Pages - Menu

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Opowiadanie 4.Cz.9 - Coś całkiem innego.


No to poniosło mnie niemiłosiernie w tym rozdziale, ale co poradzić :D
Akurat gdy zaczyna się wielkimi krokami sesja, to wraca mi wena i chęć do pisania!
Ten next jest takiej długości jak gdyby dwa rozdziały razem złączyć w całość, przez co mam nadzieję, że was nie zanudzę!
Mimo to, miłego czytania.



Coś całkiem innego cz.9


Trochę się zdziwiłam, kiedy podjechaliśmy do jednego z większych i na pewno droższych budynków mieszkalnych w Warszawie, niemalże w samym centrum. Był to chyba rodzaj jakiegoś apartamentowca, lecz do końca nie wiedziałam. Nie wiedziałam, ponieważ nawet w Izraelu nie widziałam tak potężnych budowli.
Wysiadając z samochodu Piotra, stanęłam tylko przed tym wysokim budynkiem. Spojrzałam w górę, przez co zabolała mnie szyja. Był on bowiem tak wysoki, że z ziemi nie byłam wstanie, a już na pewno nie z tak bliskiej odległości przyjrzeć się mu całkowicie.
- Wow.- wyrwało mi się, kiedy weszliśmy przez szafirowe, wejściowe drzwi.- Chyba płacisz za to majątek.- dodałam dalej podekscytowana widokiem, kiedy znaleźliśmy się już w windzie.
Wcześniej Gawryło podał tylko kluczyk od swojego terenowego samochodu komuś z recepcji, prosząc by odstawiono go na parking podziemny.
Stojąc tak, ponownie zaczęłam się mu przyglądać. Stwierdziłam, że nie wyglądał na miliardera, a już na pewno tak się nie zachowywał. Był przystojny, miał wyraźne rysy twarzy, ale w życiu nie powiedziałabym, że jest bogaczem.
Stał teraz zwrócony twarzą ku drzwiom windy, trzymając dłonie w kieszeniach spodni.
Jego sylwetka aż nominowała seksem! Wiem, że byłam teraz bezpośrednia, ale po prostu taka była prawda. Na sam jego widok, takiego beztroskiego i wyluzowanego człowieka, robiło mi się niezmiernie gorąco.
Podziękowałam Bogu, słysząc dźwięk windy, oznaczający dotarcie na odpowiednie piętro.
Po wyjściu z niej, ponownie stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami. Po ich prawej stronie, na ścianie widniał jakby domofon, który natychmiast domagał się wpisania kodu.
Piotr podszedł do niego, wpisując dość długi szyfr. Dopiero gdy to uczynił chwycił za klamkę.
Otworzył drzwi wystarczająco szeroko, gestem ręki wskazując bym poszła przodem.
Długo nie musiał czekać bym spełniła jego prośbę!
W środku od razu poczułam zapach wanilii, która chcąc nie chcąc podrażniła moje nozdrza.
- Zapraszam do salonu.- ponaglił mnie jak gdyby Gawryło, stojąc tuż za moimi plecami.
- To znaczy gdzie?- zapytałam, obracając się przez ramię by na niego spojrzeć.
Gdy zobaczyłam, że Piotr delikatnie uniósł usta, domyśliłam się, że ma ze mnie nie mały ubaw.
Wyglądał naprawdę dobrze, a zarazem zjawiskowo w delikatnym świetle lamp, które na biało rozświetlały każdy zakamarek tego wnętrza.
Po krótkiej chwili Gawryło powiedział coś do samego siebie, po czym wymijając mnie prawą stroną poszedł przodem, by najprawdopodobniej wskazać mi drogę.
Przy każdym jego kroku zapalały się kolejne lampy. Chyba musiały być skonfigurowane na ruch, ponieważ inne wytłumaczenie nie było możliwe.
Szłam jak ślepa, krok w krok za Piotrem, przy okazji rozglądając się dookoła.
Jego mieszkanie, albo raczej apartamentowiec było urządzane w naprawdę nowoczesnym, a zarazem współczesnym stylu. Zbilansowane kolory ścian w każdym z pokoi, do tego stosunkowo proste meble w równie jasnych barwach działały na fantazję. Wręcz pobudzały każdą komórkę mojego mózgu do myślenia i rejestrowania w pamięci tego wszystkiego!
Przekraczając końcowy próg tego długiego korytarza, znalazłam się w nieco innym, od pozostałych pomieszczeniu.
