Witam!
Tak jak obiecałam wczoraj wieczorem, dodaję
NEXTA :)
Może jeszcze jutro uda mi się coś dodać, a
jeżeli nie to w piątek! :)
Miłego czytania!
Ps. Jak tam Wasze wakacje?!
Coś całkiem innego cz.29
Kiedy Gawryło wszedł za siostrą i Luizą do tego wielkiego salonu, był niezmiernie zdziwiony. Nie znał i nie wiedział z kim żyje jego siostra, ale z pewnością ów mężczyzna jest osobą zamożną patrząc chociażby na wystrój tego domu.
Kiedy
dotarli do salonu, Piotr musiał przystanąć na chwilę by spojrzeć na te
wszystkie obrazy wiszące na ścianach, wielki i to niewyobrażalnie wielki
kominek po jego prawej stronie jak i duży, naprawdę duży posag ukazujący rzeźbę
jakiegoś boga.
-
Zeus.- oznajmiła Jowita w tej samej chwili.
-
Słucham?
-
To rzeźba Zeusa.. Zrobił ją mój mąż Wiktor, jakbyś chciał wiedzieć oczywiście.
-
Ma talent.- stwierdził Gawryło, dalej zapatrzony w posag.
-
Owszem, wiele osób mu to powtarza niemalże codziennie w jego galerii.
-
Ma galerię?
-
Myślisz, że tylko Ty się mogłeś czegoś dorobić w życiu?- jako, że to pytanie
było nieco uszczypliwe ze strony Jowity, Piotr nawet tego nie skomentował.
Nie
chciał się kłócić. Nie chciał, ponieważ miał świadomość tego, że jego młodsza
siostra ma rację. Ma prawo czuć do niego niechęć, uraz czy zwykłe
rozczarowanie.
Zostawił
ją i dopiero po tylu latach zebrał się na odwagę by ją odszukać. Chyba każdy
czułby się na jej miejscu zraniony, nieprawdaż?!
-
Możemy porozmawiać?- zagadnął Gawryło.- W cztery oczy... Proszę…
Chodziło
mu oczywiście o Luizę. Ta jednak bez słowa skinęła tylko głową, wzięła synka
Jowity i wyszła z salonu zostawiając rodzeństwo sam na sam.
-
Jesteś szczęśliwa?- to było pierwsze pytanie, jakie padło z ust Gawryły w stronę
siostry.
Obydwoje
zasiedli na jednej kanapie, zachowując jednakże stosunkowo dużą odległość
między sobą.
Było
widać, że Jowita zwątpiła, gdyż najpewniej nie takiego pytania spodziewała się
ze strony brata.
-
Tak. Mam kochającego męża, najwspanialszego na całym świecie synka, a oprócz
tego dom, w którym czuję się bezpiecznie.. To chyba oznacza szczęście,
nieprawdaż?
-
Z pewnością.- Gawryło w jednej chwili posmutniał, ponieważ przypomniał sobie o
Hanie, którą przecież sam kocha całym sercem.
-
A Ty?
-
Co ja?
-
Jesteś szczęśliwy?
-
Moje życie.. jest dosyć skomplikowane.
-
Masz żonę, dzieci, dom?
Na
te wszystkie pytania Gawryło tylko czuł, jak bardzo zaczyna boleć go serce. Ma
okłamać siostrę mówiąc, że wszystko jest w porządku, czy może właśnie wręcz
przeciwnie, wyznać jej to, co leży mu na sercu?
-
Mam pracę, mam apartamentowiec w centrum stolicy, który właśnie planuję
sprzedać…
-
To wszystko?- dopytywała dalej Jowita.
-
Miałem żonę, dzieci niestety nie.
-
Dlaczego?
-
Dlaczego? Nie wiem Jowita. Może to po prostu nie było to? W głębi duszy zawsze
czułem, że nie zasługuję na to, by być szczęśliwym. Nie za to, co robiłem w
przeszłości. Nic nie zrobiłem by Cię odnaleźć wcześniej.- Gawryło urwał,
przypominając sobie jedną z pierwszych rozmów z Haną, kiedy to ta go
zmotywowała by odnalazł siostrę.- I może gdyby nie Hana, dalej bym tylko sobie
wyobrażał i snuł nadzieję, że choć beze mnie wiedzie Ci się lepiej niżeli w
dzieciństwie.
