No
to poniosło mnie niemiłosiernie w tym rozdziale, ale co poradzić :D
Akurat
gdy zaczyna się wielkimi krokami sesja, to wraca mi wena i chęć do pisania!
Ten
next jest takiej długości jak gdyby dwa rozdziały razem złączyć w całość, przez
co mam nadzieję, że was nie zanudzę!
Mimo
to, miłego czytania.
Coś całkiem innego cz.9
Trochę
się zdziwiłam, kiedy podjechaliśmy do jednego z większych i na pewno droższych
budynków mieszkalnych w Warszawie, niemalże w samym centrum. Był to chyba
rodzaj jakiegoś apartamentowca, lecz do końca nie wiedziałam. Nie wiedziałam,
ponieważ nawet w Izraelu nie widziałam tak potężnych budowli.
Wysiadając
z samochodu Piotra, stanęłam tylko przed tym wysokim budynkiem. Spojrzałam w
górę, przez co zabolała mnie szyja. Był on bowiem tak wysoki, że z ziemi nie byłam
wstanie, a już na pewno nie z tak bliskiej odległości przyjrzeć się mu
całkowicie.
-
Wow.- wyrwało mi się, kiedy weszliśmy przez szafirowe, wejściowe drzwi.- Chyba
płacisz za to majątek.- dodałam dalej podekscytowana widokiem, kiedy
znaleźliśmy się już w windzie.
Wcześniej
Gawryło podał tylko kluczyk od swojego terenowego samochodu komuś z recepcji,
prosząc by odstawiono go na parking podziemny.
Stojąc
tak, ponownie zaczęłam się mu przyglądać. Stwierdziłam, że nie wyglądał na
miliardera, a już na pewno tak się nie zachowywał. Był przystojny, miał wyraźne
rysy twarzy, ale w życiu nie powiedziałabym, że jest bogaczem.
Stał
teraz zwrócony twarzą ku drzwiom windy, trzymając dłonie w kieszeniach spodni.
Jego
sylwetka aż nominowała seksem! Wiem, że byłam teraz bezpośrednia, ale po prostu
taka była prawda. Na sam jego widok, takiego beztroskiego i wyluzowanego
człowieka, robiło mi się niezmiernie gorąco.
Podziękowałam
Bogu, słysząc dźwięk windy, oznaczający dotarcie na odpowiednie piętro.
Po
wyjściu z niej, ponownie stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami. Po ich prawej
stronie, na ścianie widniał jakby domofon, który natychmiast domagał się
wpisania kodu.
Piotr
podszedł do niego, wpisując dość długi szyfr. Dopiero gdy to uczynił chwycił za
klamkę.
Otworzył
drzwi wystarczająco szeroko, gestem ręki wskazując bym poszła przodem.
Długo
nie musiał czekać bym spełniła jego prośbę!
W
środku od razu poczułam zapach wanilii, która chcąc nie chcąc podrażniła moje
nozdrza.
-
Zapraszam do salonu.- ponaglił mnie jak gdyby Gawryło, stojąc tuż za moimi
plecami.
-
To znaczy gdzie?- zapytałam, obracając się przez ramię by na niego spojrzeć.
Gdy
zobaczyłam, że Piotr delikatnie uniósł usta, domyśliłam się, że ma ze mnie nie
mały ubaw.
Wyglądał
naprawdę dobrze, a zarazem zjawiskowo w delikatnym świetle lamp, które na biało
rozświetlały każdy zakamarek tego wnętrza.
Po
krótkiej chwili Gawryło powiedział coś do samego siebie, po czym wymijając mnie
prawą stroną poszedł przodem, by najprawdopodobniej wskazać mi drogę.
Przy
każdym jego kroku zapalały się kolejne lampy. Chyba musiały być skonfigurowane
na ruch, ponieważ inne wytłumaczenie nie było możliwe.
Szłam
jak ślepa, krok w krok za Piotrem, przy okazji rozglądając się dookoła.
Jego
mieszkanie, albo raczej apartamentowiec było urządzane w naprawdę nowoczesnym,
a zarazem współczesnym stylu. Zbilansowane kolory ścian w każdym z pokoi, do
tego stosunkowo proste meble w równie jasnych barwach działały na fantazję.
Wręcz pobudzały każdą komórkę mojego mózgu do myślenia i rejestrowania w pamięci
tego wszystkiego!
Przekraczając
końcowy próg tego długiego korytarza, znalazłam się w nieco innym, od
pozostałych pomieszczeniu.
