Witam!
Na wstępie musicie wybaczyć mi to
tygodniowe opóźnienie – dzięki temu, że trochę się postarałam na uczelni jestem
już po wszystkich egzaminach i oficjalnie zaczynam wakacje!
W związku z tym, od razu mam dla Was
nexta EPIC!
Miłego czytania.
Następne godziny Hana spędziła w samotności zamknięta w mojej sypialni. Próbowałem tam wejść, ale nie chciałem robić niczego, przez co mógłbym ją tylko bardziej zranić. Czekała mnie najpewniej bezsenna noc, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem z nią porozmawiać. Dowiedzieć się, co takiego złego powiedziałem, że aż tak zareagowała.. Za każdym razem kiedy jednak chwytałem za klamkę od drzwi, ogarniała mnie panika. Cofałem się o kilka kroków do tyłu, czując się beznadziejnie bezradnym człowiekiem.
Siedziałem na podłodze, skulony pod ścianą z opuszczoną
głową, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Odebrałem go, będąc już w pełni
świadom czyj głos usłyszę po drugiej stronie.
- Zdawało mi się, czy przypadkiem umówiliśmy się
wcześniej na pogawędkę doktorku?
Na te słowa tylko zacisnąłem pięści.
- Gdzie jesteś?- zapytałem zachowując spokój.
- Tak się składa, że pod Twoim domem doktorku. Czekam
na dole.
Rozłączyłem się nim on pierwszy zakończył połączenie.
Wstałem i w stosunkowo szybkim tempie opuściłem swoje mieszkanie, zamykając jednakże
blondynkę na klucz – nigdy nie wiadomo, co w jej obecnym stanie mogłoby jej
wpaść do głowy.
Wychodząc z bloku poczułem nagły przypływ adrenaliny
widząc tego całego Jacka.
Stał oparty o samochód ze sporym uśmiechem na twarzy.
Mierzył mnie od góry do dołu, najpewniej myśląc o tym samym co ja, czyli o
zemście.
- Czego chcesz?- powiedziałem to tak cicho, że stojąc
niecały krok od niego, musiał to usłyszeć aż za dobrze.
- Nie podoba mi się to, że tak namieszałeś w głowie
Sandrze.
- Człowieku!- aż podniosłem głos.- Mnie z nią nic nie
łączyło. Pomijając to, że od czasu do czasu lądowaliśmy w łóżku!
- Tym bardziej widząc Twoją twarz mam ochotę Ci na nią
napluć. Potraktowałeś ją jak zabawkę!
- A Ty jak ją potraktowałeś? Bijąc ją, zachowałeś się
naprawdę jak dżentelmen! Z resztą kiedy sypialiśmy ze sobą, ona była wolna.
Wiedziała, że nic między nami nigdy nie będzie.
- Tą drugą.. ją też tylko bzykasz?! Bo wygląda na taką,
co lubisz ostr…
Nie pozwoliłem mu skończyć, ponieważ mój prawy prosty
ponownie wylądował na jego parszywej gębie. Kiedy usunął się delikatnie w tył,
zaczął się tylko jednocześnie śmiać.
- Czyli to jest to. W blondynce się bujnąłeś.
- Masz teraz zamiar rozmawiać o moim życiu
uczuciowym?-zapytałem gotowy do dalszej bójki, lecz ten nawet nie zamierzał mi
oddać czym mnie tylko bardziej zaskoczył.
- Mam w dupie Twoje życie uczuciowe.- uśmiech nagle
zszedł z jego twarzy.- Ale jeżeli tak bardzo zależy Ci na blondynie, to
wyświadczysz mi małą przysługę.
- Zapomnij!
- Jesteś pewien? Chcesz, żeby jej piękna twarzyczka
wyglądała jeszcze gorzej niż Sandry?!
- Co to miałaby być za przysługa?
- W końcu zaczynasz gadać doktorku do rzeczy.- goryl
podszedł, kładąc mi jednocześnie dłoń na ramieniu.- Potrzebuję morfiny. Dużo
morfiny.. a z tego co wiem, to w szpitalu macie jej pod dostatkiem.
