CZEŚĆ I CZOŁEM!
Przepraszam, że dopiero teraz ale musiałam
się nad tym wszystkim zastanowić, przez co doszłam do wniosku, że to już czas
by zakończyć to opowiadanie. Zgaduję, że przez matury trochę zapomnieliście o
co w nim chodziło, a poza tym mi samej brakowało na nie weny. Zakończyłam je
tak jak planowałam od pierwszej części – mimo, że miało się tam jeszcze co
nieco wydarzyć.
Aktorów będę kontynuowała, ale za jakiś
czas jak „ucichną” pewne sprawy.
Póki co zostało mi życzyć miłego czytania
:)
Z tego wszystkiego myślałam, że po prostu
zwariuje. Nie widziałam wszystkiego dokładnie, ale byłam pewna, że ma właśnie
miejsce reanimacja Maćka. Łzy spływały mi po prostu ciurkiem po policzkach. Nie
mogłam jednak zrozumieć, dlaczego są zamknięte te cholerne drzwi?! Przecież
mogłam im pomóc, jakoś zareagować…
A tak.. Tak mogłam jedynie płakać.. Kiedy
drzwi się w końcu otworzyły i wyszła przez nie pierwsza Aneta, myślałam, że
zemdleje. Pokiwała przytłoczona przecząco głową. Wiedziałam co to oznacza.
Myślałam, że odejdzie bez słowa lecz wbrew pozorom przysiadła się tuż obok
mnie. Spojrzałam na nią cała zrozpaczona, gdzie zauważyłam, iż nawet po jej
policzku spłynęła jedna, urocza łezka.
- Tylko mi nie mów, że zrobiliście wszystko
co w waszej mocy.- powiedziałam, jednocześnie siorpiąc nosem.
- Tak było.- Aneta chciała mnie wtedy do
siebie przytulić, lecz jednocześnie z sali wyszedł Piotr.
Jego to chyba tak przygnębionego nie
widziałam jeszcze nigdy! Od razu zerwałam się na równe nogi. Chciałam podejść
do niego, lecz jego zmarnowany wzrok mówił sam za siebie. Mimo to ruszyłam
naprzód. Kiedy stanęliśmy twarzą w twarz wymusiłam na sobie uśmiech. Wbrew
pozorom chciałam mu dodać choć trochę otuchy.
Niestety to nie pomogło. Nie minęła nawet
minuta, kiedy Gawryło zamknął oczy i w jednej chwili osunął się na ziemię.
Chciałam go wtedy złapać i podtrzymać lecz nie byłam w stanie. W jednej chwili
przykucnęłam obok leżącego na podłodze Piotra. Łzy ponownie mimowolnie zaczęły
spływać po moich policzkach. Nie wiedziałam co się teraz dzieje. Po chwili sama
zobaczyłam przed oczami ciemność. Nie wiem co się wtedy stało, ale najpewniej
zemdlałam. Tak. Za dużo emocji jak na jeden dzień!
*
Obudziło mnie światło. Tak, to blask lamp
całkowicie mnie oślepił. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie do końca miałam
świadomość gdzie się znajduje. Białe ściany jak i podłoga. Wszystko sterylnie
czyste. Mogłam się już tylko domyślić, że nadal znajduję się w klinice. Powoli
wstałam z łóżka. Dopiero teraz moją uwagę przykuło to coś, co miałam na sobie.
Nie można było tego nazwać ani ubraniem ani nocną koszulą. To, w co byłam ubrana przypominało bardziej kombinezon i również było białe. Można powiedzieć,
że wszystko tutaj było ze sobą spójne włącznie ze mną. W końcu złapałam za
klamkę od dużych i aż nadto obszernych drzwi dzięki czemu wyszłam na korytarz.
Był to ten sam korytarz, na którym znajdowała się wcześniej sala Piotra.
Szybkim krokiem udałam się na jego koniec, by zobaczyć swojego męża. Nie wiem
czemu czułam się dziwnie. Dziwnie, ponieważ niby wszystko wyglądało tak samo w
klinice, a jednak nie do końca. Nikt nie chodził po korytarzu. Ani pacjenci,
ani lekarze czy pielęgniarki.
Stanęłam przed salą numer 33. Nim złapałam
za klamkę obejrzałam się jeszcze za ramię, ponieważ usłyszałam jakiś szmer.