Wnętrze wypełniał kolor khaki. Wszystko było w zasadzie podpasowane pod ten odcień. Wielka sofa, mniejsza znajdująca się pod ścianą, jak i dwa fotele. Nawet obrazy miały podobne barwy. Wszystko było ze sobą spójne i na pewno takowy wystrój musiał urządzać jakiś specjalista.
Spoglądając na prawo zauważyłam sporych rozmiarów półkę na książki, a przy tym wiszący telewizor na ścianie, który miał co najmniej pięćdziesiąt cali.
W lewym rogu pokoju znajdował się już tylko niewielkich rozmiarów barek jak i komoda wypełniona po brzegi zdjęciami. Pomyślałam, że na pewno tam będę musiała podejść, by przyjrzeć się tym wszystkim fotografią!
- Co preferujesz na kolację?- pytając się mnie o tak błahą rzecz, w końcu na niego spojrzałam.
Musiałam wyglądać na dzikusa, analizując każdy kąt jego mieszkania!
- Obojętne, dostosuję się do Ciebie.
- Kuchnia Włoska czy może Izraelska?- Piotr wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki telefon, wybierając jakiś numer.- Więc?
- Może ta pierwsza.- odparłam wzruszając ramionami.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, cały czas badawczo obserwując Gawryłę. Kiedy byłam od niego niespełna metr dalej, wychyliłam się w głąb pewnej wnęki.
Dopiero tam dostrzegłam kuchnię. Była cała biała, włącznie ze ścianami jak i podłogą. Wyglądała jak szpitalna stołówka pod względem sterylności!
- Za pół godziny dostarczą nam rigatoni spinaci. Może być?
- Pewnie.
Nie wiedziałam czy mogę mu się tak rozglądać po mieszkaniu, lecz w sumie stwierdziłam, że skoro mnie nie upomina to chyba nie ma mi nic za złe.
Po krótkiej chwili Piotr był w tej wielkiej, białej kuchni, wyciągając coś z lodówki. Jak dopiero później dojrzałam, było to schłodzone wino. Czy kogoś to dziwi, że był to kinor? Bo mnie na pewno nie!
- Zawsze jesteś taki przygotowany na wszystko?- zapytałam, opierając się biodrem o jeden z kuchennych blatów.
- Staram się jak mogę.
Piotr w końcu uporał się z korkociągiem, rozlewając zawartość butelki do kieliszków stojących na stole. Gdy już to uczynił, oba chwycił do dłoni, ruszając w moją stronę.
Przyjęłam trunek, a chłodne wino tak bardzo poczułam w żołądku, że dosłownie zakręciło mi się w głowie.
- Wszystko dobrze?- zapytał z zaniepokojeniem.
- Tak.
- Strasznie blada jesteś.- zauważył Piotr, odchylając do tyłu jeden, niesforny kosmyk moich blond włosów.
Przez właśnie ten ruch, delikatnie musnął koniuszkami palców mój aż nadto rozgrzany policzek.
Czułam jak płonę. Od zewnątrz i od wewnątrz!
W tej chwili, po moim ciele przebiegł dreszcz. Po jego chyba także, ponieważ spojrzał mi tak głęboko w oczy, że nie widziałam nic więcej, tylko Piotra.
Był niesamowity. Nonszalancki, a zarazem zagadkowy i tajemniczy. Dlaczego kobiety zawsze gną do tego typu mężczyzn?!
- Przepraszam.- odchrząknął, cofając rękę do tyłu.
- Jestem okropnie głodna.- starałam się jakoś zmienić temat, ponieważ to napięcie jakie narastało między nami było wręcz nie do opisania.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz, w towarzystwie jakiegokolwiek faceta. Dosłownie!
- Jadłaś coś dzisiaj w ogóle?- albo mi się wydawało albo się o mnie martwił.
Jakoś nie pasowało mi to do tego typu mężczyzny!
- Nie miałam czasu.
- To już mamy wyjaśnienie dlaczego tak wyglądasz.
Na jego twarzy pojawił się nikły grymas, który od razu schował pod maską z szerokim uśmiechem.
Zdążyłam zauważyć, że kiedy coś jest nie po jego myśli, lub gdy się czymś martwi, zawsze przyjmuje jakąś maskę, by nie można było po nim niczego poznać. Czasem naprawdę nie rozumiałam takiego zachowania.
- No dzięki za komplement. Wyobraź sobie, że po pracy nie miałam czasu dla siebie.- chciałam jakoś złagodzić napięcie między nami żartując. Niestety otrzymałam odwrotny cel od zamierzonego.
- Wyglądasz pięknie jak zawsze, Hana.
