Witam :D!
Lekkie opóźnienie z tym nextem,
ponieważ musiałam zastąpić koleżankę w pracy :)
Ta część taka nijaka. Chyba.
Bynajmniej dla mnie.
W każdym razie, mam do Was ogromną
prośbę!
Zanim zaczniecie czytać – włączcie sobie
tę piosenkę!
àLink à
Wydaje mi się, że ta piosenka idealnie
pasuje do obecnego nastroju między HaPi :)
Coś całkiem innego
cz.30
Minął tydzień. Niby niewiele, ale to wystarczyło by w życiu zarówno Hany jak i Piotra zaszły nieodwracalne zmiany. Po pierwsze, jeżeli chodzi o Hanę.
Kobieta
starała się brać jak najwięcej dyżurów w pracy, by tylko nie myśleć o Piotrze.
Dała mu znać, że ma czas do końca tygodnia by zdecydował się czego pragnie, a
on.. on najwyraźniej nie wziął tego do siebie. Chciała kilka razy do niego
zadzwonić, ale za każdym razem odkładała słuchawkę. Najwyraźniej tak
zdecydował. Musiała to jakoś zaakceptować. Czy jej się to podobało?
Na
pewno nie, ponieważ jej miłość w stosunku do niego zaczęła usychać z dnia na
dzień, jak jakieś zaniedbane drzewo.
Po
nocach płakała. Wieczorami, co któryś dzień, widywała się z córką i Harelem.
Byli nawet razem w zoo, lecz Hana i tak się z tego nie cieszyła.
A co
się działo u Piotra?
Był
w podobnej rozterce co Hana. Różnica jednak polegała na tym, że Gawryło myślał,
iż Hana nie życzy sobie od niego telefonów, skoro dała mu znać, że potrzebują
czasu.
Zamieszkał
w hotelu w Lublinie, ponieważ nie chciał siedzieć siostrze na głowie. W
dodatku, udało mu się sprzedać po dość atrakcyjnej cenie apartamentowiec..
Luizie.
Luiza
o nim marzyła, a skoro pomogła Piotrowi odnaleźć siostrę, ten postanowił się
jej odwdzięczyć. Tak po prostu.
Gawryło
często spędzał dnie z siostrą, jej mężem i Frankiem. Nie wiedział, że dzieci
mogą przynosić tyle szczęścia!
Dopiero
gdy sam zaznał, co oznacza zajmować się taka małą osóbką, coraz bardziej
zaczynał rozumieć Hanę. Ona i jej córka to jedna całość. Tylko to się dla niej
liczyło i po raz pierwszy chyba, tego nie negował!
Piotr
właśnie miał wyjść z domu siostry, kiedy to jej mąż zatrzymał go w progu drzwi.
-
Masz chwilę?- zapytał Wiktor, stając na ganku domu wraz z Piotrem.
-
Jasne, o co chodzi?- odparł pytaniem na pytanie Gawryło.
Lubił
swojego szwagra. Naprawdę uważał, że Jowita nie mogła trafić na nikogo innego,
jak na Wiktora. Był w nią wpatrzony, jak on w Hanę. Wiedział, że to jest
miłość.. Tak właśnie wyglądała miłość…
-
Potrzebuję wspólnika.
-
Słucham?- Gawrło nie krył zdziwienia.
-
Chyba musisz w coś zainwestować pieniądze, których teraz masz pod dostatkiem?
-
Tak, ale..
-
Żadnego ale. Znasz się na interesach. Potrzebuje wspólnika, który wypromuje na
szerszą skalę moją galerię.
-
Tak, ale to by oznaczało, że musiałby zostać tutaj na stałe.
- A
masz po co wracać do Warszawy?- zagadnął Wiktor.
-
Mam pracę w szpitalu.
-
Nie o to pytałem.
-
Jesteś przekonany, że nie znajdziesz nikogo lepszego?
-
Piotrze. Twój apartamentowiec miał najwyższą renomę w całej stolicy. Co więcej,
doszedłeś do tego całkowicie sam i od zera. Dlatego jestem skłonny wejść z Tobą
w spółkę. Co Ty na to?
-
Dobrze.- odparł Gawryło, nie zastanawiając się jednak zbyt długo.
-
Serio?
-
Tak.- powtórzył Piotr, wyciągając rękę w stronę Wiktora.- Miło mi, wspólniku.
Szwagier
odwzajemnił uścisk, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
- To
kiedy załatwimy formalności?
