Pages - Menu

niedziela, 19 czerwca 2016

Opowiadanie Epic - cz.24


Witam!
Na wstępie musicie wybaczyć mi to tygodniowe opóźnienie – dzięki temu, że trochę się postarałam na uczelni jestem już po wszystkich egzaminach i oficjalnie zaczynam wakacje!
W związku z tym, od razu mam dla Was nexta EPIC!

Miłego czytania.




Następne godziny Hana spędziła w samotności zamknięta w mojej sypialni. Próbowałem tam wejść, ale nie chciałem robić niczego, przez co mógłbym ją tylko bardziej zranić. Czekała mnie najpewniej bezsenna noc, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem z nią porozmawiać. Dowiedzieć się, co takiego złego powiedziałem, że aż tak zareagowała.. Za każdym razem kiedy jednak chwytałem za klamkę od drzwi, ogarniała mnie panika. Cofałem się o kilka kroków do tyłu, czując się beznadziejnie bezradnym człowiekiem.
Siedziałem na podłodze, skulony pod ścianą z opuszczoną głową, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Odebrałem go, będąc już w pełni świadom czyj głos usłyszę po drugiej stronie.
- Zdawało mi się, czy przypadkiem umówiliśmy się wcześniej na pogawędkę doktorku?
Na te słowa tylko zacisnąłem pięści.
- Gdzie jesteś?- zapytałem zachowując spokój.
- Tak się składa, że pod Twoim domem doktorku. Czekam na dole.
Rozłączyłem się nim on pierwszy zakończył połączenie. Wstałem i w stosunkowo szybkim tempie opuściłem swoje mieszkanie, zamykając jednakże blondynkę na klucz – nigdy nie wiadomo, co w jej obecnym stanie mogłoby jej wpaść do głowy.
Wychodząc z bloku poczułem nagły przypływ adrenaliny widząc tego całego Jacka.
Stał oparty o samochód ze sporym uśmiechem na twarzy. Mierzył mnie od góry do dołu, najpewniej myśląc o tym samym co ja, czyli o zemście.
- Czego chcesz?- powiedziałem to tak cicho, że stojąc niecały krok od niego, musiał to usłyszeć aż za dobrze.
- Nie podoba mi się to, że tak namieszałeś w głowie Sandrze.
- Człowieku!- aż podniosłem głos.- Mnie z nią nic nie łączyło. Pomijając to, że od czasu do czasu lądowaliśmy w łóżku!
- Tym bardziej widząc Twoją twarz mam ochotę Ci na nią napluć. Potraktowałeś ją jak zabawkę!
- A Ty jak ją potraktowałeś? Bijąc ją, zachowałeś się naprawdę jak dżentelmen! Z resztą kiedy sypialiśmy ze sobą, ona była wolna. Wiedziała, że nic między nami nigdy nie będzie.
- Tą drugą.. ją też tylko bzykasz?! Bo wygląda na taką, co lubisz ostr…
Nie pozwoliłem mu skończyć, ponieważ mój prawy prosty ponownie wylądował na jego parszywej gębie. Kiedy usunął się delikatnie w tył, zaczął się tylko jednocześnie śmiać.
- Czyli to jest to. W blondynce się bujnąłeś.
- Masz teraz zamiar rozmawiać o moim życiu uczuciowym?-zapytałem gotowy do dalszej bójki, lecz ten nawet nie zamierzał mi oddać czym mnie tylko bardziej zaskoczył.
- Mam w dupie Twoje życie uczuciowe.- uśmiech nagle zszedł z jego twarzy.- Ale jeżeli tak bardzo zależy Ci na blondynie, to wyświadczysz mi małą przysługę.
- Zapomnij!
- Jesteś pewien? Chcesz, żeby jej piękna twarzyczka wyglądała jeszcze gorzej niż Sandry?!
- Co to miałaby być za przysługa?
- W końcu zaczynasz gadać doktorku do rzeczy.- goryl podszedł, kładąc mi jednocześnie dłoń na ramieniu.- Potrzebuję morfiny. Dużo morfiny.. a z tego co wiem, to w szpitalu macie jej pod dostatkiem.
