Pages - Menu

sobota, 5 kwietnia 2014

Opowiadanie Epic - cz.2



Miłego czytania !!

Dyżur tego dnia jak na złość ciągnął się i ciągnął. W dodatku te uciążliwe gadanie Wiktorii naprawdę wyprowadzało mnie z równowagi. Bardzo, ale to bardzo lubiłem tą dziewczynę, a mimo to dzisiaj nie mogłem z nią wytrzymać.
Przez to, że Adam wcześniej wspomniał o tej kobiecie którą tak bardzo zachwalał, zapomniałem nawet wstąpić do Kariny.
Kończąc dyżur udałem się tylko do lekarskiego, by przebrać się w swoje rzeczy. Jakoś na dzisiaj miałem serdecznie dosyć szpitala. Wychodząc, łapczywie zacząłem szukać po kieszeniach spodni paczki papierosów. Nie powiem, bo nieco mi ulżyło kiedy okazało się, że mam je w marynarce.
Jeden papieros po ciężkim dniu pracy z pewnością mi się należał. Gdyby tylko babcia dowiedziała się, że palę, najpewniej od razu dałaby mi długie kazanie!
Stałem koło swojego pięknego, nowego samochodu, kiedy to zobaczyłem wychodzących ze szpitala razem Adama i Wiktorię. Trochę się zdziwiłem, kiedy szli uśmiechnięci spoglądając na siebie z nutką tajemniczości. Wiedziałem, że się przyjaźnią, ale żeby coś więcej? Teraz Adaśka czeka spowiedź!
W końcu wsiadłem do samochodu. Nim jednak ruszyłem, musiałem puścić swoją ulubioną składankę zespołu „Arctic Monkeys”. Już od dawien dawna ta muzyka wypełnia każdą chwilę w moim życiu. Nawet kiedy nieraz mam naprawdę dołujący dzień, nic mi tak nie poprawia nastroju jak właśnie ona.
Wyjeżdżając ze szpitalnego parkingu jak zawsze musiałem zacząć sobie podśpiewywać. Już dosyć się nawet wkręciłem w rytm, kiedy to stojąc na czerwonym świetle, rozglądając się w koło zauważyłem pewną osobę.
Była daleko i to bardzo, a mimo to doskonale ją zauważyłem. Ów osobą, była piękna, młoda kobieta. Długie nogi, jak i bujne blond włosy najbardziej rzucały mi się w oczy. Po prostu ideał, czego nigdy nikomu nie mówiłem.
Nie wiem ile tak siedziałem zapatrzony, lecz w końcu doszedł do moich uszu dźwięk klaksonów. Nawet nie zauważyłem, że przez to wszystko zrobił się za mną olbrzymi korek! Długo nie myśląc wrzuciłem bieg i po prostu ruszyłem, spoglądając jeszcze w lusterku po raz ostatni na tamtą kobietę.
Wchodząc do mieszkania nie mogłem zapomnieć obrazu tamtej dziewczyny. Było to trochę dziwne jak na mnie, ponieważ bądź co bądź nigdy nikt nie przykuwa aż tak bardzo na mnie swojej uwagi. Czasem, jak widać wyjątki się zdarzają.
- Piotruś, co tak późno?- wyrwała mnie z rozmyśleń babcia, witając się ze mną u progu drzwi.
- Ciężki dyżur.- odparłem dalej jakiś taki nieobecny.
- To wspaniale, przyrządziłam Twój ulubiony obiad. Siadaj już wnusiu do stołu.
No i jak tutaj odmówić babci? Nie było nawet takiej opcji, więc szybko ściągnąłem marynarkę i zasiadłem do stołu. Faktycznie obiad był chyba mój ulubiony. Ruskie pierogi mówiły same za siebie!
Nie wiem ile ich zjadłem, ale sporo. Przez to po godzinie, kiedy już miałem zbierać się do wyjścia do tej nowej restauracji, nie mogłem zapiąć guzików od swojej ulubionej koszuli! Uznałem, że klasyczna, niebieska będzie w sam raz na lekką zabawę!
