Trochę
wolnej chwili i już coś tu dla was mam <3
Czytajcie,
komentujcie, udostępniajcie!
Ciekawe
czy uda nam się dobić do 200 000 tys. wejść :D ?
PS. Głosujcie w ANKIECIE !
Patrzyłam beznamiętnie na Piotra, który nie odzywał się
ani słowem. Nie chciałam się z nim kłócić ani wszczynać kolejnej awantury,
ponieważ sama miałam tego serdecznie dosyć. Niestety odechciało mi się również
jeść i chyba nic w tym dziwnego.
Bez słowa wyszłam z kuchni przechodząc przez salon,
gdzie smutny Kubuś siedział na kanapie, a Maks jak to Maks, beztrosko bawił się
samochodami na podłodze. Niby taki zwykły obrazek, ale jakże piękny! Swoją
drogą to zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo kocham tego malucha. Albo mi się
wydawało, albo poprzez stracenie własnego dziecka, wszystkie matczyne uczucia
przelałam prosto na Maksa. Czy coś w tym złego? Najpewniej tak, skoro nie może
on z nami zostać. Ile bym dała za to, żeby mały mógł zamieszkać u nas na stałe,
ale pozostaje jeszcze kwestia tej wywłoki i jej syna. Już nawet nie chodzi mi o
to czy się z nią całował czy nie. Chodzi mi bardziej o to, że w dniu kiedy się
pogodziliśmy gwarantował mi, że nic ich znacznego nie łączyło. Jeśli tak by było,
to dlaczego jej syn obraził się za to co zobaczył? Jeszcze Piotr, który
milczał. Jak zawsze jego dobry humor odszedł równie szybko co przyszedł.
Właśnie to bolało mnie najbardziej… To, że Piotr niby nieświadomie ale na każdym
kroku sprawiał mi ogromny ból. Oczywiście nie fizycznie, a mentalnie. Nie
zmienia to jednak faktu, że i tak go kocham. Czasem wydaje mi się to wręcz
niemożliwe, by kochać kogoś równie mocno, jak ja kocham swojego męża. Co jeśli
z czasem ta miłość mnie ubezwłasnowolni? Jeżeli nie będę w stanie bez niego
funkcjonować tracąc (kolokwialnie mówiąc) ostatnie resztki człowieczeństwa? Tego
właśnie bałam się najbardziej!
Przytłoczona własnymi myślami weszłam pod prysznic
gdzie miałam odrobinę nadziei poczuć na sobie krople chłodnej wody, choć
trochę kojącej me rozgrzane z przypływu emocji ciało. Tak też się stało.
Pierwszy strumień wody spowodował, iż nawet przymknęłam oczy, by jak najbardziej
dosadnie móc się choć na chwilę wyłączyć od przygnębiającej rzeczywistości. Niestety jak to zawsze bywa, takowa
chwila nie trwała wcale zbyt długo…
Wychodząc spod prysznicu przeglądnęłam się w lustrze, ponieważ
naprawdę sama siebie nie poznałam. Przez te ostatnie wydarzenia z Piotrem i tym
całym Krakowem schudłam jeszcze bardziej. Moje dotychczasowe odstające
obojczyki teraz wyróżniały się aż nadto… Kości policzkowe również były bardziej
widoczne, co tylko wprowadziło mnie w stan olbrzymiej melancholii. W końcu
wysuszyłam włosy pozostawiając je w lekkim nieładzie. Myślałam, że mocniejszy
makijaż zakryje wszystkie niedogodności jakie widniały na mojej twarzy, lecz
nic z tych rzeczy. Dalej wyglądałam słabo i też tak się czułam.
Fakt, że dzisiaj był słaby dzień potwierdzały nawet
kreski nad moimi oczyma, które jak mało kiedy wyglądały fatalnie. Ostatecznie z
nich zrezygnowałam, rzucając w geście dezaprobaty tuszem do rzęs w lustro.
Chwała Bogu, że się nie rozbiło! Do mojego idealnego życia brakowało jeszcze
tylko siedmiu lat nieszczęścia, po prostu nie ma co!
Koniec końców założyłam jeansową koszulę i ciemne
rurki. Może niezbyt wesołe kolory na tak piękną, słoneczną pogodę, lecz tylko
one odzwierciedlały to jak bardzo źle się czuje przytłoczona własnymi myślami.