Te kilka słów sprawiło, bym nogi miała jak z waty! Już naprawdę nie wiedziałam co się tutaj dzieje…
Piotr uciekł wzrokiem ode mnie, chwytając za czarny pilot leżący na stole, tuż obok wina. Muzyka po chwili wypełniła całe pomieszczenie, a także i część mojej duszy. Nie wiedziałam gdzie są głośniki, że tak dosadnie było ją słychać, lecz wcale mi to nie przeszkadzało.
- Zatańczymy?- zapytał subtelnie, a zarazem szarmancko, wyciągając w moją stronę swoją prawą dłoń.
Nie mając odwagi cokolwiek odpowiedzieć, kiwnęłam tylko delikatnie głową, podając mu rękę.
W między czasie odstawiłam kieliszek na kuchenny blat, ponieważ sam taniec i ja to złe połączenie!
- Nie jestem w tym zbyt dobra.- napomknęłam, nim jeszcze znaleźliśmy się w salonie.
- Oj, na pewno nie gorsza ode mnie.- odparł, delikatnie unosząc kąciki ust.
Stanęliśmy po środku salonu, gdzie było najwięcej wolnego miejsca. Gawryło przyciągnął mnie do siebie delikatnie w tali, kładąc na niej swą prawą dłoń. Odruchowo i ja oparłam jedną rękę na jego ramieniu.
Nie miałam odwagi spoglądać mu w oczy. Biła dzisiaj od niego tak mocna energia i siła przebicia, że momentami brakowało mi tchu w piersiach. Przy pierwszych, kilku krokach czułam, jak potykam się o jego buty. Właśnie przez to, moje zażenowanie sięgnęło zenitu, a policzki stały się całe purpurowe.
Wkurzona i poirytowana wyrwałam się z uścisku, unikając jednocześnie jego spojrzenia. Kątem oka zauważyłam tylko, że był równie zmieszany co ja.
- Hana...- przy wypowiedzianym moim imieniu tak nonszalanckim tonem głosu, odruchowo podniosłam głowę.
Wyciągnął znowu rękę w moją stronę, lecz ja starałam się być nieugięta. Chociaż raz!
Gdy widział, że nie zamierzam tańczyć, podszedł o krok bliżej w moją stronę.
Bez pytania, czy jakiegokolwiek słowa, ponownie zaciągnął mnie w tali do siebie, jeszcze bliżej niż poprzednim razem.
- Zamknij oczy i daj mi siebie poprowadzić.- oświadczył jakby zwycięsko, powoli włączając się w rytm grającej muzyki.
Wtedy go posłuchałam. Zamknęłam oczy, przytulając się w te jego szerokie, wyrzeźbione ramiona. Wchłaniałam jego zapach. Miał tak urocze perfumy, że każdorazowo doprowadzały mnie do małego zawrotu głowy.
Z początku nie chciało mi się wierzyć, że go nie deptam! Było to coś niewyobrażalnego.
Dłoń, którą trzymał na mojej tali miał strasznie ciepłą, przez co mnie samej robiło się strasznie gorąco. Wiadomo oczywiście czemu.
Być w objęciach tak przystojnego mężczyzny jak Piotr, robiło swoje. W dodatku kiedy czułam nad swoim uchem, jego ciepły, a zarazem chłodny oddech, naprawdę zaczynałam dostawać świra!
Czy to możliwe, żeby pociągał mnie aż tak bardzo? Mogłam go pragnąć tak bardzo, praktycznie go nie znając? Miałam w głowie jeden, wielki mętlik.
Podniosłam delikatnie głowę by na niego spojrzeć. Wtedy dotarło do mnie, że on sam patrzy na mnie zagadkowym spojrzeniem. Miał przyśpieszony oddech, ponieważ czułam jak szybko jego klatka piersiowa unosi się i opada. Zupełnie przy okazji czułam napór jego mięśni, pod ubraniem.
Miałam wrażenie, że nieznacznie się nachylił, jak gdyby chciał mnie pocałować, lecz wtedy poczułam wibracje. Okazało się, że to jego telefon. Zaczął dzwonić nad moją głową, w jego kieszeni.
- Przepraszam.- rzekł, odsuwając się na tak bezpieczną odległość, bym w końcu mogła normalnie zaczerpnąć powietrza.
Wyszedł w stronę korytarza, najprawdopodobniej odebrać jedzenie, które zamówił.
Korzystając z chwili udałam się do kuchni, gdzie niemal ciurkiem wypiłam całą zawartość wina, jaką miałam w kieliszku.
Czułam, że to nie koniec atrakcji jak na ten wieczór!
Po niespełna godzinie, siedzieliśmy już przy stole, kończąc jeść to przepyszne danie. Doszłam do wniosku, że nie tylko apartament był cudowny, ale również kuchnia, patrząc na jedzenie jakie przyrządzili.