- Pielęgniarki i owszem, ale to one mają do tego
oficjalnie dostęp, a nie my lekarze.
- To już mnie nie interesuje.- wzruszył ramionami,
wyciągając z kieszeni spodni jakąś karteczkę.- Jutro do północy masz mi
dostarczyć całą torbę morfiny pod ten adres.
- To nie jest wykonalne tak szybko!- powiedziałem przez
zaciśnięte zęby.
- Mam się powtarzać? Już mówiłem, że to mnie raczej nie
interesuje. Masz czas, żeby wszystko do jutra załatwić, bo inaczej blondyna
mnie zapamięta. I to raczej nie od tej dobrej strony.
- Jeśli ją choćby dotkniesz, to..
- To co?- Jacek pstryknął palcami i w jednej chwili z pobliskich
aut wysiadło kolejno czterech goryli, zupełnie jak on sam.- Doktorku.. żeby
było jasne, ja nie żartuję.. Jeżeli do jutra nie załatwisz mi morfiny, to
równie dobrze przyniesiesz na swoja blondyneczkę śmierć.. A i jeszcze jedno.-
zaczął mówić, powoli odsuwając się w kierunku swojego samochodu.- Nie radzę
dzwonić na policję.. Jakby Ci to powiedzieć, mam układy w tym mieście.. i nikt
nigdy nie uwierzy, jeśli chciałbyś mnie podkablować.. a jeśli nawet spróbujesz,
to wiesz czym to się skończy?- nie czekając już na moją odpowiedź zapakował się
do swojego samochodu i odjechał, a po chwili i jego pieski.
Stałem w tej chwili pod blokiem kompletnie załamany..
Nie dlatego, że bałem się tego typa. Bałem się owszem, ale tego, że mógłby
skrzywdzić Hanę.
Wiedziałem, że zabranie takiej ilości morfiny ze
szpitala będzie wręcz niewykonalne. Miałem co prawda jutro cały dzień dyżur w
pracy, ale czy odważę się na takie coś? Jeśli ktoś mnie przyłapie, to
jednocześnie mogę pożegnać się ze swoją karierą, a jednocześnie Haną.. Na pewno
by mi czegoś takiego nie wybaczyła!
Wróciłem więc do mieszkania jeszcze bardziej
zdezorientowany niż wcześniej. Nieco zaskoczył mnie widok Hany, która wraz z
moją babcią popijała jak to zwykle – herbatkę.
- Babciu, zostawisz nas na chwilę samych?- zagadnąłem
na wstępie bez zbędnych ceregieli.
- Oczywiście synku.- rzekła, wychodząc do swojego
pokoju.
Usiadłem wtedy na jej miejscu, bacznie obserwując
blondynkę.
- Powiesz mi wreszcie, o co Ci wcześniej chodziło? Co
takiego złego powiedziałem?
- Nic, naprawdę.
- Małe mi nic, skoro na moje wyznanie uciekłaś z
płaczem do pokoju.
- Piotrze..- zaczęła Hana takim tonem, że już
wiedziałem, iż nie wróży to niczego dobrego.- Lubię Cię. Naprawdę.. myślę, że
nawet część mnie odwzajemnia Twoje uczucia, ale nic z tego nie będzie. Nie
jestem partnerką, na jaką zasługujesz..
- O czym Ty teraz mówisz?- aż ukląkłem przed nią by na
mnie spojrzała, gdy opuściła twarz w dół.- Dałaś mi szansę, mimo tego
wszystkiego.. tego zakładu i tego życia jakie kiedyś prowadziłem.. Poważnie
uważasz, że zasługuje na kogoś lepszego? Bo moim zdaniem już wygrałem los na
loterii, jeżeli cokolwiek do mnie czujesz.
- Czuję, ale..- uroniła jedną małą łezkę, którą szybko
otarła.- Nie nadaję się do tego..
- Do czego kochanie?- kciukiem otarłem kolejną kroplę z
jej policzka, czując się całkowicie zdezorientowany.- Odpowiedz mi tylko na
jedno pytanie Hana, dobrze?