Drzwi od gabinetu naprzeciwko się otworzyły. Po krótkiej chwili
zobaczyłam tam Anetę jak i Monikę. Zdziwiłam się, kiedy obydwie siedziały ze
spuszczonymi głowami trzymając w dłoniach chusteczki. Czy to możliwe żeby tak bardzo
przeżywały śmierć Maćka? Na dobrą sprawę, nie byli ze sobą jakoś szczególnie
zżyci. Niepewnym krokiem weszłam do środka, przez co obie panie od razu na mnie
spojrzały. Chyba jeszcze bardziej zdziwiły się na mój widok niż ja na ich.
- Wszystko dobrze?- zapytałam niepewnie.-
Gdzie Piotr?
- Lepiej usiądź.- zaczęła Monika, przez co
się tylko bardziej zaniepokoiłam.
Ostatecznie spełniłam jej prośbę. Jakoś
nie miałam zamiaru się z nią w tej chwili kłócić.
- Jak się domyślasz, byłaś
nieprzytomna.- stwierdziła Aneta.
- Iiii?
- Przez ponad dzień nie mogliśmy Cię
dobudzić.
- Dobrze, to jest nieważne.- w końcu mi
się wyrwało. Nie mogłam już dłużej wytrzymać, milcząc.- Gdzie jest Piotr?
Ostatnie co pamiętam to to, że chyba zemdlał.
- Niezupełnie.- wtrąciła się ponownie
Monika.
- Jak to niezupełnie? Co masz na myśli?
- Kiedy stracił przytomność okazało się,
że jest za późno. Wzięliśmy go wtedy na stół i za wszelką cenę staraliśmy się
uratować. Obrażenia były zbyt duże.
- Jakie obrażenia?- zapytałam
zachrypniętym głosem.
- Nowotwór był o wiele bardziej rozwinięty
w rzeczywistości niżeli w badaniach. Tak naprawdę nawet przeszczep w takim
stadium by nie pomógł.
- Dobra…- nie byłam w stanie przełknąć w
tej chwili nawet śliny.- Co chcecie mi powiedzieć?
- Wiesz, co się stało.- odparła Aneta,
której ponownie łamał się głos.
- Powiedz mi to.- nalegałam, ponieważ nie
mogłam w to po prostu uwierzyć. Chciałam, by za wszelką cenę się okazało, że to
pomyłka.
- Twój mąż… Piotr Gawryło… Nie żyje…-
dokończyła za Anetę Monika, która sama nie wyglądała najlepiej.
Zabrakło mi słów. Nie byłam w stanie,
wydobyć z siebie nawet słowa. Jedyne co teraz miałam w głowie to to, że jest to
pomyłka. Nie mogło być bowiem inaczej!
*
- Hana.. Hana wstawaj! Inaczej jak zawsze
się spóźnisz.- usłyszałam jak za mgłą głos Miri.
Otworzyłam niepewnie oczy. W jednej chwili
zaczął jeszcze dzwonić budzik. Wyłączyłam go, odkładając telefon na nocną
szafkę. Wtedy dopiero się zorientowałam, że jestem w swoim starym mieszkaniu we
własnym pokoju. Nic się tutaj nie zmieniło. Kiedy wyszłam do salonu, wszystko
wyglądało jak zawsze. No może z małym wyjątkiem. Na kanapie siedziała Miri.
Była jak zawsze uśmiechnięta i beztroska. Malowała usta błyszczykiem.
Najbardziej zdziwiło mnie jednak to, że ma dobrą figurę. Nie było widać nawet
brzuszka!
- Coś mnie ominęło?- zapytałam z
nieukrywanym zdziwieniem.
- To znaczy?
- Twoja ciąża. Przecież nie mogłaś już
urodzić.
Na moje słowa Miri spojrzała na mnie jak
na idiotkę. Dosłownie. Z początku była przerażona, lecz z czasem wybuchła
śmiechem. Teraz to ja nie wiedziałam zbytnio o co jej chodzi!
- Pytam poważnie.- kontynuowałam dalej.
- Nie wiem o co Ci chodzi, ale zgaduję, że
to z przemęczenia.- Miri albo dobrze udawała, albo po prostu ja już
zwariowałam.
- Jeszcze mi powiedz, że nie znasz
Ernesta.- odruchowo przewróciłam oczami.
- A powinnam?- teraz to moja ukochana
siostrzyczka popatrzyła na mnie z politowaniem.
- Miri, nie wygłupiaj się!- powoli zaczęło
mnie to irytować.- Powiedz mi chociaż gdzie jest Piotr.
- Jaki znowu Piotr?
