
szarpać i ciągać za włosy, czego naprawdę nie znosiłem.. ale jej dotyk był dla
mnie czymś wyjątkowym i to nawet w takiej formie!
Założyłem sobie jej nogi na wysokości moich bioder,
przyciskając jej ciepłe od gorącej wody plecy do zimnej ściany.
Przerwałem na chwilę pocałunek, spoglądając jej w oczy.
Patrzyła na mnie z dziką furią i.. namiętnością? Tak, chyba tak. Zgaduję, że
nie mogła się doczekać tego wszystkiego tak samo jak i ja!
Po chwili staliśmy się całością. Przez jakiś czas nie
wykonywałem żadnych ruchów, chciałem po prostu ją.. czuć. Musiało jej to
pasować, ponieważ oddając pocałunki czułem w nich.. uczucie?
Było to coś takiego, jakbyśmy się nawzajem roztapiali
pod wpływem swojego dotyku, czy ciała.
Kiedy jednak zaczęliśmy odnajdywać wspólny rytm,
poczułem, że muszę jej coś powiedzieć. Właściwie nie wiedziałem w tamtej chwili
co miałem na myśli, ale wyrzuciłem to z siebie, jak gdyby było to nic
nadzwyczajnego.
- Kocham Cię.
I na te słowa zamarłem, jak i blondynka.. mimo tego, że
obydwoje byliśmy już na skraju olbrzymiej skarpy do rozkoszy..
- Naprawdę Cię kocham.. Nigdy nie wiedziałem co to
znaczy, ale to jest chyba właśnie miłość.- cały czas ją bacznie obserwowałem..-
Jeżeli wyobrażam sobie Ciebie ze mną i gromadką dzieci w jakimś dużym domku, to
musi to być miłość.
Na te ostatnie słowa widziałem jak w oczach mojej
ukochanej zaczęły zbierać się łzy.
Nie chciałem, by musiała mi odpowiadać na siłę co do
mnie czuje. Skoro milczała, postawiłem na kilka głębszych pchnięć, dzięki
którym obydwoje zatraciliśmy się w rozkoszy.
Kiedy ochłonąłem po chwili i postawiłem Hanę z powrotem
na ziemi, myślałem, że moje serce pęknie na drobne kawałki, widząc jak z jej
oczu ciekną łzy.
- Zrobiłem Ci krzywdę?- zapytałem przerażony,
natychmiast unosząc jej podbródek do góry, by spojrzała mi prosto w oczy.
- Ja.. nie.. to po prostu.. nie ja.. nie mogę…
Wyrwała się jeszcze z moich objęć, zarzucając na swoje
ramiona jedynie szlafrok. Wyszła z pomieszczenia tak, jakby moje słowa ją
jedynie zabolały.. Czy może być prawdą to, że Hana mnie nie kocha? Czy ją
wystraszyłem swoimi wyznaniami? Dlaczego nic nigdy nie może być po prostu
czarne lub białe?! Oto jest pytanie…
Dlaczego Hana tak gwałtowanie
zareagowała na wyznanie miłości Piotra?
Jakieś pomysły?
KOOMENTUJCIE! ♥
Ha! Pierwsza! :)
OdpowiedzUsuńMoże Hana nie chce mieć dzieci? ^.^
Ps część jak zwykle ekstra *.*
Obstawiam że ktoś ja zranił :D Cudnie się czyta twoje opo ^^
OdpowiedzUsuńCudne! *-*
OdpowiedzUsuńObstawiam tak jak anonim powyzej ;)
Cudne *.*
OdpowiedzUsuńJa też obstawiam tak jak anonim wyżej ;))
Opowiadanie jak zwykle świetne! Nie wiem, czy jesteś zainteresowana wątkiem Krzysztofa i Sylwii, ale może by tak coś o nich sklecić? Osobiście uważam, że mega pasują do siebie i powinno coś z tego być <3
OdpowiedzUsuńNo czo ta Hana.. To w takim razie mnie sie coś wydaje, że ona może np. ma męża i wystraszyła się, że zrobiło się między nimi poważnie i teraz nie wie jak mu to powiedziec. Ale znając Ciebie to będzie pewnie jeszcze coś innego ;D Tylko niech oni się teraz nie kłócą, tylko niech Piotr jej pilnuje, bo z tym typem może byc niebezpiecznie..
OdpowiedzUsuńBędzie dziś TRUE? ;)
Pozdrawiam
aleX.
Kiedy będzie next miał być w piątek
OdpowiedzUsuńMega *-*
OdpowiedzUsuńKochani, mówiąc ostatnio, że będzie next w piątek - chodziło mi o ten 10.06. Wtedy będzie next, więc zaglądajcie. Wybaczcie, że w takim odstępie dodaję, ale zostało mi jeszcze kilka egzaminów i wakacje także muszę się spiąć ! Pozdrawiam ;))
OdpowiedzUsuń:(
UsuńBedzie w weekend next? :c
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie next? Mial byc w piatek :(
OdpowiedzUsuńco z nextem?
OdpowiedzUsuń10.06 ta napewno yhm....
OdpowiedzUsuńCzy pojawi sie cos w weekend?
OdpowiedzUsuń