Pages - Menu

środa, 26 czerwca 2013

Coś nowego, lecz tak dobrze znanego ! Cz.1 !

Nastał pamiętny dzien. Otóż Hana po raz pierwszy od śmierci Ojca miała dyżur. W sumie nie tęskniła tak bardzo za szpitalem, ponieważ nie zdążyła sie tam nawet zaklimatyzować czy z kimkolwiek zaprzyjaźnić. Głupio jej było również z tego powodu, że Dyrektor szpitala jako, że był dobrym przyjacielem jej Ojca przymykał oko na to, że tak długo miała urlop.
Hana Goldberg była kobieta, która miała zaledwie trzydzieści lat i już sporo doświadczenia w swoim całym dotychczasowym życiu.
Kiedy była małym dzieckiem z trudem przeżyła śmierć matki.. Zawsze była wraz z bratem bardzo zżyta z ojcem gdyż zastępował im on po części matkę jeśli można by tak powiedzieć..
Jej brat Przemek był typem dziecka nieco zbuntowanego, od czasów liceum były z nim same problemy.. Kiedy tylko skończył szkole zerwał kontakt  z Haną jak i z Ojcem.. Teraz nawet po tych wszystkich latach nie pojawił sie na jego pogrzebie.. Kiedyś Przemek pokłócił się z Ojcem tak bardzo, że do po dziś dzień nie był w stanie mu wybaczyć.
Hana miała za sobą już jedno małżeństwo, które skończyło sie rozwodem.. Bowiem od tamtego czasu nie poznała nikogo komu mogłaby w jakikolwiek sposób zaufać.. Na nikogo również nie zwracała uwagi.. Była oczywiście rzecz jasna na kilku nie mówiąc już, że na kilkunastu randkach lecz bez znacznego efektu..
Była wykształconą kobietą, której nigdy los nie oszczędzał..
Bez żadnego problemu skończyła medycynę.. Była ginekologiem mimo tego, iż jej ojciec zawsze pragnął, by została jak on – chirurgiem .
Teraz gdy zmarł, trzy miesiące temu była w zasadzie zupełnie sama..
Niecałe pół roku temu przeprowadziła się z Krakowa do Warszawy gdzie nie zna w zasadzie nikogo.. Jedyne z kim zamieniła od czasu do czasu słowo to sąsiadka z góry i koleżanka ze szpitala Lena, z którą miała przyjemność porozmawiać zaledwie kilka razy..
Jej ojciec był cenionym człowiekiem i znanym na szeroką skalę światową chirurgiem. Wspólnie z przyjacielem niespełna dziesięć lat temu założyli klinikę, która zyskała nieporównywalną renomę na całym świecie..