- Mój mąż. Piotr Gawryło? Brat Ernesta
Twojego faceta, który umarł i z którym zaszłaś w ciąże.
Na moje słowa Miri aż odłożyła wszystko i
wstała z miejsca. Podeszła naprzeciwko mnie i złapała za dłonie. Patrzyła mi
się prosto w oczy, jakbym co najmniej była szalona!
- Po pierwsze nie znam ani żadnego
Ernesta, a tym bardziej żadnego Piotra. Nie wychodziłaś za nikogo za mąż i nie
byłam i nie jestem w żadnej ciąży.- Miri mimowolnie się uśmiechnęła.- Musiałaś
mieć zły sen, nic więcej. Też tak czasami mam, że wydaje mi się, ze sen to
jawa.
- Ale to wszystko działo się naprawdę!-
czułam, że powoli tracę zmysły.
- Dziać to się będzie ale dopiero dzisiaj
wieczorem na kolacji u Maćka!- krzyknęła entuzjastycznie Miri, przytulając mnie
jak zawsze mocno.
- U Maćka?- aż otworzyłam szerzej oczy ze
zdziwienia.- On żyje?
- Hana… Proszę Cię, przestań się już
wygłupiać…- teraz to mojej siostrze wyostrzył się humor.- Przecież to Twój
chłopak, pracujecie w jednym szpitalu. Możesz być już normalna?
- Jak mam być normalna, skoro nic nie jest
normalne!- odparłam z dezaprobatą w głosie.
- Pewnie robisz to wszystko tylko po to,
by udać, że źle się czujesz żeby zostać w domu i nie iść na tą całą siłownię.
- Zaraz, zaraz. Jaką siłownię?
- Wymyśliłaś, że zaczniesz ćwiczyć. No i
dzisiaj jest Twój pierwszy dzień.
W tej chwili wróciłam wspomnieniami do
tamtego dnia, kiedy po raz pierwszy poznałam się z Piotrem. Wszystko zaczęło
układać się powoli w całość. Pierwszy dzień na siłowni, kolacja u Maćka. Czemu
ja wcześniej na to nie wpadłam?!
- Dzięki siostrzyczko!- krzyknęłam, dając
Miri buziaka w policzek.
Tym sposobem pobiegłam prosto do sypialni.
Na szybko spakowałam torbę, biorąc do niej dresy jak i ręcznik. Nie wiedziałam
jak zbytnio wyglądam w tej chwili, ale nie miało to dla mnie większego
znaczenia. Wzięłam kluczyki od auta, które jak zawsze – leżały na komodzie.
Kiedy na parkingu zobaczyłam swoje własne
auto, nieco mi ulżyło. Co jeśli to wszystko co wydawało mi się
prawdą było snem? Przecież nie wymyśliłam sobie ani Piotra, ani Ernesta ani tej
całej reszty!
Chcąc pojechać na skróty natrafiłam na
jeszcze większy korek. Coraz bardziej obawiałam się tego, że nie zdążę spotkać
tam Piotra. Co jeśli go tam w ogóle nie będzie? Co wtedy zrobię? Co jeśli mnie
nie polubi? Tysiące pytań wypełniło moją głowę.
Koniec końców udało mi się dotrzeć na
parking przed siłownią. Próbowałam sobie przypomnieć jakim samochodem był wtedy
Piotr, lecz nie mogłam. Mimo, ze tak bardzo wytężałam umysł nic sobie nie
przypomniałam.
Wzięłam swoją torbę, zamknęłam samochód po czym skierowałam się prosto do ogromnych drzwi. W recepcji dokładnie tak samo jak wcześniej- założyłam klubową kartę. Dostałam kluczyk od szatni, gdzie chcąc nie chcąc musiałam odziać się w sportowe ubranie. Wchodząc na salę od razu zauważyłam wolną bieżnię. Wszystko było tak samo jak w śnie. Ruszyłam naprzód wolnym krokiem, rozglądając się dookoła. Chyba w głębi duszy liczyłam na to, że spotkam gdzieś tutaj Piotra. Usiadłam obok maszyny, ponieważ nie miałam ochoty ćwiczyć. Czekałam w tym miejscu i czekałam. Minęło pół godziny, potem godzina. Kiedy dalej nie widziałam Piotra poczułam ogromną nostalgię. Po prostu za bardzo za tym wszystkim tęskniłam.