Kiedy wyszłam z łazienki udałam się prosto do salonu.
Chłopcy dalej byli sobą zajęci, przez co ciężko mi było oderwać ich od swoich
zabaw. Kiedy jednak namówiłam ich na spacer, poczułam lekką ulgę. Właśnie im
obu zakładałam kurtki, czując się jak matka polka. Naprawdę towarzyszyło mi
dość zagadkowe uczucie.
Sama właśnie wkładałam na siebie płaszcz, kiedy to w
przedpokoju stanął Piotr. Był struty i wyglądał na bardzo zmęczonego. Pierwszy
raz nawet nie udawał, że jest mu z jakiegoś powodu przykro. Wtedy już byłam
pewna, że to co powiedział mały Kubuś jest prawdą. Wzięłam głęboki oddech,
starając się o tym nie myśleć.
- Idziemy na spacer, chodź z nami!- krzyknął w stronę
mojego męża Maks, łapiąc Piotra za rękę.
Kiedy Gawryło się nic nie odezwał ani nie zareagował
ponownie na niego spojrzałam. Wpatrywał się we mnie beznamiętnym wzrokiem,
dalej milcząc.
- Idziesz?- zapytałam się go wbrew pozorom normalnie,
chwytając już za klucze od mieszkania.
- A mogę?- odparł pytaniem na pytanie, cały czas aż
nadto poważnie.
Wtedy tylko popatrzyłam na niego z politowaniem,
otwierając jednocześnie drzwi. Może miałam go jeszcze prosić o to by nam
towarzyszył? Ciekawiło mnie w tej chwili to, czy on wie jak bardzo mnie czasami
denerwuje!
- Idziemy, idziemy.- poganiałam chłopców, którzy akurat
w tej chwili się o coś sprzeczali.- Maks.- dodałam nieco surowiej, przez co już
obydwoje wyszli posłusznie z mieszkania.
Odruchowo obróciłam się przez ramię, gdzie zauważyłam
jak Piotr wkłada kurtkę. Uśmiechnęłam się przez to tylko pod nosem zadowolona,
że pójdzie z nami.
Wbrew pozorom z nim czułam się najbezpieczniej…
Pojechaliśmy do parku Ujazdowskiego. Pogoda dopisywała
nam niezmiernie i muszę przyznać, że przez ten wspólny wypad poczułam się tak,
jakby chłopcy byli naszymi dziećmi. Wiadomo, że w większej mierze Maks, no ale
jednak…
Właśnie spacerowaliśmy spokojnym krokiem,
podziwiając choć trochę zieleni jak na tak późny okres. Maks z Kubą w kółko
biegali i się z czegoś cieszyli. Na ich sam widok polepszył mi się humor. Z
Piotrem szłam krok w krok, a mimo to nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem.
Czekałam, aż sam zacznie ze mną rozmowę. Po prostu nie chciałam mu się pierwsza
z tym wszystkim narzucać.
- Możemy loody?!- przybiegli maluchy krzycząc w
niebo głosy.
- Jakie chcecie?- wyprzedził mnie z pytaniem Piotr,
kucając obok chłopców.
Kiedy już jako tako podali smaki, które chcą, Piotr bez
słowa odszedł by kupić te wymarzone lody. Wtedy byliśmy już blisko większej
łąki, przez co chłopcy łapiąc piłkę pobiegli przed siebie nie patrząc na nic
wkoło.
- Ostrożnie!- krzyknęłam za nimi, lecz i tak najpewniej
już tego nie usłyszeli.
W końcu usiadłam na pobliskiej ławce tak, by cały czas
mieć na nich oko. Moja chwila samotności nie trwała zbyt długo, ponieważ po
krótkiej chwili dołączył do mnie Piotr niosąc ze sobą sporą ilość lodów.
- Gdzie Maks i Kuba?- zapytał od tak, z jakby już
lepszym humorem.
Nic mu na to nie odpowiedziałam tylko wskazałam gestem
głowy przed siebie. Wtedy Gawryło bez słowa poszedł do chłopców, by podać im
smakołyki. Z daleka widziałam ich uśmiechnięte twarze, przez co ponownie
zrobiło mi się jakoś cieplej na duszy.