- Najedzona?- zapytał z zaciekawionym spojrzeniem Gawryło, kiedy odłożyłam sztućce, a potem cały talerz na bok.
- To mało powiedziane. Nie pamiętam kiedy ostatnio zjadłam porządny posiłek.
- Pewnie nigdy nie masz na to czasu.- zagadnął Piotr, delikatnie unosząc te swoje boskie kąciki ust w górę, delikatnie się przy tym prężąc, kiedy oparł się oba łokciami o blat stołu.
- Zastanawiam się tylko, skąd tak dużo o mnie wiesz.
- Wiele się da wyczytać z Twojego zachowania.
- Doprawdy?- trochę mnie tym zaintrygował.- Może mi zdradzisz małe co nieco?
- Niech Ci będzie.- przeczesał ręką swe włosy, jak gdyby był zdenerwowany.
Mnie natomiast przez jego zachowanie zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, niż ostatnio kiedy wspólnie tańczyliśmy.
- Jesteś bardzo uczuciową osobą, która bardziej dba o innych, niżeli o siebie samą. Przejmujesz się sprawami innych, nawet jeżeli chodzi o pacjentów. Angażujesz się w każdy przypadek tak samo mocno, zawsze wierząc w najlepsze zakończenie. Nigdy się nie poddajesz. Jesteś zadziorna, ale również bardzo pewna siebie. Nie boisz się, a bynajmniej nigdy tego nie okazujesz.
- Jestem zadziorna i pewna siebie?- wymsknęło mi się, wchodząc mu w słowo, przez co spojrzał na mnie tylko spod byka.
- A teraz jak się zachowujesz?- Gawryło tylko pokiwał nieznacznie głową.- W dodatku zawsze chcesz stawiać na swoim i rządzić wszystkim dookoła.
- Nieprawda!- teraz to się lekko podenerwowałam.
- Pokazałaś to już pierwszego dnia w pracy.- Piotr na samo wspomnienie uśmiechnął się po raz pierwszy szeroko pod nosem, nie ukrywając zadowolenia jakie miał na twarzy.- Chciałaś żebym zostawił dokumenty, a potem gdy już Ty je miałaś stwierdziłaś, że masz prawo wiedzieć o co chodzi.
- Jak widać to wszystko legło w gruzach w chwili gdy poznałam Ciebie.
- Tak?- zapytał rozbawiony.
- Tak, bo teraz nie ja, a Ty stawiasz na swoim.- miałam dość tematu o mnie, więc postanowiłam go zmienić.- Jak poszło w Bydgoszczy?
To pytanie wystarczyło, by czar tego wieczoru prysł. Gawryło natychmiast spoważniał i uciekł gdzieś wzrokiem za mnie, unikając mojego spojrzenia.
- Nie tak, jak chciałem.
- To akurat widać.
- Byłem w złym czasie i w złym miejscu. Tyle.
- Czy to ma jakiś związek z Twoją siostrą?- musiałam poznać prawdę, więc postawiłam wszystko na jedną kartę.- To dlatego tam pojechałeś, by się z nią zobaczyć?- dociekałam dalej, kiedy to on milczał.
- Nie, nie pojechałem tam ze względu na moją siostrę.
Teraz to mi chyba szczęka opadła z wrażenia!
- Więc dlaczego?
- Nie chciałbym być niemiły Hana, ale to naprawdę niewarte Twojej uwagi.- mówiąc to wymusił uśmiech, wstając od stołu.
Po chwili przyniósł już drugą butelkę wina, nalewając zarówno mój, jak i swój kieliszek do pełna.
Stwierdziłam wtedy, że skoro nie chce mówić, to nie będę go naciskać. I tak czułam, że prędzej czy później się o tym dowiem. To tylko kwestia czasu, a bynajmniej bardzo chciałam w to wierzyć.
Bujając w obłokach zupełnie nie zwróciłam uwagi, że Piotr nie zasiadł już do stołu.
Obróciłam się przez ramię dostrzegając, jak intensywnie wpatruje się w okno.
- Mogę Cię o coś zapytać?- odruchowo poderwałam się z miejsca, mając nadzieję, że wyrazi zgodę.
Zamiast powiedzieć tak, bądź nie, pokiwał tylko głową, dalej wpatrzony w przestrzeń za oknem.
- Pensja chirurga starcza na takie luksusy?
- Chodzi Ci o to mieszkanie?
- Raczej apartament.- dorzuciłam jak zawsze swoje dwa grosze, przez co Gawryło obrócił się twarzą do mnie.
- Widzę, że nie dowiadywałaś się niczego na mój temat.
Trochę zdziwiło mnie to co powiedział, bo jakby nie patrzeć, pytałam kogo się dało w szpitalu o jego osobę, a mimo to, wszyscy milczeli!
