Dalej nie wiem, czy powinnam dodawać nexta, bo nie
jestem przekonana, czy tak chciałam to napisać…
w każdym razie à miłego czytania ;)
Coś
całkiem innego cz.35
Kiedy tylko się rano obudziłam, poczułam dziwne ukłucie w sercu. Dopiero kiedy rozciągałam się na łóżku, zorientowałam się, że jestem sama. Rozejrzałam się niepewnie po tym wielkim pokoju, lecz Piotra nie było. Wstałam, zakładając na siebie jego wczorajsza koszulę. Chociaż w ten sposób, mogłam go na sobie poczuć. Wchodząc do salonu, dostrzegłam żółtą karteczkę na środku stolika. Bez zastanowienia, wzięłam ją do ręki.
„Nie
miałem serca Cię budzić, bo tak słodko spałaś, kiedy to ja nie mogłem.
Poszedłem popływać. Kocham poranki nad morzem. Niebawem wrócę. Mam nadzieję, że
nie będziesz spała kiedy wrócę, bo mam wobec Ciebie.. plany.”
-Twój Piotr.
Nie
wiem czemu, ale po przeczytaniu tej wiadomości, poczułam się jeszcze gorzej.
Czy to możliwe, bym nie widząc go raptem kilka godzin, mogła już się stęsknić?
Jeśli tak, to chyba to jest właśnie bezwarunkowa miłość. Nic prócz niego, nie
jest mi potrzebne do szczęścia.
Mając
chwilę dla siebie, poszłam pod prysznic. Strumienie ciepłej wody, działały
wyjątkowo kojąco na moją skórę. Choć najchętniej nie chciałabym zmywać z siebie
zapachu Piotra, to musiałam to zrobić. Chciałam go zaskoczyć gdy wróci!
Kiedy
już się ubrałam i zrobiłam makijaż, zaczęłam się ponownie martwić, że jeszcze
go nie ma. Chwyciłam za telefon, wybierając jego numer. Niestety, mimo dwóch
połączeń usłyszałam tylko głuchą ciszę.
Próbowałam
się czymś zająć, by nie zwariować, że nie ma go tak długo. Oglądałam jakieś
zagraniczne kanały, szperałam w internecie, aż w końcu usłyszałam pukanie do
drzwi.
-
Na pewno zapomniał karty.- powiedziałam pod nosem, prawie że biegnąc do drzwi.
Otworzyłam je z rozmachem, lecz zamiast Piotra, stanęło przede mną dwóch
mężczyzn, średniego wzrostu, nieco starszych.
-
Pani Hana Goldberg?- w pierwszej chwili nawet nie zwróciłam uwagi, że ów
mężczyźni mówią po polsku. Poczułam tylko, że oznacza to coś złego..
-
Tak?
-
Mieszka tutaj niejaki Piotr Gawryło?
-
Tak?- zapytałam ponownie, niepewna tego wszystkiego co miało właśnie miejsce.
Mężczyźni
tylko skinęli do siebie głowami, po czym ponownie spojrzeli w moją stronę.
-
Możemy zająć Pani chwilę?
-
Proszę.- odparłam, wpuszczając ich do środka.
Nawet
nie usiedli. Nie rozglądali się po wnętrzu. Wpatrywali się tylko we mnie, jak i
kątem oka na samych siebie. Teraz to byłam wręcz pewna, że chcą mi coś
powiedzieć.
-
Czy wie Pani, gdzie obecnie znajduję się Piotr Gawryło?
-
Z tego co wiem, wyszedł popływać.
-
No tak..- wtrącił się jeden z mężczyzn, wyciągając reklamówkę. Dopiero z niej,
wyciągnął kartę z identyfikatorem Piotra od naszego apartamentu.- Dostaliśmy
nad ranem zgłoszenie, że ktoś porzucił swoje rzeczy na brzegu morza. Jak się
okazuję, mamy naocznych świadków, którzy widzieli, jak zaginiony tj. Piotr
Gawryło wchodził do morza, ale nikt nie widział, by powrócił. Staramy się
ustalić, czy został porwany, czy..- urwał jeden z nich, lecz szybko drugi
mężczyzna dokończył za kolegę.- Czy utonął…
Te
słowa, spowodowały we mnie lawinę sprzecznych doznań. Na pewno pamiętam, że
świat, zaczął mi dosyć dosadnie wirować przed oczami. Później, że nastała
ciemność i że słyszałam jakieś głosy, wypowiadające moje imię.
I
właśnie tak, zakończyła się sielanka z przygodą mojego życia!