-
Byłeś młody.. U swych stóp miałeś karierę jako świetny lekarz, specjalista…
Uwierz mi, że wcale Ci się nie dziwię, że postąpiłeś tak, a nie inaczej.
-
Ale ja…
-
Braciszku.- Jowita weszła mu w słowo, przybliżają się do niego na tyle, by
wtulić się w jego ramiona.- Tęskniłam za Tobą każdego cholernego dnia.
-
Ja za Tobą także.- Gawryło czuł jak mocno pieką go oczy, lecz nie chciał
pokazać jak wiele dają mu słowa siostry.
Trwali
w uścisku przez kilka chwil, dopóki Jowita odsunęła się od Gawryły.
-
Kim jest Hana?
-
Dlaczego o nią pytasz?
-
Powiedziałeś, że to ona zmotywowała Cię byś mnie odszukał. Chciałabym się
czegoś o niej dowiedzieć i kto wie.. może w przyszłości podziękować?
-
To kobieta mojego życia. Kocham ją tak, że to aż boli. A najgorsze jest to, że
nie jest dane nam być razem.
-
Dlaczego?
-
To długa historia.
-
Mam czas.. a właściwie to mamy. Chodź, poznasz swojego siostrzeńca – Franka.
Muszę go nakarmić, a przy okazji opowiesz mi wszystko. W porządku?
-
Jasne.
-
Więc wstawaj staruszku.
-
Staruszku?- Gawryło mimowolnie się uśmiechnął.
-
A nie?!- nabijała się z niego dalej Jowita, również uśmiechnięta od ucha do
ucha.- Udowodnij braciszku. Kto pierwszy ten lepszy na górze!
***
Kiedy
wieczorem zbliżała się godzina mojego wyjścia z Mielicem, miałam ochotę chwycić
za komórkę i wszystko odwołać. Stojąc teraz przed lustrem i wpatrując się w
swoje odbicie, miałam wrażenie, że coś uległo zmianie. Byłam rozpromieniona i
miałam dziwne spojrzenie. Zupełnie, jakbym widziała inną kobietę w lustrzanym
odbiciu.
I
właśnie w tej chwili musiał rozdzwonić się mój telefon. Miałam nadzieję, że to
Michał.. że zdecydował się odwołać kolację.. Później pomyślałam, że może być to
Piotr, przez co natychmiast pobiegłam do salonu, gdzie zostawiłam aparat.
Niestety
dzwonili ze szpitala. Przez to, mój zły nastrój niemalże osiągnął apogeum.
-
Tak?
-
Hana? Z tej strony Adam.
-
Coś się stało?- jakoś o tej porze, telefon Krajewskiego nie wróżył niczego
dobrego.
-
Musimy porozmawiać.. mam wyniki.. Możesz przyjechać do szpitala?
Zadając
to pytanie, usłyszałam pukanie do swych drzwi wejściowych. Wiedziałam, że to
Michał i choć perspektywa odwołania tego spotkania była miła, musiałam wziąć się
w garść i przestać zachowywać jak rozkapryszone dziecko, które w pierwszej
chwili się na coś decyduje, a w drugiej odwołuje to coś pod byle jakim
pretekstem!
-
Niestety, teraz nie dam rady. Mam jutro popołudniu dyżur, możemy umówić się
tak, że podejdę do Ciebie w wolnej chwili?
-
W porządku.- odparł Krajewski.
-
Dzięki.- powiedziałam, rozłączając się w jednej chwili.
Podeszłam
do drzwi, by otworzyć je Michałowi. Tak jak myślałam, to Mielic był przed
czasem pod moim mieszkaniem, ubrany w granatowy garnitur z bukietem białych
róż. Na ten widok tylko poczułam, jak już bardzo tego żałuję!
***
-
Wiesz co Piotr?- zapytała Jowita, obchodząc dookoła brata, który na rękach
trzymał jej synka.- Stwierdzam z ręką na sercu, że odnalazłbyś się w roli ojca.
-
Dzięki, ale mi to z pewnością nie grozi.- odparł roześmiany Gawryło.