Kiedy twierdząco pokiwała głową, natychmiast zacząłem..
- Kochasz mnie?- zapytałem wprost.
Przez to zapytanie zaczęła ze sporą intensywnością
wpatrywać się w moje oczy. Nie wiedziałem, czy zastanawia się nad odpowiedzią
bo jej nie zna, czy też wolałaby jej nie znać..?
Chwila ta trwała dla mnie całą wieczność, lecz w końcu
przemówiła i to drżącym głosem.
- Tak. Kocham Cię, ale to niczego nie zmienia.
- Nie zmienia czego? Hana bądź ze mną szczera na miłość
boską!
- Nigdy nie będziesz ze mną w pełni szczęśliwy,
rozumiesz?
Pokiwałem bezradnie głową, kompletnie nie wiedząc o co
jej może chodzić.
- Jest coś, o czym nie wiem? Możesz mi powiedzieć
wszystko..
- Ja.. pamiętasz o tym, jakbyś chciał mieć ze mną dom i
gromadkę dzieci? Cóż, problem polega na tym, że ja nigdy nie będę miała
dzieci.. i na pewno nie pozwolę na to, byś się ze mną w pełni związał.. nie
mogę Ci tego zrobić zwłaszcza teraz, wiedząc ile to dla Ciebie znaczy.
- Hana..- musiałem wziąć jej twarz w dłonie by na mnie
spojrzała.- Musisz mi uwierzyć, że powiedziałem to w przypływie emocji.. Mi to
nie przeszkadza, naprawdę.. Liczysz się tylko Ty.
- Teraz tak mówisz.
- Tak.- wszedłem jej w słowo.- Mówię tak teraz i będę
mówił do końca życia. Istnieje poza tym teraz wiele nowoczesnych technologii,
medycyna się rozwija.. Wszystko jest możliwe.
- Nie w moim wypadku.
- To nie ma znaczenia.- by jakoś przerwać tą
irracjonalną sytuację musiałem ją pocałować.
Delikatnie, ale zarazem namiętnie i zmysłowo. Kiedy
oddała pocałunek, ogromny kamień spadł z mego serca.
Jeżeli moja miłość nie mogła mieć dzieci i nic nie
można było z tym zrobić to trudno – dla mnie znaczenie miała tylko ona...i właśnie
dlatego postanowiłem jutro spróbować zabrać morfinę ze szpitala. Nie tyle dla
mnie i dla Hany ile dla niej samej. Wyjawiła mi swoje największy blizny,
zupełnie jak ja jej. Powoli stawaliśmy się całością i najwyraźniej nic nie
mogło tego zmienić.. Miałem taką nadzieję…
Myślicie, że Piotr da radę z tym całym
Jackiem?
KOOMENTUJCIE!
Jejj! Jest next :D
OdpowiedzUsuńTaki cudowny <3 nie wiem czemu, ale ten Jacek mnie przeraża xD
Mysle, że nie będzie tak latwo z nim ;) pozdrawiam
Cuudo ^^ nie mogę się doczekać kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńno super! w końcu.
OdpowiedzUsuńTrochę wyszło banalnie z tą Haną, ale tak jak analizuje jej zachowanie od początku to ma to sens ;)
Niech Piter zmota tą morfine i Jacek niech znika, bo robi się nieprzyjemnie ;/ Nie lubie takich sytuacji i Hanie lepiej niech nic się nie dzieje i babci też! Pamietaj :D
Pozdrawiam
alex.
świetne jest next!
OdpowiedzUsuńCudowne naprawdę :) Czekam na dalszą część!
OdpowiedzUsuńSwietny blog *-* Zapraszam do mnie dopiero zaczynam http://historianiespelnionychmarzen.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjak tam ma się nasza kolejna częśc? :)
OdpowiedzUsuńczy opowiadanie 'coś całkiem innego' zostało zakończone definitywnie? :)
alex.
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się next? <3
OdpowiedzUsuńJuz 2 tygodnie minelo i nic nie ma ; ( xC
OdpowiedzUsuń