Pages - Menu

środa, 14 stycznia 2015

Opowiadanie 4.Cz.12 - Coś całkiem innego.


Dopiero teraz daje nexta, ale wszystko przez zajęcia, które musiałam odrobić, a o których dowiedziałam się rano :D
Zapraszam i życzę miłego czytania!!



Coś całkiem innego cz.12


Uwielbiałam te błogie chwile, kiedy trzymaliśmy się w objęciach, gdy wzajemne pożądanie czaiło się tuż pod powierzchnią naszych rozgrzanych ciał. Chłonęłam całą sobą jego ciepły oddech na swojej skórze, sposób, w jaki trzymał mnie w ramionach. Tak mocno zaciskał uścisk, jakby nie chciał się dzielić mną ze światem. Rozpływałam się przy jego pocałunkach, gdyż sprawiały, że w jednej chwili go pragnęłam.
Niestety tamtej nocy nic, poza pocałunkami się nie wydarzyło. Można było pomyśleć, że to aż tyle, lecz dla mnie było to stanowczo za mało.
To, co wytwarzało się między nami, ta nieokiełznana niczym magia przy przebywaniu blisko siebie, powodowała, iż naprawdę traciłam dla niego głowę.
Nie tak całkiem, ale jednak!
Po tej namiętnej chwili, gdzie chcieliśmy sprawić sobie jak najlepiej podczas zbliżenia, naprawdę liczyłam na to, że do czegoś dojdzie. Byłam wręcz pewna, że tej nocy nie będę spała sama! Niestety jak się okazuje, byłam w błędzie.
Kiedy Piotr wsunął ręce pod moją koszulkę i pieścił sprawnymi ruchami moje plecy, chciałam odwdzięczyć mu się tym samym.
Właśnie przez to, odsunął się ode mnie, jakbym go co najmniej uderzyła w twarz. Jego wzrok z namiętnego, zmienił się w przestraszony. Oddychał ciężko, a zarazem płytko, zupełnie tak samo jak ja. Nic dziwnego, że obydwoje nie mogliśmy zaczerpnąć tchu.
- Coś nie tak?- zapytałam w końcu, po naprawdę dłuższej chwili.
- Przepraszam, ale muszę już wracać.- stwierdził, unikając ze mną kontaktu wzrokowego.
Zachowywał się teraz dokładnie tak samo, jak wcześniej gdy zobaczył Lenę. Przerażenie w oczach było nieuniknione. Już nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć.
- Nie myśl sobie, że tego nie chcę.- spojrzał na mnie dwuznacznie.- Chce tego bardzo, ale nie teraz. Po prostu nie mogę sobie w tej chwili na to pozwolić.- Piotr delikatnie przejechał opuszkami palców po mojej dolnej wardze, którą przecież nie tak dawno jeszcze namiętnie całował i podgryzał.- Poczekasz na mnie?- zapytał z nieukrywaną nadzieją.
- Na co?
To było jedyne co przyszło mi w tamtej chwili do głowy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Raz się na mnie rzucał, a innym razem wręcz mnie odpychał. Czy tak źle było już ze mną, czy może bardziej z nim? To jest trafne pytanie!
- Na mnie.- charakterystycznie pokiwał głową.- Teraz tak musi być między nami.
- To znaczy jak?- prychnęłam pod nosem.- I jakimi nami?- aż zaakcentowałam to ostatnie.
- Muszę się uporać z pewnymi problemami z przeszłości.
- Tylko tyle?
- Dla mnie aż tyle.- Piotr opuścił dłoń, którą mnie pieścił w dół, przez co poczułam się jeszcze gorzej.- Proszę Cię, poczekaj.- dodał, całując mnie w sam czubek głowy, a po chwili zostałam w mieszkaniu sama.
Pokiereszowana, a przede wszystkim rozgrzana nie mogłam zebrać myśli. Byłam tak bardzo zła na Piotra, że naprawdę dobrze się stało, że wyszedł. Nie miałam ochoty teraz na niego patrzeć, a wszystko przez to, iż do końca nie wiedziałam o co mu chodzi.
Miał jakieś problemy, w dodatku z przeszłości, przez które nie mogło dojść do niczego między nami. Chyba każdy byłby zły na moim miejscu.
Nie miałam już nawet ochoty posprzątać tego wszystkiego po kolacji, więc tak jak byłam ubrana, tak poszłam do sypialni i się położyłam. Długo nie czekałam, bym wreszcie mogła odpłynąć w błogi sen, gdzie chociaż na chwile uciekałam od tej okropnej codzienności!
Z samego rana obudził mnie telefon, zupełnie tak samo jak dnia poprzedniego. Dzwonił Tretter, ponieważ musiał mieć na za dwie godziny podpisane ze mną jeszcze kilka dokumentów odnoście pracy. W związku z tym, że zaczynałam później, powiedziałam, że będę za niecałe dwie godzinki. Nie było mu to na rękę, ale ostatecznie się zgodził.