Widziałam jak Piotr już wracał do mnie, kiedy to nagle
rozdzwonił się mój telefon. Bez chwili zastanowienia odebrałam połączenie,
ponieważ dzwoniła Lena.
- Hana, jest sprawa.- wypaliła prosto z mostu moja
jedna z lepszych przyjaciółek zasypując mnie resztą pytań.
W skrócie chodziło o to, bym jej pomogła w pewnej
prywatnej sprawie. Sama nie powiedziała mi o co chodzi, więc się zgodziłam.
Przecież nie mogłam jej zawieźć! Poza tym, to po tonie jej głosu mogłam tylko
zgadywać, że chodzi o coś poważnego.
Z tego wszystkiego zapomniałam, że usiadł koło mnie
Piotr, którego mina nie wskazywała na nic przyjemnego. Najpewniej przysłuchiwał
się mojej rozmowie i teraz czekał czy mam mu coś do powiedzenia. Ja jednak
postanowiłam milczeć tak jak on. Chyba jednak mamy ze sobą coś wspólnego!
- Jesteś na mnie zła?- wypalił po krótszej chwili od
tak, jak gdyby nigdy nic.
Nawet mnie to nie zdziwiło, ponieważ przecież on musiał
zawsze wszystko wiedzieć!
- Nie.- odruchowo wzruszyłam ramionami obserwując
biegających chłopców.
- To dlaczego się do mnie nie odzywasz?
- Przecież rozmawiamy.
- Owszem.. Jak dwoje obcych sobie ludzi.- albo mi się
wydawało, albo w jego głosie czułam gorycz. Szczerze powiedziawszy tak bardzo
się tym wcale nie przejęłam.
- To Ty na słowa Kuby zamilkłeś, więc nie będę się
narzucać. Swoją drogą jesteście do siebie zagadkowo podobni.- sama nie wiedziałam
dlaczego poruszyłam ten drugi temat. Po co w to wszystko ingeruję?!
- Zbieg okoliczności.
- Mhm. Zupełny przypadek, że syn Twojej największej
miłości jest do Ciebie podobny jak dwie krople wody.
- To nie jest moje dziecko.
- Kiedyś twierdziłeś co innego.
- Żebyś mnie znienawidziła Hana…- Piotr przysunął się
do mnie nieznacznie, przez co moje serce zaczęło bić jak zwariowane.- Co Ty
chcesz mi udowodnić? Znowu chcesz żebyśmy się ze sobą kłócili?
Na te słowa aż spojrzałam w jego stronę. Dzieliło nas
od siebie raptem kilka centymetrów… Kilka centymetrów za dużo!
- To nie ja się całowałam na oczach dziecka ze swoją
byłą.
- Ale Ty wszystko zawsze uproszczasz!- krzyknął w końcu
wkurzony Gawryło wstając z miejsca. Trochę się go przestraszyłam widząc jak w
tej chwili cały dosłownie w środku chodzi!- Nie rozumiesz, że wtedy myślałem,
że Ty i Krystian…
- No, że co my? Że poszłam z nim do łóżka jak z
pierwszym lepszym? Chyba masz o mnie słabe zdanie Kochanie.- specjalnie
podkreśliłam z pogardą to ostatnie słowo, wyprowadzając Piotra dosłownie z
równowagi. Swoją drogą nigdy wcześniej się tak bardzo nie irytował w porównaniu
do ostatnich dni…
- Gdyby nie to, że trafiłaś na lojalnego Krystiana to
mogłabyś pójść.
- Słucham?- nie wierzyłam w jego słowa. Sama w końcu
wstałam z ławki patrząc na niego w osłupieniu. Co on mi właśnie zasugerował?!
Jak on w ogóle mógł tak powiedzieć. Nie mogłam znaleźć wyjaśnienia…
- Powiedział mi wszystko dokładnie co wydarzyło się
tamtego wieczoru.
- Czyli?
- Czyli, że gdyby sam się nie ogarnął to
skończylibyście w łóżku.
- Tak powiedział?
- Z pewnością nie kłamał.
- Czyli wierzysz jemu, a mi to już nie?
- Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł więc w pełni mu ufam.-
w tej chwili naprawdę nie poznawałam swojego męża. Był cyniczny, pewien siebie
i aż nadto chamski.