Wzięłam swoją torbę, zamknęłam samochód po czym skierowałam się prosto do ogromnych drzwi. W recepcji dokładnie tak samo jak wcześniej- założyłam klubową kartę. Dostałam kluczyk od szatni, gdzie chcąc nie chcąc musiałam odziać się w sportowe ubranie. Wchodząc na salę od razu zauważyłam wolną bieżnię. Wszystko było tak samo jak w śnie. Ruszyłam naprzód wolnym krokiem, rozglądając się dookoła. Chyba w głębi duszy liczyłam na to, że spotkam gdzieś tutaj Piotra. Usiadłam obok maszyny, ponieważ nie miałam ochoty ćwiczyć. Czekałam w tym miejscu i czekałam. Minęło pół godziny, potem godzina. Kiedy dalej nie widziałam Piotra poczułam ogromną nostalgię. Po prostu za bardzo za tym wszystkim tęskniłam.
Po pewnym czasie nawet weszłam na bieżnię.
Pobiegałam chwilę, lecz wcale nie upadłam... Może Miri miała rację? Może to
wszystko co wydawało mi się moim życiem, było po prostu snem? Może nikt taki
jak Piotr Gawryło nie istnieje?
Przytłoczona własnymi myślami
zrezygnowałam. Przebierając się w szatni, dalej nie mogłam uwierzyć, że go nie
spotkałam. Że go nawet nie zobaczyłam!
W recepcji jak zawsze oddałam kartę,
żegnając się z uprzejmą panią. Założyłam torbę na ramię, po czym bardzo wolnym
krokiem wyszłam z siłowni.
Nie zrobiłam nawet dwóch kroków w stronę
samochodu, ponieważ wtedy stał się cud. Zobaczyłam Piotra wysiadającego z
samochodu i rozmawiającego przez telefon. Widziałam, że przez ułamek sekundy
mnie zobaczył, lecz potem odwrócił wzrok. Kiedy schował telefon i ruszył w moją
stronę, poczułam bicie własnego serca. Wtedy też kluczyki od samochodu, które
trzymałam w dłoni po prostu mi wyleciały bezwładnie na chodnik. Wyglądał
zwyczajnie. Identycznie, jak zawsze. Smukłe mięśnie, obcisła koszulka. No i
ten nonszalancki uśmiech. Nie byłam w stanie oderwać od niego oczu.
Kiedy był już obok mnie, zatrzymał się w
pół kroku. Po chwili się jeszcze schylił, by podnieść moje klucze.
- Proszę.- odparł jak zawsze zachrypniętym
tonem głosu, wyciągając w moją stronę rękę.- Coś się stało?- zapytał od tak.
Wtedy się domyśliłam, że muszę wyglądać idiotycznie. Nie dosyć, że stoję i się
na niego gapię, to jeszcze zapomniałam języka w buzi! Po prostu świetnie!
- Piotr Gawryło?- zapytałam, wyczekując
jego reakcji.
- Znamy się?- teraz to on wyglądał na
zaskoczonego.
- Tak. To znaczy nie.- sprostowałam,
ponieważ nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Wtedy by jeszcze uciekł, albo
pomyślał, ze naprawdę jestem jakąś wariatką!- Hana Goldberg.- przedstawiłam
się, by jakoś rozluźnić atmosferę.
- Nie wiem czemu mam wrażenie, że już Cię
gdzieś kiedyś widziałem.
- To dlatego, że przypominam Ci Monikę.
Twoją dawną miłość.- żałowałam, że powiedziałam te słowa na głos.
Piotr teraz stał i mierzył mnie wzrokiem.
Chyba posunęłam się o krok za daleko i przede wszystkim za szybko.
- Zgaduję, że to prawda?- dopytywałam
dalej, próbując wyczuć jego humorek.
- Wróżysz z kart bądź coś z tych rzeczy?-
Piotr mimo wszystko się uśmiechał.
- Niekoniecznie. Po prostu wiele razem
przeżyliśmy… Jeśli chcesz, to mogę Ci to wszystko opowiedzieć.
- Skąd wiesz o Monice?
- Wiem również, że masz brata Ernesta i
kuzyna Krystiana, który jak pewnie jeszcze nie wiesz jest Twoim bratem. Poza
tym, bardzo szanujesz rodziców i wcale Ci się nie dziwię. Pani Kornelia jest
naprawdę świetną kobietą.
- Dobra.. Teraz to już mnie przerażasz.-
przerwał mi Piotr, spoglądając na mnie zagadkowym spojrzeniem.