- Pracę w szpitalu traktuję bardziej jako swoje hobby.- zaczął, kiedy to przyglądałam mu się z zaciekawieniem.- Oprócz niej, jestem właścicielem tego otóż budynku, w którym się znajdujemy. Jako, że nim zarządzam mam pod sobą sztab ludzi, a dzięki temu nie muszę przesiadywać w biurze dniami i nocami, tylko robić to co lubię i się w tym spełniać, czyli w medycynie.
- To wszystko.- wskazałam gestem ręki dookoła.- Jest Twoje?
Prawie się zająkałam, wypowiadając to ostatnie.
- Tak.
Brakowało mi słów, by powiedzieć coś na poziomie.
- Wow.- wyrwało mi się, będąc pod wielkim wrażeniem.
- Daj spokój Hana. To zwykła nieruchomość nic więcej. Nie afiszuje się z tym na lewo i na prawo, ponieważ wtedy wszyscy wytykaliby mnie palcami.- głośno westchnął, gdy to mówił.- Poza tym i bez tego większość mnie wytyka.
- I nikt w szpitalu o tym nie wie?
- Dyrektor na pewno, a czy reszta to już w to nie wnikam.- Piotr podszedł dwa kroki bliżej w moją stronę, przez co ponownie czułam na sobie jego oddech.- Leśna Góra to mały szpital, na uboczu miasta. Nie każdego interesuje, kto jest właścicielem danego budynku w Warszawie.
- Tak zaskakującej randki jeszcze nie miałam.
Mina zaskoczonego mężczyzny mówiła wszystko. Wyrwało mi się to wyżej, przez co cała się zaczerwieniłam. Poczułam, że naprawdę palnęłam gafę.
Nie chciałam się już bardziej skompromitować, więc cofnęłam się o kilka kroków, chwytając torebkę leżącą nieopodal na sofie.
- Czas na mnie.- stwierdziłam, obracając się do Gawryły plecami.
Ten jednak dalej na nic nie reagował. Stał zaskoczony, a zarazem zmieszany, z zamydlonymi oczami. Aż się bałam myśleć, co takiego musi mu chodzić po głowie.
Ruszając naprzód korytarzem, usłyszałam jego kroki za sobą.
Przez to moje serce poczułam w samym gardle!
Chciałam opuścić to mieszkanie, ten budynek, jak najszybciej to było możliwe. Czułam się głupio. Nawet bardzo głupio.
Chwyciłam już za klamkę, kiedy to silna ręka Piotra złapała mnie w łokciu. Wszystko działo się tak szybko, że ciężko było mi to zarejestrować.
Umiejętnie, a zarazem delikatnie obrócił mnie przodem do siebie. Spojrzenie miał stonowane i bardzo, ale to bardzo przeszywające.
Nie wiem czemu czułam się tak, jakbym była naga pod jego spojrzeniem. Żar, jaki wypełnił mnie wewnątrz był czymś zupełnie mi dotąd nie znanym!
- Dopóty, dopóki nie uporam się ze swoimi problemami i życiem osobistym, nic z tego nie będzie.
- Z czego?- zapytałam poirytowana z natłoku jego słów, jak i zarazem zaintrygowana.
Iskierki w jego oczach wyrażały więcej, niż jego słowa. Ponownie tego wieczoru poczułam dziwną siłę, ciągnącą mnie ku jego osobie. Było między nami takie napięcie, że byłam wręcz pewna, iż Piotr odczuwa to samo co ja!
Chyba nie miał zamiaru odpowiedzieć mi na to pytanie. Nachylił się delikatnie nade mną, po czym łapiąc w lewą, wolną dłoń mój podbródek, obrócił go delikatnie w moją prawą stronę. Dzięki temu, poczułam te jego miękkie, a zarazem subtelne i zimne usta na swoim policzku.
Dreszcze przebiegły po moim ciele, co wskazywało tylko na to, iż go pragnę.
- Dziękuje za ten wieczór.- szepnął mi do ucha, nieco chropowatym głosem.
Nawet nie zauważyłam, że wypowiadając te słowa puścił moją rękę w łokciu.
- Weź jakąś taksówkę spod budynku.- zasugerował, naprawdę płytko oddychając.
Miałam wrażenie, że każde słowo jakie wypowiadał sprawiało mu okropny ból. Jeżeli był w takim stanie co ja, to nic w tym dziwnego.
Nie chciałam i nie mogłam już tu dłużej przebywać, więc cały czas trzymając w jednej dłoni klamkę, otworzyłam drzwi. Bez obracania się przez ramię, jak i bez słowa weszłam do windy, która akurat znajdowała się na tym piętrze.
W głowie miałam jedno, dominujące pytanie: Co to wszystko do cholery miało znaczyć?!