- Pielęgniarki i owszem, ale to one mają do tego oficjalnie dostęp, a nie my lekarze.
- To już mnie nie interesuje.- wzruszył ramionami, wyciągając z kieszeni spodni jakąś karteczkę.- Jutro do północy masz mi dostarczyć całą torbę morfiny pod ten adres.
- To nie jest wykonalne tak szybko!- powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Mam się powtarzać? Już mówiłem, że to mnie raczej nie interesuje. Masz czas, żeby wszystko do jutra załatwić, bo inaczej blondyna mnie zapamięta. I to raczej nie od tej dobrej strony.
- Jeśli ją choćby dotkniesz, to..
- To co?- Jacek pstryknął palcami i w jednej chwili z pobliskich aut wysiadło kolejno czterech goryli, zupełnie jak on sam.- Doktorku.. żeby było jasne, ja nie żartuję.. Jeżeli do jutra nie załatwisz mi morfiny, to równie dobrze przyniesiesz na swoja blondyneczkę śmierć.. A i jeszcze jedno.- zaczął mówić, powoli odsuwając się w kierunku swojego samochodu.- Nie radzę dzwonić na policję.. Jakby Ci to powiedzieć, mam układy w tym mieście.. i nikt nigdy nie uwierzy, jeśli chciałbyś mnie podkablować.. a jeśli nawet spróbujesz, to wiesz czym to się skończy?- nie czekając już na moją odpowiedź zapakował się do swojego samochodu i odjechał, a po chwili i jego pieski.
Stałem w tej chwili pod blokiem kompletnie załamany.. Nie dlatego, że bałem się tego typa. Bałem się owszem, ale tego, że mógłby skrzywdzić Hanę.
Wiedziałem, że zabranie takiej ilości morfiny ze szpitala będzie wręcz niewykonalne. Miałem co prawda jutro cały dzień dyżur w pracy, ale czy odważę się na takie coś? Jeśli ktoś mnie przyłapie, to jednocześnie mogę pożegnać się ze swoją karierą, a jednocześnie Haną.. Na pewno by mi czegoś takiego nie wybaczyła!
Wróciłem więc do mieszkania jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej. Nieco zaskoczył mnie widok Hany, która wraz z moją babcią popijała jak to zwykle – herbatkę.
- Babciu, zostawisz nas na chwilę samych?- zagadnąłem na wstępie bez zbędnych ceregieli.
- Oczywiście synku.- rzekła, wychodząc do swojego pokoju.
Usiadłem wtedy na jej miejscu, bacznie obserwując blondynkę.
- Powiesz mi wreszcie, o co Ci wcześniej chodziło? Co takiego złego powiedziałem?
- Nic, naprawdę.
- Małe mi nic, skoro na moje wyznanie uciekłaś z płaczem do pokoju.
- Piotrze..- zaczęła Hana takim tonem, że już wiedziałem, iż nie wróży to niczego dobrego.- Lubię Cię. Naprawdę.. myślę, że nawet część mnie odwzajemnia Twoje uczucia, ale nic z tego nie będzie. Nie jestem partnerką, na jaką zasługujesz..
- O czym Ty teraz mówisz?- aż ukląkłem przed nią by na mnie spojrzała, gdy opuściła twarz w dół.- Dałaś mi szansę, mimo tego wszystkiego.. tego zakładu i tego życia jakie kiedyś prowadziłem.. Poważnie uważasz, że zasługuje na kogoś lepszego? Bo moim zdaniem już wygrałem los na loterii, jeżeli cokolwiek do mnie czujesz.
- Czuję, ale..- uroniła jedną małą łezkę, którą szybko otarła.- Nie nadaję się do tego..
- Do czego kochanie?- kciukiem otarłem kolejną kroplę z jej policzka, czując się całkowicie zdezorientowany.- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie Hana, dobrze?
Kiedy twierdząco pokiwała głową, natychmiast zacząłem..
- Kochasz mnie?- zapytałem wprost.