Kiedy jako tako się już ubrałem, psiknąłem jeszcze dwa razy ulubionymi perfumami i przeczesałem rękoma swe włosy, dopiero wyszedłem z domu.
Tym razem wziąłem taksówkę, ponieważ nawet nie miałem zamiaru siedzieć w tej całej knajpie przy soczku. Poza tym, bez alkoholu nie ma dobrej zabawy i tyle. Mój poranny entuzjazm tym całym wyjściem tutaj jakoś nagle znikł. Wszystko od czasu, kiedy na światłach dostrzegłem tamtą blondynkę. Dalej nie mogłem o niej zapomnieć.
Do Tevere jechało się niecałe trzydzieści minut, przez co byłem dobrą godzinę przed czasem na miejscu. Oczywiście wykorzystując okazje zapaliłem papierosa. Stałem już przed wejściem do restauracji na balkonie, opierając się o barierkę. Wyciągnąłem nawet telefon i wybrałem numer Adama, kiedy to zauważyłem ponownie tamtą dziewczynę. Tym razem była ubrana bardziej elegancko. Przemierzała jak gdyby nigdy nic schody prowadzące do restauracji.
Musiałem się w nią wpatrywać zbyt intensywnie, ponieważ ów kobieta po jakimś czasie spojrzała w moją stronę. W jednej chwili odwróciłem wzrok, udając, że robię coś ważnego w telefonie... Przecież nie mogłem pokazać, jak bardzo mi się podoba, wpatrując się w nią lepiej niż w jakiś obrazek.
W końcu przeszła obok mnie, przez co poczułem zapach jej idealnych perfum. Ich woń od razu przyprawiła mnie o nie miały zawrót głowy. Obróciłem się nawet, lecz jej już nie było.
Długo się nie zastanawiając wszedłem do środka. Zacząłem się rozglądać po tej olbrzymiej sali aż w końcu ją dostrzegłem. Przysiadała się właśnie do jednego ze stolików, więc tylko mogłem zgadywać, iż była z kimś umówiona.
Odszedłem zmarnowany do baru, bo skoro faktycznie na kogoś czeka to nie wypada mi nawet do niej podejść.
- Coś podać?- zapytał się mnie barman.
- Martini z lodem.- od razu wyjąłem z kieszeni pieniądze, by na bieżąco regulować rachunek.
Gdy tylko dostałem trunek, wypiłem go niemalże jednym ciurkiem. Bez czekania na reakcje barmana od razu wskazałem, że proszę to samo.
Wtedy też obróciłem się dyskretnie przez ramię, obserwując blondynkę. Siedziała dalej sama, studiując kartę menu. Zrezygnowany ponownie odwróciłem wzrok, mając już przed sobą kolejnego drinka.
- Ciężki dzień?- zapytał młody chłopak, którym był barman.
- Nie da się ukryć.- powiedziałem, na siłę wymuszając uśmiech i zerując drinka.
- Jeszcze raz to samo.- dodałem, odsuwając od siebie szklankę.
- Może razy dwa?- zapytał dwuznacznie chłopaczek, wskazując na kogoś za mnie. Z czystej ciekawości obróciłem się i wtedy zobaczyłem ją, przyglądającą się mojej osobie. Uśmiechając się od ucha do ucha ponownie popatrzyłem na barmana.
- Koniecznie razy dwa.- powiedziałem, znowu zerkając przez ramię.
Nie mogłem się już doczekać kiedy dostanę drinki. Nawet przeskakiwałem z nogi na nogę jakbym miał potrzebę skorzystania z toalety!
Kiedy w końcu złapałem do ręki szklanki, dosłownie jak z procy ruszyłem ku blondynce. Nawet się wyprostowałem, by wyglądać bardziej atrakcyjnie!