Wnętrze
wypełniał kolor khaki. Wszystko było w zasadzie podpasowane pod ten odcień.
Wielka sofa, mniejsza znajdująca się pod ścianą, jak i dwa fotele. Nawet obrazy
miały podobne barwy. Wszystko było ze sobą spójne i na pewno takowy wystrój
musiał urządzać jakiś specjalista.
Spoglądając
na prawo zauważyłam sporych rozmiarów półkę na książki, a przy tym wiszący
telewizor na ścianie, który miał co najmniej pięćdziesiąt cali.
W
lewym rogu pokoju znajdował się już tylko niewielkich rozmiarów barek jak i
komoda wypełniona po brzegi zdjęciami. Pomyślałam, że na pewno tam będę musiała
podejść, by przyjrzeć się tym wszystkim fotografią!
-
Co preferujesz na kolację?- pytając się mnie o tak błahą rzecz, w końcu na
niego spojrzałam.
Musiałam
wyglądać na dzikusa, analizując każdy kąt jego mieszkania!
-
Obojętne, dostosuję się do Ciebie.
-
Kuchnia Włoska czy może Izraelska?- Piotr wyciągnął z wewnętrznej kieszeni
marynarki telefon, wybierając jakiś numer.- Więc?
-
Może ta pierwsza.- odparłam wzruszając ramionami.
Zrobiłam
kilka kroków do przodu, cały czas badawczo obserwując Gawryłę. Kiedy byłam od
niego niespełna metr dalej, wychyliłam się w głąb pewnej wnęki.
Dopiero
tam dostrzegłam kuchnię. Była cała biała, włącznie ze ścianami jak i podłogą.
Wyglądała jak szpitalna stołówka pod względem sterylności!
-
Za pół godziny dostarczą nam rigatoni spinaci. Może być?
-
Pewnie.
Nie
wiedziałam czy mogę mu się tak rozglądać po mieszkaniu, lecz w sumie
stwierdziłam, że skoro mnie nie upomina to chyba nie ma mi nic za złe.
Po
krótkiej chwili Piotr był w tej wielkiej, białej kuchni, wyciągając coś z
lodówki. Jak dopiero później dojrzałam, było to schłodzone wino. Czy kogoś to
dziwi, że był to kinor? Bo mnie na pewno nie!
- Zawsze jesteś taki przygotowany na wszystko?- zapytałam, opierając się biodrem o jeden z kuchennych blatów.
- Zawsze jesteś taki przygotowany na wszystko?- zapytałam, opierając się biodrem o jeden z kuchennych blatów.
-
Staram się jak mogę.
Piotr
w końcu uporał się z korkociągiem, rozlewając zawartość butelki do kieliszków
stojących na stole. Gdy już to uczynił, oba chwycił do dłoni, ruszając w moją
stronę.
Przyjęłam
trunek, a chłodne wino tak bardzo poczułam w żołądku, że dosłownie zakręciło mi
się w głowie.
-
Wszystko dobrze?- zapytał z zaniepokojeniem.
-
Tak.
-
Strasznie blada jesteś.- zauważył Piotr, odchylając do tyłu jeden, niesforny
kosmyk moich blond włosów.
Przez
właśnie ten ruch, delikatnie musnął koniuszkami palców mój aż nadto rozgrzany
policzek.
Czułam
jak płonę. Od zewnątrz i od wewnątrz!
W
tej chwili, po moim ciele przebiegł dreszcz. Po jego chyba także, ponieważ
spojrzał mi tak głęboko w oczy, że nie widziałam nic więcej, tylko Piotra.
Był
niesamowity. Nonszalancki, a zarazem zagadkowy i tajemniczy. Dlaczego kobiety
zawsze gną do tego typu mężczyzn?!
-
Przepraszam.- odchrząknął, cofając rękę do tyłu.
-
Jestem okropnie głodna.- starałam się jakoś zmienić temat, ponieważ to napięcie
jakie narastało między nami było wręcz nie do opisania.
Jeszcze
nigdy nie czułam się tak jak teraz, w towarzystwie jakiegokolwiek faceta.
Dosłownie!
-
Jadłaś coś dzisiaj w ogóle?- albo mi się wydawało albo się o mnie martwił.
Jakoś
nie pasowało mi to do tego typu mężczyzny!
-
Nie miałam czasu.
-
To już mamy wyjaśnienie dlaczego tak wyglądasz.
Na
jego twarzy pojawił się nikły grymas, który od razu schował pod maską z
szerokim uśmiechem.