-
Jak najszybciej.- Piotr na chwilę się zamyślił.- Pojadę jeszcze dzisiaj do
Warszawy, pozamykać wszelkie sprawy z apartamentowcem jak i szpitalem. Wtedy
będziemy mogli zacząć interesy.
- W
porządku.- rzekł Wiktor, klepiąc Gawryłe po ramieniu.- Coś czuję, że będzie to
owocna praca…
***
Kilka
godzin później, Piotr był już w Warszawie. Zdążył nawet zamknąć wszelkie
należności z apartamentowcem, więc została mu tylko Leśna Góra.
Kiedy
zaparkował samochód na szpitalnym parkingu, poczuł, jak zaczyna z nerwów oblewać
go zimny pot. Wszystko przez to, że zobaczył samochód Hany na jednym z miejsc.
Wiedział, co to oznacza. Musiała mieć dyżur. A przynajmniej na to po cichu
liczył. Nie chciał jej spotkać, bo nie chciał się narzucać, ale nie miał też
zbytnie innego wyboru. Wszedł mimo wszystko pewnym krokiem do szpitala, gdzie
od razu napotkał znajome twarze.
Udał
się prosto do Trettera, by dać wypowiedzenie. Kiedy zapukał do drzwi, poczuł
jakieś obawy. Tak jakby coś, bądź ktoś, miało go odwieźć od tego pomysłu!
-
Można?- zapytał, uchylając drzwi.
Stefan
na jego widok uśmiechnął się tylko szczerze.
-
Jasne, wchodź. W końcu do nas wracasz?
-
Niestety, nie.- zaczął powoli Piotr.- Chciałem dać wypowiedzenie.
-
Słucham?
Gawryło
zdążył już wygodnie usadowić się w fotelu, naprzeciwko Trettera.
-
Wyjeżdżam, więc nie będę mógł tutaj pracować.
- Na
długo?
-
Nie wiem, zależy. Zaczynam nowy interes, niczego nie mogę być pewien.
Stefan
wziął papier od Piotra do ręki, po czym na jego oczach, przedarł go na pół.
- W
takim razie, weź bezpłatny urlop. Nie odchodź. Jeżeli nie wyjdzie Ci to, co
zamierzasz, to przynajmniej będziesz miał gdzie wracać. Choć szczerze Piotrze,
to życzę Ci jak najlepiej.
-
Jesteś pewien?- zapytał zaskoczony Piotr.
-
Pewnie. Jesteś jednym z moich najlepszych specjalistów. Tak łatwo się Ciebie
nie pozbędę.
-
Dzięki.- odparł Piotr, wstając z miejsca.
-
Powodzenia.- pożyczył mu jeszcze Stefan.
I
właśnie wtedy, Gawryło wyszedł z gabinetu dyrektora oddychając z ulgą. Miał już
wyjść ze szpitala i wracać do Lublina, kiedy to coś go pokusiło by udał się na
oddział Hany. Chciał ją choć zobaczyć, nic więcej…
Niestety
jak się później dowiedział od jednej z pielęgniarek, Doktor Goldberg całkiem
niedawno skończyła dyżur.
Niezadowolony
Gawryło ruszył więc ku wyjściu ze szpitala, chcąc jak najszybciej zapomnieć o
tym miejscu.
I
właśnie wtedy, gdy wychodził, przy recepcji zauważył Hanę.. w towarzystwie
Mielica. Śmiała się i patrzyła mu prosto w oczy… Zupełnie tak samo, jak niegdyś
jemu samemu.
Miał
ochotę podejść i dać Michałowi prosto w twarz, lecz wiedział, że to nie jego
wina. Od pierwszego dnia pracy Hany w szpitalu, zaczął się do niej przystawać,
lecz wtedy Gawryło miał jakieś możliwości by mu to utrudnić, a teraz?
Teraz
niestety nie miał.
Ruszył
więc naprzód, starając się nawet nie patrzeć w ich stronę.
Już
niemal wyszedł przez drzwi szpitala, kiedy to usłyszał za sobą głos Trettera.
-
Piotrze! Zaczekaj!- krzyknął.
To
wystarczyło, by zarówno Hana jak i Michał popatrzyli się w jego kierunku.
I
właśnie wtedy ich spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiedział co oznacza wzrok
Hany, ale czuł, jak jego własne serce zaczęło bić stanowczo za szybko.
-
Zapomniałeś czegoś.- zaczął Stefan, przez co Gawryło starał się skupić cała swoją
uwagę tylko na nim.- Marynarka.- rzekł, roześmiany.
-
Widzisz jaka ze mnie gapa.
-
Wyglądasz na niewyspanego. To zapewne przez to.- rzekł Tretter, po raz drugi
tego dnia, żegnając się z Piotrem.