Piotr
nosił i tulił Franka, wpatrzony w niego jak w nikogo innego.. No może poza
Haną!
-
Dlaczego Luiza wyszła, kiedy tylko zacząłeś opowiadać o swoim związku z Haną?
-
Kiedyś byliśmy parą. W pewnym sensie.
-
Tego mi nie mówiła.
-
To stare czasy, nawet bardzo.
-
A podjąłeś już decyzję?
-
A Ty byś podjęła na moim miejscu?
-
Powiem Ci jedno Piotrze.- zaczęła Jowita z nadmierną powagą w głosie.- Gdybym
miała stracić Franka, nikomu bym tego nie wybaczyła.. Ale zgaduję, że Ty jakoś
znajdziesz na to radę?
-
Czyli co, mam się teraz od niej odsunąć, na rzecz jej własnej córki?
-
Chyba tak.. Dasz radę?
-
Mam nadzieję, ale nie wiem, czy ona da radę mi to później wybaczyć.
-
Jeżeli Cię kocha równie mocno, co Ty ją, to z pewnością da radę.
-
Weźmiesz go?- zapytał Gawryło Jowity, podając siostrze Franka.- Muszę się
przejść.- oznajmił, patrząc na nią przepraszająco.
***
Goldberg
wraz z Mielicem siedziała w jednej z najbardziej wykwintnych restauracji w
centrum samej Warszawy. Zdziwiła się niezmiernie przed samą sobą, że wcale nie
żałuje tego wyjścia, ponieważ choć w mniejszym stopniu myśli wtedy o Piotrze.
Jako, że niestety wypiła zbyt dużo lampek wina do kolacji, poczuła przypływ
odwagi i przepraszając Michała wstała od stołu, udając się to toalety.
Tam
jednak, zamiast poprawić makijaż chwyciła do ręki telefon, wybierając numer
Gawryły.
Zdziwiła
się, kiedy odebrał połączenie już po trzecim sygnale.
-
Nawet mi nie przerywaj.- zaczęła na wstępie, nie chcąc dać dojść Gawryle do
głosu.- Kocham Cię, ale przez ostatnie dni zaczynam czuć do Ciebie niechęć. Nie
chcę Cię znienawidzić. Cholernie się tego boję, ponieważ wtedy, będę czuła to
samo, co względem Harela. Jeżeli mnie.. Jeżeli nadal coś do mnie czujesz.
Przyjedź. Masz czas do końca tygodnia. Inaczej już nigdy się do mnie nie
zbliżysz bo Ci na to nie pozwolę…
Goldberg
nie miała mimo wszystko odwagi by usłyszeć głos Piotra, ponieważ wtedy
najpewniej nie byłaby taka stanowcza. Rozłączyła się przez to od razu, gdy
tylko skończyła swój monolog.
I
wtedy, właśnie w tej samej chwili, poczuła jak świat zaczyna jej wirować przed
oczami, a przy tym robi jej się niedobrze. Otworzyła w biegu jedną z kabin, nachylając
się nad muszlą. Wiedziała, że przeholowała z alkoholem i takie były tego
skutki.
Dopiero
po kilku chwilach poczuła, jak ktoś przetrzymuje jej włosy – Michał.
Pojawił
się u jej boku jak jakiś anioł stróż, choć dałaby wszystko, by był to Piotr.
-
Przepraszam.- powiedziała, ledwo co stając na równe nogi o własnych siłach.
-
Choć, zabiorę Cię do domu.- odparł Mielic, biorąc kobietę w ramiona.
Ta
tylko skinęła głową, ponieważ na więcej nie miała siły… Prawda jest taka, że na
więcej nie chciała mieć siły…
***
Gawryło
wrócił do domu siostry cały skołowany. Kiedy poszedł się przejść, próbował
znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, ale niestety nic nie przychodziło mu na
myśl.
Stwierdził,
że musi zrobić tak, jak podpowiada mu intuicja i siostra. Musiał, choć na razie
usunąć się z życia Hany, by ta go choć trochę od siebie odsunęła i by zauważył to
Harel. Dopiero wtedy będzie czuł, że postąpił właściwie.