Zdążyłam
zauważyć, że kiedy coś jest nie po jego myśli, lub gdy się czymś martwi, zawsze
przyjmuje jakąś maskę, by nie można było po nim niczego poznać. Czasem naprawdę
nie rozumiałam takiego zachowania.
-
No dzięki za komplement. Wyobraź sobie, że po pracy nie miałam czasu dla
siebie.- chciałam jakoś złagodzić napięcie między nami żartując. Niestety
otrzymałam odwrotny cel od zamierzonego.
-
Wyglądasz pięknie jak zawsze, Hana.
Te
kilka słów sprawiło, bym nogi miała jak z waty! Już naprawdę nie wiedziałam co
się tutaj dzieje…
Piotr
uciekł wzrokiem ode mnie, chwytając za czarny pilot leżący na stole, tuż obok
wina. Muzyka po chwili wypełniła całe pomieszczenie, a także i część mojej
duszy. Nie wiedziałam gdzie są głośniki, że tak dosadnie było ją słychać, lecz
wcale mi to nie przeszkadzało.
-
Zatańczymy?- zapytał subtelnie, a zarazem szarmancko, wyciągając w moją stronę
swoją prawą dłoń.
Nie
mając odwagi cokolwiek odpowiedzieć, kiwnęłam tylko delikatnie głową, podając
mu rękę.
W
między czasie odstawiłam kieliszek na kuchenny blat, ponieważ sam taniec i ja
to złe połączenie!
-
Nie jestem w tym zbyt dobra.- napomknęłam, nim jeszcze znaleźliśmy się w
salonie.
-
Oj, na pewno nie gorsza ode mnie.- odparł, delikatnie unosząc kąciki ust.
Stanęliśmy
po środku salonu, gdzie było najwięcej wolnego miejsca. Gawryło przyciągnął
mnie do siebie delikatnie w tali, kładąc na niej swą prawą dłoń. Odruchowo i ja
oparłam jedną rękę na jego ramieniu.
Nie
miałam odwagi spoglądać mu w oczy. Biła dzisiaj od niego tak mocna energia i
siła przebicia, że momentami brakowało mi tchu w piersiach. Przy pierwszych,
kilku krokach czułam, jak potykam się o jego buty. Właśnie przez to, moje
zażenowanie sięgnęło zenitu, a policzki stały się całe purpurowe.
Wkurzona
i poirytowana wyrwałam się z uścisku, unikając jednocześnie jego spojrzenia.
Kątem oka zauważyłam tylko, że był równie zmieszany co ja.
-
Hana...- przy wypowiedzianym moim imieniu tak nonszalanckim tonem głosu,
odruchowo podniosłam głowę.
Wyciągnął
znowu rękę w moją stronę, lecz ja starałam się być nieugięta. Chociaż raz!
Gdy
widział, że nie zamierzam tańczyć, podszedł o krok bliżej w moją stronę.
Bez
pytania, czy jakiegokolwiek słowa, ponownie zaciągnął mnie w tali do siebie,
jeszcze bliżej niż poprzednim razem.
-
Zamknij oczy i daj mi siebie poprowadzić.- oświadczył jakby zwycięsko, powoli
włączając się w rytm grającej muzyki.
Wtedy
go posłuchałam. Zamknęłam oczy, przytulając się w te jego szerokie, wyrzeźbione
ramiona. Wchłaniałam jego zapach. Miał tak urocze perfumy, że każdorazowo
doprowadzały mnie do małego zawrotu głowy.
Z
początku nie chciało mi się wierzyć, że go nie deptam! Było to coś
niewyobrażalnego.
Dłoń,
którą trzymał na mojej tali miał strasznie ciepłą, przez co mnie samej robiło
się strasznie gorąco. Wiadomo oczywiście czemu.
Być
w objęciach tak przystojnego mężczyzny jak Piotr, robiło swoje. W dodatku kiedy
czułam nad swoim uchem, jego ciepły, a zarazem chłodny oddech, naprawdę
zaczynałam dostawać świra!
Czy
to możliwe, żeby pociągał mnie aż tak bardzo? Mogłam go pragnąć tak bardzo,
praktycznie go nie znając? Miałam w głowie jeden, wielki mętlik.
Podniosłam
delikatnie głowę by na niego spojrzeć. Wtedy dotarło do mnie, że on sam patrzy
na mnie zagadkowym spojrzeniem. Miał przyśpieszony oddech, ponieważ czułam jak szybko
jego klatka piersiowa unosi się i opada. Zupełnie przy okazji czułam napór jego
mięśni, pod ubraniem.