Spięłam włosy w koka, założyłam obcisłe, kremowe rurki jak i biały top, a do tego tradycyjnie szpilki. Na wierzch odziałam się jeszcze marynarką, by nadać sobie nieco szyku i elegancji. Po zrobieniu delikatnego makijażu byłam gotowa, by pojechać do szpitala.
Podczas drogi, za wszelką cenę starałam się nie myśleć o wydarzeniach z wczorajszego wieczoru, a przede wszystkim o tej części, w której uczestniczył Piotr.
Zastanawiałam się mimo wszystko, jak teraz będzie wyglądać nasza relacja w pracy i jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić. Po prostu nie mogłam!
Po następnej godzinie, kiedy już podpisałam wszystkie papiery u Stefana, stwierdziłam, że nie opłaca mi się już wracać do domu, by za godzinę ponownie tu przyjeżdżać.
Poszłam do bufetu, gdzie zamówiłam swoją ulubioną kawę. Wiedziałam, że co jak co, ale kofeina zrobi swoje, by choć trochę podnieść mnie na duchu.
Napisałam jeszcze krótką wiadomość do Leny, łudząc się, że znajdzie chwile by do mnie dołączyć.
Minęło raptem dwadzieścia minut, kiedy do bufetu wszedł Piotr. Nim go zobaczyłam, usłyszałam jego głos, albo bardziej śmiech. Wszedł z Consalidą do bufetu, po czym od razu udali się do Pani Marysi, by zamówić najpewniej kawę.
Byłam pewna, że Gawryło musiał mnie widzieć. Przez ułamek sekundy, miałam wrażenie, że nasze spojrzenia się nawet spotkały, lecz potem odwrócił głowę i do tej chwili udawał, że mnie nie widzi.
Poirytowana tak, że nie było odpowiednich słów bym mogła to opisać, wstałam i po prostu stamtąd wyszłam. Nie wiedziałam, że można się z kimś całować, prosić, by się na niego czekało, a potem od tak udawać, że się tej osoby nie zauważa.
Byłam w tak dobrym humorze, że już wiedziałam, iż tego dnia nie zapomnę na bardzo długo!
W następnych godzinach robiłam zwyczajne rzeczy, podczas normalnego dyżuru. Kiedy już miałam skończyć swą zmianę, wezwano mnie na sor, do jakiegoś ciężkiego przypadku na konsultację. Zmęczona, a przede wszystkim niewyspana podążyłam na parter, gdzie miałam chociaż nadzieję, że szybko i konkretnie się z tym uwinę.
Wchodząc do środka, wcale nie poznałam w pierwszej chwili, że przy łóżku na którym z bólu zwijała się pacjentka, stał Piotr. Był odwrócony do mnie plecami i dosyć charakterystycznie, trzymał i dodawał otuchy ów kobiecie.
Kiedy zwrócił się do niej z imienia, stanęłam w pół kroku, wręcz nieprzytomna.
Słowo „Iga” dotarło do każdego zakamarka mojego ciała, a przede wszystkim serca.
W pewnym momencie zwróciła się do mnie siostra. Tylko i wyłącznie przez pielęgniarkę, Gawryło na chwilę odwrócił się przez ramię, zerkając na mnie jeszcze bardziej poirytowany niżeli ja wcześniej.
Chyba był mocno niezadowolony z zaistniałej sytuacji, jak z resztą ja sama.
- Zerkniesz?- zapytał tak dosadnym głosem, że aż poczułam na swoim ciele ciarki.
Kiwnęłam tylko głową, pośpiesznie przechodząc do swoich czynności.
Stając przed Piotrem, doszłam do wniosku, że na pewno jest to ta jego była żona, ale nie miałam pojęcia co może tu robić.
Wyglądała na bardziej zmęczoną życiem, niżeli na tym zdjęciu, gdzie stała u boku Piotra. Jakby tego wszystkiego było mało, miała na swojej atłasowej sukience krew, w okolicy podbrzusza.
Spojrzałam przez to pytająco na Piotra, obserwując, jak jego oczy ciemnieją z przypływu złości jak i adrenaliny.
- Wypadek samochodowy.- rzekł, jak gdyby wyprzedzając moje pytanie.
Mimo to, nie chciało mi się wierzyć w jego słowa. Na jej ciele, nie było żadnych innych urazów, poza tym jednym!
- Hana Goldberg.- powiedziałam, zauważając jak ta cała Iga mi się przygląda.- Pozwoli Pani, że zerknę na ranę.- dodałam, przez co kobieta ponownie obróciła twarz w kierunku Gawryły.