Działo się z nim coś złego, tylko że sama nie widziałam
co konkretnego.
- Więc Tobie Hana mogą się zdarzać chwile słabości, a
mi to już nie?- dopytywał dalej, cały poirytowany.
- Jakbyś nie wiedział, to byłam wtedy pokiereszowana. I
fakt, miałam wtedy olbrzymią ochotę się z nim przespać by udowodnić Tobie, jak
to jest poczuć się zdradzonym przez bliską osobę. Przypominam, że to Ty
zniknąłeś wtedy na tyle czasu, nie dając ani słowa wieści o sobie. Myślałeś, że
jak się z tym czułam? Co sobie myślałam? No powiedz mi, proszę.
- Myślałem, że beze mnie będzie Ci łatwiej.
- No właśnie. To teraz nie wypominaj mi jakichś
nieznaczących epizodów, do których i tak nie doszło.
- Przepraszam.- powiedział już na wyrost spokojniej,
patrząc mi głęboko w oczy.
Ja jednak byłam oburzona. Zbyt mocno dotknęły mnie jego
słowa. Co gorsza, nie poznawałam już własnego męża. Miałam mu znowu wybaczyć
takie zachowanie? Albo od razu zapomnieć, udając, że nic się nie stało?
Niestety tym razem tak nie będzie, ponieważ się stało.
- Wiem, że mnie ostatnio nosi.- dodał jeszcze Piotr,
robiąc krok w moją stronę.
- Nosi? To za mało powiedziane. Ja Cię czasami naprawdę
nie poznaję. Te Twoje nagłe, nie wiadomo skąd wybuchy złości… To jest związane z
chorobą?
- Nie wiem… To znaczy, może.
- To dlaczego nie pójdziesz do szpitala tego
sprawdzić?- zapytałam z lekką nadzieją, lecz widząc ponownie naburmuszoną minę
swojego męża odpuściłam.
Wiedziałam, że rozmowa z nim na temat choroby jest jak
walka z wiatrakami. Zawsze miał swoje zdanie i wychodzi na to, że specjalnie
dla mnie tego nie zmieni. Wielka szkoda, lecz nic poradzić nie mogłam. Nie tym
razem…
- Wujku, wujku pojedziemy już na basen?- zapytał Kuba,
który w jednej chwili stał już obok nas z Maksem.
- Pewnie.- Gawryło uśmiechnął się lekko w stronę
chłopców, kątem oka cały czas mnie obserwując.- Idziemy?- zapytał jakby
zapominając o naszej wcześniejszej rozmowie.
- Muszę coś załatwić. Pojedź z chłopakami i widzimy się
potem w domu.
- Hana…- Piotr głośno westchnął mierząc mnie od góry do
dołu.
- Wybacz.- dodałam niemalże niesłyszalnie, odchodząc w
drugą stronę.
Musiałam pobyć sama ze sobą i ze swoimi myślami. Mimo,
że naprawdę chciałam ten dzień spędzić wspólnie z Piotrem i chłopcami to nie
mogłam. Nie mogłam patrzyć wręcz na mojego męża za to co powiedział. Te jego
wyrzuty zupełnie wyprowadziły mnie z równowagi. Czy tak zawsze już będzie
między nami?
Jeden dzień idealny, a reszta okropna? Jeśli tak to już
sama nie wiem czy mam dłużej o co walczyć...
Jechałam właśnie w taksówce, kiedy to po raz kolejny
tego dnia rozdzwonił się mój telefon. Myślałam, że to Piotr, lecz się myliłam.
Dzwonił Krystian, jakby mi i jego teraz jeszcze
brakowało!
- Możemy się zobaczyć?
- Wróciłeś już z Krakowa?- trochę się zdziwiłam tą jego
propozycją.
- Tak i to już w nocy. Więc? Proszę, muszę z Tobą
porozmawiać.
- W zasadzie też mam Tobie co nieco do powiedzenia.-
odparłam z lekkim sarkazmem.
Tak naprawdę to chodziło mi o to, że wygarnę mu to
jakim jest przyjacielem. Swoją drogą ciekawe co jeszcze powiedział Piotrowi?!