Miałam
wrażenie, że nieznacznie się nachylił, jak gdyby chciał mnie pocałować, lecz
wtedy poczułam wibracje. Okazało się, że to jego telefon. Zaczął dzwonić nad
moją głową, w jego kieszeni.
-
Przepraszam.- rzekł, odsuwając się na tak bezpieczną odległość, bym w końcu
mogła normalnie zaczerpnąć powietrza.
Wyszedł
w stronę korytarza, najprawdopodobniej odebrać jedzenie, które zamówił.
Korzystając
z chwili udałam się do kuchni, gdzie niemal ciurkiem wypiłam całą zawartość
wina, jaką miałam w kieliszku.
Czułam,
że to nie koniec atrakcji jak na ten wieczór!
Po
niespełna godzinie, siedzieliśmy już przy stole, kończąc jeść to przepyszne
danie. Doszłam do wniosku, że nie tylko apartament był cudowny, ale również
kuchnia, patrząc na jedzenie jakie przyrządzili.
-
Najedzona?- zapytał z zaciekawionym spojrzeniem Gawryło, kiedy odłożyłam
sztućce, a potem cały talerz na bok.
-
To mało powiedziane. Nie pamiętam kiedy ostatnio zjadłam porządny posiłek.
-
Pewnie nigdy nie masz na to czasu.- zagadnął Piotr, delikatnie unosząc te swoje
boskie kąciki ust w górę, delikatnie się przy tym prężąc, kiedy oparł się oba
łokciami o blat stołu.
-
Zastanawiam się tylko, skąd tak dużo o mnie wiesz.
-
Wiele się da wyczytać z Twojego zachowania.
-
Doprawdy?- trochę mnie tym zaintrygował.- Może mi zdradzisz małe co nieco?
-
Niech Ci będzie.- przeczesał ręką swe włosy, jak gdyby był zdenerwowany.
Mnie
natomiast przez jego zachowanie zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, niż
ostatnio kiedy wspólnie tańczyliśmy.
-
Jesteś bardzo uczuciową osobą, która bardziej dba o innych, niżeli o siebie
samą. Przejmujesz się sprawami innych, nawet jeżeli chodzi o pacjentów.
Angażujesz się w każdy przypadek tak samo mocno, zawsze wierząc w najlepsze
zakończenie. Nigdy się nie poddajesz. Jesteś zadziorna, ale również bardzo
pewna siebie. Nie boisz się, a bynajmniej nigdy tego nie okazujesz.
-
Jestem zadziorna i pewna siebie?- wymsknęło mi się, wchodząc mu w słowo, przez
co spojrzał na mnie tylko spod byka.
-
A teraz jak się zachowujesz?- Gawryło tylko pokiwał nieznacznie głową.- W
dodatku zawsze chcesz stawiać na swoim i rządzić wszystkim dookoła.
-
Nieprawda!- teraz to się lekko podenerwowałam.
-
Pokazałaś to już pierwszego dnia w pracy.- Piotr na samo wspomnienie uśmiechnął
się po raz pierwszy szeroko pod nosem, nie ukrywając zadowolenia jakie miał na
twarzy.- Chciałaś żebym zostawił dokumenty, a potem gdy już Ty je miałaś
stwierdziłaś, że masz prawo wiedzieć o co chodzi.
-
Jak widać to wszystko legło w gruzach w chwili gdy poznałam Ciebie.
-
Tak?- zapytał rozbawiony.
-
Tak, bo teraz nie ja, a Ty stawiasz na swoim.- miałam dość tematu o mnie, więc
postanowiłam go zmienić.- Jak poszło w Bydgoszczy?
To
pytanie wystarczyło, by czar tego wieczoru prysł. Gawryło natychmiast
spoważniał i uciekł gdzieś wzrokiem za mnie, unikając mojego spojrzenia.
-
Nie tak, jak chciałem.
-
To akurat widać.
-
Byłem w złym czasie i w złym miejscu. Tyle.
-
Czy to ma jakiś związek z Twoją siostrą?- musiałam poznać prawdę, więc
postawiłam wszystko na jedną kartę.- To dlatego tam pojechałeś, by się z nią
zobaczyć?- dociekałam dalej, kiedy to on milczał.
-
Nie, nie pojechałem tam ze względu na moją siostrę.
Teraz
to mi chyba szczęka opadła z wrażenia!
-
Więc dlaczego?