Przez to zapytanie zaczęła ze sporą intensywnością wpatrywać się w moje oczy. Nie wiedziałem, czy zastanawia się nad odpowiedzią bo jej nie zna, czy też wolałaby jej nie znać..?
Chwila ta trwała dla mnie całą wieczność, lecz w końcu przemówiła i to drżącym głosem.
- Tak. Kocham Cię, ale to niczego nie zmienia.
- Nie zmienia czego? Hana bądź ze mną szczera na miłość boską!
- Nigdy nie będziesz ze mną w pełni szczęśliwy, rozumiesz?
Pokiwałem bezradnie głową, kompletnie nie wiedząc o co jej może chodzić.
- Jest coś, o czym nie wiem? Możesz mi powiedzieć wszystko..
- Ja.. pamiętasz o tym, jakbyś chciał mieć ze mną dom i gromadkę dzieci? Cóż, problem polega na tym, że ja nigdy nie będę miała dzieci.. i na pewno nie pozwolę na to, byś się ze mną w pełni związał.. nie mogę Ci tego zrobić zwłaszcza teraz, wiedząc ile to dla Ciebie znaczy.
- Hana..- musiałem wziąć jej twarz w dłonie by na mnie spojrzała.- Musisz mi uwierzyć, że powiedziałem to w przypływie emocji.. Mi to nie przeszkadza, naprawdę.. Liczysz się tylko Ty.
- Teraz tak mówisz.
- Tak.- wszedłem jej w słowo.- Mówię tak teraz i będę mówił do końca życia. Istnieje poza tym teraz wiele nowoczesnych technologii, medycyna się rozwija.. Wszystko jest możliwe.
- Nie w moim wypadku.
- To nie ma znaczenia.- by jakoś przerwać tą irracjonalną sytuację musiałem ją pocałować.
Delikatnie, ale zarazem namiętnie i zmysłowo. Kiedy oddała pocałunek, ogromny kamień spadł z mego serca.
Jeżeli moja miłość nie mogła mieć dzieci i nic nie można było z tym zrobić to trudno – dla mnie znaczenie miała tylko ona...i właśnie dlatego postanowiłem jutro spróbować zabrać morfinę ze szpitala. Nie tyle dla mnie i dla Hany ile dla niej samej. Wyjawiła mi swoje największy blizny, zupełnie jak ja jej. Powoli stawaliśmy się całością i najwyraźniej nic nie mogło tego zmienić.. Miałem taką nadzieję…

Myślicie, że Piotr da radę z tym całym Jackiem?

KOOMENTUJCIE!

10 komentarzy:

  1. Jejj! Jest next :D
    Taki cudowny <3 nie wiem czemu, ale ten Jacek mnie przeraża xD
    Mysle, że nie będzie tak latwo z nim ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuudo ^^ nie mogę się doczekać kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no super! w końcu.
    Trochę wyszło banalnie z tą Haną, ale tak jak analizuje jej zachowanie od początku to ma to sens ;)
    Niech Piter zmota tą morfine i Jacek niech znika, bo robi się nieprzyjemnie ;/ Nie lubie takich sytuacji i Hanie lepiej niech nic się nie dzieje i babci też! Pamietaj :D

    Pozdrawiam
    alex.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne jest next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne naprawdę :) Czekam na dalszą część!

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny blog *-* Zapraszam do mnie dopiero zaczynam http://historianiespelnionychmarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jak tam ma się nasza kolejna częśc? :)
    czy opowiadanie 'coś całkiem innego' zostało zakończone definitywnie? :)

    alex.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy pojawi się next? <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Juz 2 tygodnie minelo i nic nie ma ; ( xC

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)