- To widzimy się u mnie.- odparł, po czym się
rozłączył.
- Proszę zawrócić!- krzyknęłam w stronę taksówkarza,
który tylko zgodnie pokiwał głową.
Może i nie powinnam do niego jechać, ale musiałam. Po
pierwsze musiałam się z nim policzyć za to co powiedział Piotrowi, a po drugie
ciekawiło mnie o co chodzi. Wbrew pozorom i tak go lubiłam, więc
zniecierpliwiona jechałam w taksówce, nie mogąc doczekać się spotkania z dawnym
przyjacielem?
Czytajcie,
komentujcie, udostępniajcie!
Ps.
Jak zakończy się spotkanie Hany z Krystianem ?
Kłótnią,
czy może wręcz przeciwnie jakimś zbliżeniem ?! ;o
super <3 I żadnych zbliżeń z Krystianem!
OdpowiedzUsuńNie lubię Ciebie. :D Co ty najlepszego robisz ;o Oj Madzia .. Genialna jesteś!
OdpowiedzUsuńZbliżenie fizycznego nie będzie na pewno.. Może psychiczne ^^ Rozmowa?
Daj nexta!
Next. I oby hana w kroncu wyjaśniła sobie wszystko z Piotrem
OdpowiedzUsuńCudo... Słowa zbliżenie plus Krystian to kojarzy mi się tylko ze zbliżeniem pięści lub dłoni z jego twarzyczką :P
OdpowiedzUsuńJednak dotrzymałaś słowa! :)
Nie wiem co mam powiedzieć ! Jesteś genialna ! Nie moge się doczekać co znowu wymyślisz ! ;)
OdpowiedzUsuńbłagam niech zakończy się kłótnią :D a nie jakimś zbliżeniem :/ bo i tak Piotr i Hana za dużo się kłócą :(
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :D
no jakim zblizeniem? weez :D
OdpowiedzUsuńej powiem Ci, ze po prostu to jest już 66 częśc tego opowiadania, a ono nawet przez moment mi się jeszcze nie znudzilo! tak trzymac!
a co do tresci... no taak..miłośc jest trudna...
Madzia, piszesz tak świetnie, że może zechcialabys wziąc udział w naszym małym konkursie na opowiadanie, organizowanym przez forum "Na dobre i na złe".
OdpowiedzUsuńhttp://nadobreinazle.ugu.pl/showthread.php?tid=322&pid=2972#pid2972
Może będziesz miala ochotę wziąc w nim udział, a przy okazji zostac nowym użytkownikiem forum ( o ile jeszcze nie jestes ;p) :)
pozdrawiam
aLex.
Jeżeli możesz to napisz do mnie o to na GG bo mam kilka pytań :) nr podany wyżej :)
UsuńRozkręcasz sie :D czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy, bo bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńŚwietne !!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na szybki next :)
cudne <3 a jeśli chodzi o ankietę , to w pierwszerj osobie , moze raz z perpektywy Marka , RAZ kAMILLI ? <3
OdpowiedzUsuńO nie, nie ! Na pewno nie zbliżeniem :D Ciekawi mnie dlaczego Krystian chciał sie spotkać ..
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nexta ??
OdpowiedzUsuńKiedy next ??
OdpowiedzUsuńDAWAJ NEXTA!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńboskie <33 next
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nexta !!!
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj next ??? <3
OdpowiedzUsuńKiedy podasz nexta ??
OdpowiedzUsuńNo kiedy ten next???????
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nexta !!!
OdpowiedzUsuńJesteś boska(wiem że się powtarzam,ale taka prawda ;P) opowiadanie też cudo tylko pliiiis nie namieszaj z tym całym Krystianem. Ogulnie mi się podobało,ale proszę o trochę więcej Cukru.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i CZEKAM NA NEXT->
/Kate
:D
Kiedy będzie next ???
OdpowiedzUsuńEj Madzia, Madzia... jak ty pięknie piszesz <3 ale jeśli zbliżysz do siebie Hanę i Krystiana to wiedz, że NIE ŻYJESZ!! xD
OdpowiedzUsuńTo kiedy N E X T ?? <3
Super może jakiś next
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nexta ??
OdpowiedzUsuńDodaj jakiegoś nexta !!!!
OdpowiedzUsuń