Nie mogłam skupić się na swojej pracy, ponieważ wzrok zatrzymałam na ich dłoniach, które trzymali w stosunkowo mocnym uścisku.
Poczułam, jak mój wcześniejszy lunch podnosi mi się do gardła. Czyżby to była zazdrość?! Stosunkowo szybko odsunęłam od siebie ów myśl, zabierając się do roboty.
Podsunęłam jej sukienkę do góry, zauważając na biodrach liczne siniaki. Utwierdziło mnie to tylko w tym, iż na pewno nie znajduje się tutaj z powodu wypadku samochodowego.
Miała w brzuchu otwartą ranę, wielkości około pięciu centymetrów. Zadało ją na pewno jakieś ostre narzędzie, co było zauważalne niemal gołym okiem.
Ponownie podniosłam wzrok na Piotra, by przyjrzeć się jego twarzy.
Wyglądał jak zupełnie obca mi osoba!
- Trzeba operować.- powiedziałam, nie odrywając od niego wzroku.
Zastanawiałam się tylko, dlaczego wezwał kogoś na konsultację. Rana tej kobiety ewidentnie była czysto chirurgiczna, a już na pewno nie ginekologiczna.
Powoli gubiłam się w tej całej sytuacji.
- Tak myślałem.- odparł, jednocześnie pocieszając Ige, głaszcząc jej policzek koniuszkami palców, zupełnie tak samo jak wczoraj mój!
Złość jaką poczułam w tej chwili, była wręcz przerażająca.
Zmierzyłam wzrokiem jego ruch dłoni, czując, jak robię się cała czerwona.
- W takim razie dasz sobie radę.- stwierdziłam, nawet nie patrząc w jego stronę.
Miałam odejść, kiedy to za ramieniem Piotra dostrzegłam starszego od niego samego mężczyznę.
Gawryło podążając za moim wzrokiem spiął się jeszcze bardziej. Zauważyłam nawet, jak pulsuje mu żyła na szyi jak i skroni!
- Chciałem zobaczyć..- zaczął mężczyzna w podeszłym wieku.
Mógł mieć około sześćdziesięciu lat. Był chyba dzianym człowiekiem, gdyż dopiero teraz zauważyłam, że miał na sobie naprawdę drogi, trzy częściowy garnitur, koloru czystej czerni.
- Wyjdź stąd.- po głosie Gawryły, mogłam się tylko domyślić, kim jest ten mężczyzna.
- To jest moja żona.
- Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej!- Piotr puścił w tej chwili Igę, stając naprzeciwko tego mężczyzny.
Wyglądało to tak, jakby za chwilę miał się na niego rzucić!
Nie chciałam na to pozwolić, przez co stanęłam pomiędzy nimi. Patrzyłam na Piotra niemym wzrokiem. Dopiero gdy spojrzał mi prosto w oczy, jego agresja ustąpiła.
Wiedziałam, a przynajmniej czułam, że cała ta sytuacja nie jest dla niego wcale komfortowa. Chcąc dodać mu wsparcia, dotknęłam go delikatnie w łokciu, powodując, by cofnął się o dwa kroki do tyłu.
Bez mrugnięcia okiem, uczynił to, co mu zasugerowałam.
- Powinieneś przygotować się do operacji.- powiedziałam łagodnie, zapominając, iż dalej trzymam go za rękę.
- Masz rację.- spojrzał ukradkiem oka na mężczyznę za mną, już nieco łagodniejszym wzrokiem.- Pomożesz mi?
- Pomogę.
Musiałam tak powiedzieć, a już tym bardziej tak zrobić. Nie chciałam, by Piotr wpakował się w jeszcze większe problemy.
Teraz zaczęłam rozumieć sens jego słów, gdy powtarzał, że potrzebuje uporać się z problemami z przeszłości. Zgadując, wiedziałam, że chodzi o kobietę, która leżała na łóżku, niespełna metr ode mnie.
Nie pozostało mi już wtedy nic innego, jak tylko udać się razem z Piotrem na blok.
Szkoda, że nie wiedziałam, jak potoczy się reszta tego zacnego popołudnia!

Bęęędzie się działo!
                                                 KOOMENTUJCIE :D 

7 komentarzy:

  1. Zaskakujesz, coraz bardziej podoba mi się pierwszoosobowa narracja.
    Oby tak dalej... .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo super kiedy next ? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowo !!!! Już nie moge doczekać się co będzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybko nexta
    Tola

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ale już nie mogę się doczekać jak zacznie między nimi iskrzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze :33

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)