Podszedłem lekkim krokiem, gdyby jednak mnie spławiła. Uśmiechnąłem się jeszcze nonszalancko w jej stronę, kładąc napoje na stole.
- Można?- zapytałem bez żadnych podchodów.
Dziewczyna nieznacznie pokiwała twierdząco głową, więc już bez słowa przysiadłem się obok.
Dopiero teraz mogłem się jej na spokojnie przyjrzeć. Miała bujne blond włosy ułożone w nieładzie, do tego zwiewną sukienkę i delikatny, a zarazem znaczący makijaż. Jednym słowem, wyglądała po prostu bosko.
- Proszę.- zacząłem pierwszy, przesuwając ku niej martini.
Ona już tylko bez słowa nieznacznie się uśmiechnęła. Wtedy dotarło do mnie to, że to jej uśmiech mnie tak powala z nóg. Co mogło być w nim takiego niesamowitego? Chyba sam nie wiedziałem.
- Mój ulubiony drink.- powiedziała po raz pierwszy blondynka, faktycznie delektując się martini.
- Też bardzo lubię.- normalnie takie miałem gadki, jak dzieci w przedszkole! Co się ze mną działo?- Masz jakieś imię?- zapytałem z czystej ciekawości.
- Ania.- odparła dziewczyna, dziwnie mi się przyglądając.
- Piotr.- nawet wyciągnąłem w jej stronę dłoń, za co w jednej chwili się skarciłem w myślach. Czy naprawdę byłem aż tak zwyczajny? Nie mogłem jej jakoś zaimponować?
Kiedy dziewczyna zaczęła się śmiać, od razu schowałem dłoń. Chyba teraz to wyszedłem na dobry obiekt do wyśmiania. Po prostu świetnie.
Najchętniej to bym odszedł stąd daleko, bo było mi głupio, lecz jeszcze by brakowało bym wyszedł na tchórza. No po prostu świetnie.
- Co Cię tak bawi?- zapytałem z lekkim sarkazmem. Wbrew pozorom ten jej śmiech wcale mnie nie irytował, a bawił. Coraz bardziej nie rozumiałem samego siebie!
- Obserwujesz mnie od dłuższego czasu, postawiłeś mi drinka i rozmowę zaczynasz od tego jak mi na imię?- zapytała blondynka, dalej nie zaprzestając się ze mnie śmiać.
- Wolałabyś, żebym od razu Cię wyrwał i zaciągnął do łóżka?- odparłem pytaniem na pytanie.
- Myślisz, że byłbyś w stanie? Wątpię.
- Chyba mnie nie doceniasz.- odruchowo przeczesałem ręką włosy, patrząc w jej stronę rozbawiony.
Pierwszy raz spotkałem kobietę, która tak otwarcie mówi o takich sprawach! Poza tym, w ogóle nie jest skrępowana co się rzadko zdarza. Chyba teraz to ja bardziej czułem frustrację niż ona. Dobre żarty.
- Pewnie nie uwierzysz, jeśli powiem że widzimy się nie pierwszy raz.
- Doprawdy?
- Mhm.- powiedziałem dumnie, wypijając ponownie na jednym tchu martini.
Miałem już jej zacząć to wszystko opowiadać, kiedy nagle ktoś stanął nieopodal naszego stolika. Od niechcenia podniosłem wzrok, rozpoznając w ów mężczyźnie Przemka. Moje zdziwienie chyba sięgnęło zenitu.
- Piotr?- zapytał Zapała, zupełnie ignorując blondynkę.
W jednej chwili zacząłem spoglądać to na Anię, to na niego. Czy to było możliwe, by oni faktycznie mieli się ku sobie? Jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
- Hana, co jest grane?- zwrócił się w stronę blondynki, przez co już zupełnie nie wiedziałem o co chodzi…

Czytajcie, promujcie, kochajcie ! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje, że każde słowo ;)