-
Nie chciałbym być niemiły Hana, ale to naprawdę niewarte Twojej uwagi.- mówiąc
to wymusił uśmiech, wstając od stołu.
Po
chwili przyniósł już drugą butelkę wina, nalewając zarówno mój, jak i swój
kieliszek do pełna.
Stwierdziłam
wtedy, że skoro nie chce mówić, to nie będę go naciskać. I tak czułam, że
prędzej czy później się o tym dowiem. To tylko kwestia czasu, a bynajmniej
bardzo chciałam w to wierzyć.
Bujając
w obłokach zupełnie nie zwróciłam uwagi, że Piotr nie zasiadł już do stołu.
Obróciłam
się przez ramię dostrzegając, jak intensywnie wpatruje się w okno.
-
Mogę Cię o coś zapytać?- odruchowo poderwałam się z miejsca, mając nadzieję, że
wyrazi zgodę.
Zamiast
powiedzieć tak, bądź nie, pokiwał tylko głową, dalej wpatrzony w przestrzeń za
oknem.
-
Pensja chirurga starcza na takie luksusy?
-
Chodzi Ci o to mieszkanie?
-
Raczej apartament.- dorzuciłam jak zawsze swoje dwa grosze, przez co Gawryło
obrócił się twarzą do mnie.
-
Widzę, że nie dowiadywałaś się niczego na mój temat.
Trochę
zdziwiło mnie to co powiedział, bo jakby nie patrzeć, pytałam kogo się dało w
szpitalu o jego osobę, a mimo to, wszyscy milczeli!
-
Pracę w szpitalu traktuję bardziej jako swoje hobby.- zaczął, kiedy to
przyglądałam mu się z zaciekawieniem.- Oprócz niej, jestem właścicielem tego
otóż budynku, w którym się znajdujemy. Jako, że nim zarządzam mam pod sobą
sztab ludzi, a dzięki temu nie muszę przesiadywać w biurze dniami i nocami,
tylko robić to co lubię i się w tym spełniać, czyli w medycynie.
-
To wszystko.- wskazałam gestem ręki dookoła.- Jest Twoje?
Prawie
się zająkałam, wypowiadając to ostatnie.
-
Tak.
Brakowało
mi słów, by powiedzieć coś na poziomie.
-
Wow.- wyrwało mi się, będąc pod wielkim wrażeniem.
-
Daj spokój Hana. To zwykła nieruchomość nic więcej. Nie afiszuje się z tym na
lewo i na prawo, ponieważ wtedy wszyscy wytykaliby mnie palcami.- głośno
westchnął, gdy to mówił.- Poza tym i bez tego większość mnie wytyka.
-
I nikt w szpitalu o tym nie wie?
-
Dyrektor na pewno, a czy reszta to już w to nie wnikam.- Piotr podszedł dwa
kroki bliżej w moją stronę, przez co ponownie czułam na sobie jego oddech.-
Leśna Góra to mały szpital, na uboczu miasta. Nie każdego interesuje, kto jest
właścicielem danego budynku w Warszawie.
-
Tak zaskakującej randki jeszcze nie miałam.
Mina
zaskoczonego mężczyzny mówiła wszystko. Wyrwało mi się to wyżej, przez co cała
się zaczerwieniłam. Poczułam, że naprawdę palnęłam gafę.
Nie
chciałam się już bardziej skompromitować, więc cofnęłam się o kilka kroków,
chwytając torebkę leżącą nieopodal na sofie.
-
Czas na mnie.- stwierdziłam, obracając się do Gawryły plecami.
Ten
jednak dalej na nic nie reagował. Stał zaskoczony, a zarazem zmieszany, z
zamydlonymi oczami. Aż się bałam myśleć, co takiego musi mu chodzić po głowie.
Ruszając
naprzód korytarzem, usłyszałam jego kroki za sobą.
Przez
to moje serce poczułam w samym gardle!
Chciałam
opuścić to mieszkanie, ten budynek, jak najszybciej to było możliwe. Czułam się
głupio. Nawet bardzo głupio.
Chwyciłam
już za klamkę, kiedy to silna ręka Piotra złapała mnie w łokciu. Wszystko
działo się tak szybko, że ciężko było mi to zarejestrować.
Umiejętnie,
a zarazem delikatnie obrócił mnie przodem do siebie. Spojrzenie miał stonowane
i bardzo, ale to bardzo przeszywające.
Nie
wiem czemu czułam się tak, jakbym była naga pod jego spojrzeniem. Żar, jaki
wypełnił mnie wewnątrz był czymś zupełnie mi dotąd nie znanym!