- Zapewne mi nie uwierzysz, ale w innym
świecie byłeś moim mężem.
- W innym świecie?- zapytał Gawryło.- Czy
Ty się aby na pewno dobrze czujesz?
- Teraz już tak, bo mam Ciebie.- odparłam
tak po prostu zwyczajnie robiąc krok naprzód. Zrzuciłam jeszcze swoją torbę na
ziemię, po czym wtuliłam się w jego silne ramiona. Ta sama woń jego boskich
perfum poruszyła jak zawsze moje wszystkie zmysły. Piotr mógł się przecież
odsunąć, bądź mnie odepchnąć. Zamiast tak jednak postąpić zagarnął mnie tylko
mocniej w swoim uścisku. Może i wszystko nie było jak dawniej, ale czułam, że
wszystko się ułoży. Będąc teraz w jego ramionach, nic innego się dla mnie nie
liczyło. Dziękowałam losowi, za drugą szansę. Tym razem postaram się jej nie
zmarnować… <3
KOOMENTUJCIE I GŁOSUJCIE W ANKIECIE!
PS. Możecie też zasugerować, jakie
chcielibyście nowe opowiadanie :)
Pozdrawiam,
Madzia ;***
No to ten.. Za ten koniec to Cię chyba uduszę :D Bardzo fajnie wymyślone zakończenie, ale o tym wiesz! <3 Mimo wszystko czekam na nowe opo ;p
OdpowiedzUsuńAle fajne zakonczenie !! Podobało mi się, ale już koniec ?
OdpowiedzUsuńJak to koniec :'(
OdpowiedzUsuńKoniec? Ojejku...Mam nadzieje ze szybko pojawi się nowe opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńSEEERIO ? :( przeciez Piotr miał przezyc, no eeejj ;< no ale ok, Twoja wola, wybaczę jeśli pojawi się kolejne opowiadanie równie cudowne i zapierające dech w piersiach! *.*
OdpowiedzUsuńL.
Szkoda,że to już koniec,ale mam nadzieję,że szybko pojawi się nowe, równie cudowne opowiadanie? <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dodałaś ten rozdział akurat dzisiaj! Wbiłaś się w moje urodziny. A dość szczególne, bo ostatnie te "naste". I pomimo tego, że to ostatni rozdział mojego ulubionego opowiadania, to jestem zachwycona! Nie spodziewałam się w ogóle takie zakończenia i tego, że je już zakończysz. Jak przeczytałam na ask-u, że wyjeżdżasz na dwa tygodnie to się wściekłam. Ale po takim zakończeniu to ja cierpliwie poczekam na kolejne. A pomoże mi w tym fakt, że mam egzaminy wstępne na studia.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie skąd ty czerpiesz takie pomysły. Nawet jeżeli coś zażywasz to liczy się tylko to, że daje cudowne efekty.
Czy podczas tego wolnego będziesz dodawać nexty na epic? Czy dopiero jak wrócisz?
w końcu udało mi się nadrobić,a tu takie totalne zaskoczenie, z dwóch powodów. Po pierwsze: to już koniec? szkoda ale liczę na jakieś nowe takie genialne opowiadanie :) Po drugie: takiego zakończenia się nie spodziewałam :D Ty to potrafisz zaskoczyć :D <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe opowiadanie
OdpowiedzUsuńWiesz Madziu... Wiele razy się zastanawiałam czym może być ten Twój "pomysł na zakończenie" i powiem ci szczerze, że czegoś takiego to się nie spodziewałam! Pięknie, pięknie, pięknie!!! Z utęsknieniem czekam na Twoje nowe opowiadanie ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPiękne !!! Bossskie !! Poprostu Cudowne !! A może nowe o tym że byli mali cjodzili razem do szkoły coś tam i po latach się spotkali a z resztą sama wymyśl :-)
OdpowiedzUsuńBOSKIE ZAKOŃCZENIE ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne opo, :) Może kontynuacja serialu ?
Dodasz coś na EPIC? :>>>>
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam obydwa opowiadania. Piszesz super na prawde, jedyne co to to troszkę przesadzasz w jedna albo w drugą strone. W pierwszym opowiadaniu meeeeeggggaaaa słodycz non stop, tu wieeeeecznnnneeee problemy. Mimo wszystko uwielbiam Twoje opowiadania i bede czytać dalej wszystko to co stworzysz <3
OdpowiedzUsuńJak fajnie było przeczytać to opowiadanie po raz kolejny! Cudowne! <3
OdpowiedzUsuń