          KOOOMENTUJCIE bo tylko to motywuje do dalszego pisania! 

21 komentarzy:

  1. Super myślałam że inaczej się skączy ten wieczór. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie <3 Zazdroszczę Ci talentu. :) Pisz dalej, już nie mogę się doczekać następnej części. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :D kiedy next juz sie nie mofe doczekac :D i moze jakis mega mega hot by sie juz przydał ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowałaś mnie problemami Piotra.
    Czekam oczywiście na kolejnego nexta.
    Co do weny przed sesją, to chyba normalne, że robimy to co lubimy, aby się nie uczyć.
    Od kiedy masz sesje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie juz w pierwszy dzien czyli od 29.01, ale wcześniej masa zaliczeń i kolosów ;/

      Usuń
  5. Baardzo mnie zaskoczyłaś !! Niech ta wena trwa jeszcze długo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne *.*
    Czekam na hot nexta! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakis hot bys dodala

    OdpowiedzUsuń
  8. no ja też oczywiście się spodziewałam czegoś innego w tej częsci, ale to nie znaczy, że taka forma tej opowieści mi przeszkadza ;))
    jest super, tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  9. Miało się inaczej zakończyć ! :-D ale świetne i oby szybciutko next ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę że nie tylko ja miałam inne wizję zakończenia :) No ale to nie zmienia faktu że ta część totalnie zawaliła mnie z nóg zarazem swoją treścią jak i długością - czego się nie spodziewałam - za co ci niezmiernie dziękuję i oczywiście czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Zarąbiście Piszesz Opowiadania <3 Nie Mogę doczekać się Nexta .Ty To chyba najbardziej Potrafisz trzymać w Napięciu a liczyłam na Megaa Hot..! Ale Mam nadzieję że niedługo się Pojawi . :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudeńko ♥♥♥ Opowiadanie jest świetne! Piszesz to w taki sposób, że naprawdę idzie się rozpłynąć. Z niecierpliwością czekam na next'a <3 Mógłby być jakiś hot.. ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Prosze next szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Może next tak na dobranoc? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :D Taka ... Opowieść na dobranoc :)

      Usuń

Dziękuje, że każde słowo ;)