-
Dopóty, dopóki nie uporam się ze swoimi problemami i życiem osobistym, nic z
tego nie będzie.
-
Z czego?- zapytałam poirytowana z natłoku jego słów, jak i zarazem
zaintrygowana.
Iskierki
w jego oczach wyrażały więcej, niż jego słowa. Ponownie tego wieczoru poczułam
dziwną siłę, ciągnącą mnie ku jego osobie. Było między nami takie napięcie, że
byłam wręcz pewna, iż Piotr odczuwa to samo co ja!
Chyba
nie miał zamiaru odpowiedzieć mi na to pytanie. Nachylił się delikatnie nade
mną, po czym łapiąc w lewą, wolną dłoń mój podbródek, obrócił go delikatnie w
moją prawą stronę. Dzięki temu, poczułam te jego miękkie, a zarazem subtelne i
zimne usta na swoim policzku.
Dreszcze
przebiegły po moim ciele, co wskazywało tylko na to, iż go pragnę.
-
Dziękuje za ten wieczór.- szepnął mi do ucha, nieco chropowatym głosem.
Nawet
nie zauważyłam, że wypowiadając te słowa puścił moją rękę w łokciu.
-
Weź jakąś taksówkę spod budynku.- zasugerował, naprawdę płytko oddychając.
Miałam
wrażenie, że każde słowo jakie wypowiadał sprawiało mu okropny ból. Jeżeli był
w takim stanie co ja, to nic w tym dziwnego.
Nie
chciałam i nie mogłam już tu dłużej przebywać, więc cały czas trzymając w
jednej dłoni klamkę, otworzyłam drzwi. Bez obracania się przez ramię, jak i bez
słowa weszłam do windy, która akurat znajdowała się na tym piętrze.
W
głowie miałam jedno, dominujące pytanie: Co to wszystko do cholery miało
znaczyć?!
KOOOMENTUJCIE bo tylko to motywuje do dalszego pisania!
Super myślałam że inaczej się skączy ten wieczór. Czekam na next
OdpowiedzUsuńBoskie <3 Zazdroszczę Ci talentu. :) Pisz dalej, już nie mogę się doczekać następnej części. :)
OdpowiedzUsuńTo po prostu wyobraźnia, nie talent :D!
UsuńŚwietne :D kiedy next juz sie nie mofe doczekac :D i moze jakis mega mega hot by sie juz przydał ;)
OdpowiedzUsuńJutro dodam :)
UsuńZaintrygowałaś mnie problemami Piotra.
OdpowiedzUsuńCzekam oczywiście na kolejnego nexta.
Co do weny przed sesją, to chyba normalne, że robimy to co lubimy, aby się nie uczyć.
Od kiedy masz sesje?
W zasadzie juz w pierwszy dzien czyli od 29.01, ale wcześniej masa zaliczeń i kolosów ;/
UsuńBaardzo mnie zaskoczyłaś !! Niech ta wena trwa jeszcze długo <3
OdpowiedzUsuńŚwietne *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na hot nexta! ^^
Jakis hot bys dodala
OdpowiedzUsuńno ja też oczywiście się spodziewałam czegoś innego w tej częsci, ale to nie znaczy, że taka forma tej opowieści mi przeszkadza ;))
OdpowiedzUsuńjest super, tak trzymaj!
Miało się inaczej zakończyć ! :-D ale świetne i oby szybciutko next ...
OdpowiedzUsuńCudowne jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńWidzę że nie tylko ja miałam inne wizję zakończenia :) No ale to nie zmienia faktu że ta część totalnie zawaliła mnie z nóg zarazem swoją treścią jak i długością - czego się nie spodziewałam - za co ci niezmiernie dziękuję i oczywiście czekam na next
OdpowiedzUsuńZarąbiście Piszesz Opowiadania <3 Nie Mogę doczekać się Nexta .Ty To chyba najbardziej Potrafisz trzymać w Napięciu a liczyłam na Megaa Hot..! Ale Mam nadzieję że niedługo się Pojawi . :D
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze sie podoba :D !
UsuńCudowne!!
OdpowiedzUsuńCudeńko ♥♥♥ Opowiadanie jest świetne! Piszesz to w taki sposób, że naprawdę idzie się rozpłynąć. Z niecierpliwością czekam na next'a <3 Mógłby być jakiś hot.. ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńProsze next szybciutko :)
OdpowiedzUsuńMoże next tak na dobranoc? :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D Taka ... Opowieść na dobranoc :)
Usuń