Nie
jest w stanie odebrać córki kobiecie, którą kocha nad życie, ponieważ później
by go najpewniej znienawidziła, a z tym by nie wygrał…
-
Długo Cię nie było.- zauważyła Jowita, widząc Piotra.- Miałeś telefon.. od
Hany.
-
Dzwoniła?- Piotr niemalże poczuł, jak na dźwięk jej imienia robi mu się cieplej
na sercu.- Odebrałaś? Co mówiła?
-
Ona..- Jowita przerwała, jakby nie wiedząc co powiedzieć widząc zranionego
brata. Chciała powiedzieć mu prawdę, ale wtedy nie wytrzymałby i do niej
pojechał, a ona nie chciała go stracić.. znowu..- Ona powiedziała, że rozumie,
iż musicie dać sobie teraz trochę czasu.
-
Naprawdę?- zapytał zaskoczony Gawryło.
-
Tak.
-
Chyba miałaś rację.- stwierdził Piotr, mając nadzieję, że kiedyś Hana mu to
wszystko wybaczy…
KOOOMENTUJCIE!
Mogę Wam powiedzieć jedynie tyle, że
zbliżamy się powoli do konkretnego zwrotu akcji :D!
PS. Przepraszam za błędy jeśli takowe
wystąpiły.
Jutro next .... Hana w cazy, a piotr ja zostawi? Szybko next prosze
OdpowiedzUsuńNext !!!
OdpowiedzUsuńZwrot akcji.... Czekam!!!
OdpowiedzUsuńDalej,Dalej,Dalej,Dalej,Dalej,...!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTa część genialna !
OdpowiedzUsuńKocham twoje zwroty akcji, więc pisz next !
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie piszesz czekam na nexta
OdpowiedzUsuńjejku, ale ty umiesz trzymać w napięciu! Kochana błagam o szybkiego nexta, bo nie mam zbytnio cierpliwości :D
OdpowiedzUsuńCudo!!!
Swietne :3 nie moge doczekac sie nast. czesci
OdpowiedzUsuńJesteś moim Bogiem !!!
OdpowiedzUsuńSuuper opowiadanie, kontynuuj
OdpowiedzUsuńJowita....Nie przekonała mnie....
OdpowiedzUsuńJeju :3 swietna czesc <3 czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
OdpowiedzUsuńMadziu dawaj szybko nexta! Bez bloga źle wakacje lecą...Wyjaśniaj szybciutko ten zwrot akcji ;c
OdpowiedzUsuńDługo mamy czekac ??
OdpowiedzUsuńMnom, mnom <3
OdpowiedzUsuńooooj... chyba dzisiaj sobota :/
OdpowiedzUsuńDodasz coś dzisiaj? :)
OdpowiedzUsuńDodam jutro, nie wyrobiłam się w piątek, a w weekend pracowałam ;)
OdpowiedzUsuńZaglądajcie jutro :)!
Czekamy z niecierpliwością.... #love#
OdpowiedzUsuńJednak mam sporo niedociągnięć w tym nexcie, więc dam go już jutro po pracy wieczorkiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka,
Madzia ♥
Czyli dodasz go w środę?
OdpowiedzUsuńTak, dodam go jutro (w srode) wieczorem :) Miałam dzisiaj, ale jednak przeceniłam swe siły bo zasypiam ;/
OdpowiedzUsuńsuper czekam z niecierpliwością !!!!
OdpowiedzUsuńI co?...
OdpowiedzUsuńHalo laluniu gdzie ten next który obiecujesz nam już od piątku? -,-
OdpowiedzUsuńa dzisiaj nie bedzie, bo...? :[
OdpowiedzUsuńtrochę niemiło... z tym jak obiecujesz...
OdpowiedzUsuńPrzeztańcie Skoro obiecała że będzie next to będzie
OdpowiedzUsuńPrzestań cię hejtowac może coś jej się stało. ;/
OdpowiedzUsuńOgarnijcie duupy. Nic wam sie nie stanie , jak poczekacie .;p obiecała next , to go doda , predzej czy pozniej ..;p i darujcie sobie tekstu typu ,, halo laluniu ,,.
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanko, nie odpuszczaj.
OdpowiedzUsuńWszyscy czekamy cierpliwie na next ! <3