I
właśnie w tym momencie, Gawryło nie wiedział co zrobić. Czy ma tak stać i
wpatrywać się w miłość swego życia, czy też odejść. Gdyby podszedł, na pewno
nie dotrzymał by słowa, bo jedyne o czym marzył to wziąć Hanę w ramiona i już
nigdy nie wypuszczać.. Niestety, musiał zachować zimną krew..
Obrócił
się na pięcie i w końcu wyszedł ze szpitala. Pierwsze co zrobił przy
samochodzie, to wziął głęboki oddech. Niestety, ta błoga chwila nie trwała
zbyt długo, bo stosunkowo szybko usłyszał za sobą znajomy głos.. głos, który
słyszał we snach niemalże każdej nocy!
-
Dzwoniłam.- oznajmiła Hana, stając nieopodal mężczyzny.
-
Wiem.- odparł Piotr, obracając się przodem w stronę blondynki.
Patrzenie
jej prosto w oczy, nie było zbyt dobrym pomysłem, a już na pewno nie z tak
bliskiej odległości.
- Czekałam aż oddzwonisz.
- Niby po co?- Gawryło walczył
sam z sobą, by móc udawać obojętnego.- Przecież wyraziłaś się jasno. Z resztą,
chyba już masz nowego adoratora, nieprawdaż?
- Kogo?- kobieta czuła, że coś
z Piotrem jest nie tak.- Michała?
- Nie musisz mi się tłumaczyć..
już nie..- Piotr mówiąc to, otworzył samochód, po czym chwycił za klamkę.-
Przeprowadzam się do Lublina, więc…
- Na stałe? Piotr, nie możesz.
Na te słowa Gawryło tylko
odwrócił się przez ramię, by spojrzeć na Hanę.
- Przerwa to przerwa.- rzekł
ponuro, po raz kolejny mężczyzna.
Miał już wsiąść do tego
cholernego samochodu i odjechać, lecz coś go trzymało… coś, lub ktoś… To Hana,
złapała go za ramię, by zmusić go do spojrzenia sobie prosto w oczy.
- Nie wyjeżdżaj.- tylko tyle
powiedziała, nie puszczając jego ręki…
Komentujcie!
Jak myślicie, co się wydarzy?!
oooo, jakie piękne! Daj nexta bo nie wytrzymam ;) Ale błagam by ich losy się jeszcze złączyły!!
OdpowiedzUsuń:*
świetne jak zawsze :) ale
OdpowiedzUsuńkródkie mam niedosyt :(
bardzo mi się nie podobają te interesy Piotra, jeszcze w Lublinie. to brzydkie miasto! nic mu tam nie wyjdzie xd a poza tym on jest najlepszym lekarzem i punkt dla Stefanka, że go choc w ten sposób udobruchał.
OdpowiedzUsuńCo do relacji między Haną i Piotrem to już się bałam, że się nie spotkają i rozstaną w wielkim nieporozumieniu, to byłoby słabe, więc mam nadzieję, że w następnej części wyjąsnią sobie to i owo. Niech dumę schowają w kieszeń!
Świetne :) jesteś boska mi ta część podobała się bardzo
OdpowiedzUsuńSuper bardzo mi sie podobała ta część. Mam nadzieje że next bedzie szybko :)
OdpowiedzUsuńProsze , daj next jak najszybciej :D nie moge sie doczekac, :D
OdpowiedzUsuńNajlepsza część tego opowiadania. !!!
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Piotr jak to Piotr odjedzie..........
OdpowiedzUsuńPotem będzie żałował, że nie został.
A Hana po tym zdarzeniu odsunie się od Piotra i dopuści do siebie Mielca.#Spoiler?#
Ja też tak myślę, w końcu Hana musi być z Mielcem nie ?
OdpowiedzUsuńPiotr sobie najnormalniej w świecie odjedzie... ;c
Opowiadanie jak zwykle genialne !!! <3
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, że Hana go zatrzymała Tak jest !!!
OdpowiedzUsuńNiech się pocałują....!!!
OdpowiedzUsuńDaj nexta, błagam ! Please! Boskie <3
OdpowiedzUsuńProszę daj szybki next mam nadzieje ze akcja szybko pójdzie do przodu i wszystko sobie wyjaśnia bo już długo te niejasności i intrygi eh chciałabym żeby piotr.w.końcu zaczą walczyć o swoją miłość czekam na next
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńNext next?
OdpowiedzUsuńNext next?
OdpowiedzUsuńNext next?
OdpowiedzUsuń