Kiedy wstała, poranek był jeszcze chłodny.. Jedyne o czym marzyła to o tym, żeby zakryć sie po same uszy kołdrą i nie wychodzić z lóżka do południa jak to robiła ostatnimi czasy.
Z ogromnym ciężarem wstała z lóżka i udała się w stronę toalety.. Wcale nie zdziwił ją widok napuchniętej od snu twarzy jak i podkrążonych powiek..
Przemyła twarz chłodną wodą, po czym wzięła sie za zrobienie makijażu..
W głowie powtarzała sobie tylko, że musi sie dziś trzymać i na wszystkie pytania w stylu "jak sie czujesz..” , „czy wszystko w porządku" będzie się po prostu uśmiechała i udawała jak to wszystko jest okej.. W rzeczywistości nic nie było okej.. Nadal nie mogła uwierzyć w to, że jej ojca już nie ma.. że została zupełnie sama..
W przygnębionym nastroju kobieta ubrała sie w ulubione czarne rurki, beżową koszulkę z krótkim rękawem no i tradycyjnie w dziesięciocentymetrowe czarne szpilki, od których była uzależniona.. Do tego wszystkiego planowała założyć jeszcze skórzaną kurtkę, która była nieodłącznym elementem jej garderoby..
Po zjedzeniu śniadania, które było bardzo nisko kaloryczne od niechcenia wyszła z domu.. Kiedy tylko wyszła z bloku na zewnątrz aż się wzdrygnęła z zimna..
 Mimo wszystko nie spodziewała się, że będzie tak chłodno w kwietniowy poranek..
Całą drogę do auta, mimo tego, że było jej strasznie zimno, czuła na swojej twarzy promienie słońca, które delikatnie muskały każdą komórkę jej ciała.. Dosłownie wtedy na chwilę zapomniała o wszystkich problemach..
Do pracy dojechała dosyć szybko, ponieważ o tak wczesnej porze mało kto przemieszczał się gdziekolwiek..
Kiedy wjeżdżała na szpitalny parking, nie zrobiło to na niej większego znaczenia, że cały był zapełniony..
W końcu dostrzegła jedno miejsce, na samym końcu w rogu, obok kontenera na śmieci... Nie miała innej opcji, więc postanowiła tam zaparkować..
Kiedy tyłem wjeżdżała na miejsce parkingowe zapomniała spojrzeć w boczne lusterko i takim sposobem w coś uderzyła, bądź raczej ktoś w nią uderzył...
Zobaczyła przez szybę, srebrnego jeepa, który uderzył jej w bok.. Nie zdążyła nawet zgasić silnika, lecz od razu wysiadła cala w nerwach z samochodu..
Nie patrząc na nic podeszła od strony pasażera by dokładnie sie przyjrzeć.. Po chwili dokładnie to samo zrobił kierowca jeepa..
- Kto Ci dal prawo jazdy ?!- krzyknęła oburzona kobieta, ciągle przyglądając sie stłuczce..
- Odezwała się blondynka, która nie umie parkować!- powiedział równie zawzięty i poddenerwowany mężczyzna.
- Słucham?- zapytała Hana, tym razem odwracając się przodem do mężczyzny, by zobaczyć kto jest tak aroganckim typem..
Zobaczyła wysokiego bruneta.. Miał około 1,90 cm wzrostu i do tego dosyć charakterystyczne piwne oczy..
Ubrany był w czarne spodnie, niebieska koszule i ciemna marynarkę..
Jedne co nie pasowało mu do tak eleganckiego ubioru były buty.. Miał założone zwyczajne trampki..
Ogólnie rzecz biorąc, trzeba było przyznać, że prezentował się całkiem nieźle.
- No co słucham?..- w tym momencie mężczyzna spojrzał na zegarek..
- Świetnie..- wyszeptał coś pod nosem, po czym dodał..
- Nie mam czasu na wzywanie policji i na ta całą papierkową robotę..
Po chwili mężczyzna z portfela wyciągnął kartkę, na której napisał na szybko jakiś numer. 
- Proszę.. - podał Hanie kawałek papierka, po czym dopowiedział.- Skontaktuj sie ze mną w sprawie tej stłuczki.. 
Mężczyzna  chciał już wsiąść do samochodu i odjechać lecz Hana na chwile go zatrzymała..
- Skąd ta pewność, że zadzwonię, a nie po prostu zapomnę o całej sprawie ?
- Pomyślmy.. Wychodzi na to, że to ja będę musiał płacić za szkody, więc musiałabyś być mega dziwna żeby z tego nie skorzystać i płacić z własnej kieszeni..- mężczyzna wydawał się być pewien siebie i szczerze powiedziawszy jego odpowiedź totalnie zawstydziła i zamurowała kobietę, która słowem się już nie odezwała..
- Do zobaczenia..- rzucił mężczyzna wsiadając do samochodu i odjeżdżając na dalsze miejsce parkingowe.
Hana stała tak jeszcze chwile obok samochodu cala zła i w emocjach.. Po jakimś czasie zaparkowała auto na to pechowe miejsce, tym razem skutecznie.. Cala poddenerwowana udała się w stronę szpitala.. Najbardziej nie mogła jednak przeżyć, tego aroganckiego typa, który uważa się za niewiadomo kogo..
"Co za kretyn.."- powtarzała sobie non stop w myślach kobieta...

I co myślicie ? Pisać dalej ? komentujcie !!  ♥

12 komentarzy:

  1. Jak dla mnie super, udostępnie ! Jestem twoja fanką <3 Tymcazsem czekam na nexta na starym blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D W niedługim czasie będzie tam next ;)
      Ciekawe czy ten blog będzie się także podobał :P

      Usuń
    2. Już się podoba ! Next ! <3

      Usuń
  2. pisz dalej ! świetne

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne to mam nadziej, że to był Piotr !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jest super,czytam też twój drugi blog,oba są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejne arcydzieło <3333 kocham te twoje opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochaam ! moze byc ciekawe

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)