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Tak
jak wspominałam na początku swojej opowieści, za trzy dni miałam wyjść za
Michała Mielica. Czy go kochałam? Chyba tak. Z naciskiem na chyba. Byłam mu na
pewno wdzięczna. Zaakceptował mnie i pomógł, kiedy świat dosłownie mi się
zawalił. Wtedy, kiedy uznano Piotra za zaginiętego, a później, że zginął w
skutek utonięcia dowiedziałam się, że byłam w ciąży. Jednak ciągłe bóle głowy,
brak miesiączki i wymioty nakłoniły mnie do zrobienia wtedy testów – jak się
okazało, pozytywnych. Kiedy byłam już w dosyć zaawansowanej ciąży, Michał nie
opuszczał mnie na krok. Był ze mną, na wszystkich badaniach. Tak naprawdę
wydawało mi się, jakby on czuł, że to jego dziecko. Kiedy urodziłam Milenkę –
bo tak nazwałam swój największy życiowy skarb, Michał zaoferował mi wspólne
życie. Obiecał, że się nami zaopiekuje. I słowa jakby nie patrzeć, dotrzymał.
Co
stało się z Harelem i Sarą? Jak zapewne pamiętacie, Adam miał do mnie dosyć
długo przed śmiercią Piotra pilną sprawę. Wtedy go zbywałam, ale w końcu doszło
do rozmowy między nami. Miał badania na pokrewieństwo krwi, moje jak i małej.
Niestety, nie byłam jej biologiczną matką. Nawet wtedy, niezbyt mnie to
dotknęło, gdyż dalej opłakiwałam Piotra. Kiedy Harel dowiedział się o tym, że
wiem, natychmiast wyjechał z Warszawy jak i chyba z Polski z Sarą.
Było
mi wtedy przykro, że nie mogę już dłużej widywać małej którą i tak pokochałam,
ale co zrobić.. Całą swoją miłość przelałam na swoją biologiczną córkę. Była
piękna. Identyczna jak Piotr. Ciemne włosy i duże, zielone oczy. Miała nawet
jego uśmiech. Asnat też to w kółko powtarzała jak i Jowita. Pewnie się
zastanawiacie, jak to się stało, że dalej utrzymywałam kontakt z siostrą
Piotra.. Otóż, po jego śmierci Jowita cały czas przy mnie była. Kiedy jeszcze
się dowiedziała, że jestem w ciąży, naprawdę się z nią zaprzyjaźniłam. Do tej
pory, przyjeżdża do nas z rodziną na weekendy, albo my jedziemy do nich, tak
dla odmiany.
Dalej
z Michałem pracujemy w Leśnej Górze. Staramy się normalnie funkcjonować i chyba
nam to nawet wychodzi. Milenka nawet nie wie, że Michał nie jest jej
biologicznym ojcem. Wychowuje ją od małego i dba o nią jak naprawdę o
księżniczkę.
Za
pół roku, skończy cztery lata. Naprawdę, nie wiem kiedy to zleciało. Co więcej,
gdyby nie ona, chyba nie mogłabym normalnie żyć bez.. Piotra.
***
Uwielbiałam
poranki, kiedy razem z Michałem mieliśmy wolne od pracy i organizowaliśmy małej
wycieczki. Jako, że za trzy dni mięliśmy wziąć ślub, ów dzień taki nie był.
Mieliśmy jeszcze sporo przygotowań i naprawdę długą listę rzeczy do zrobienia.
W
czwartek, z samego rana przyjechała Jowita. Zabrała małą na weekend do siebie.
Rzecz jasna, miała ją przywieźć do naszego ślubu. Chciałam, by Milenka
wychowywała się wbrew pozorom w pełnej rodzinie..
-
Pojadę do jubilera po obrączki, a Ty w tym czasie się rozluźnij.- powiedział
Michał, całując mnie jednocześnie w policzek.
-
Jasne.- odparłam, nim ten zniknął za drzwiami.
Tyle
razy wyobrażałam sobie ten dzień, że to aż boli. Boli, dlatego, że to nie
Michał, a Piotr miał stać przy ołtarzu i na mnie czekać. Ale cóż. Ponoć w życiu
nie można mieć wszystkiego..
Kiedy
zaparzyłam kawę, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdziwiłam się, kiedy
zobaczyłam za nimi Asnat – no tak, nie wspominałam, że wyszła jakieś dwa lata
temu za Natana i została w Polsce. Swoją drogą, niezmiernie się cieszyłam, że
wybrała Natana, a nie Pawła.
Kiedy
się zawsze spotykaliśmy we trójkę, była między nami dziwna atmosfera. Zapewne
każdy myślał o Piotrze, ale nikt nie miał siły, a tym bardziej odwagi
powiedzieć o tym na głos. Nie wspominając już o pogrzebie, który był istną
katorgą.. Jako, że nie znaleziono ciała, nie zamówiliśmy nawet trumny.
Najbardziej bolało mnie to, że nie było dane mi się z nim pożegnać..
-
Kochanie, wyglądasz, jakbyś miała mieć gorsze życie przed sobą, a nie wesele i
ślub!- zażartowała Asnat, lecz mi wcale do śmiechu nie było.- Gdzie moja
ulubiona dziewczynka?!
-
Jowita ją do siebie zabrała na weekend.
-
To chyba dobrze.- Asnat spojrzała na mnie dwuznacznie.- Będziecie mieli czas
tylko dla siebie z Michałem.
-
Mhm.- odparłam, przewracając oczami.- Jakoś nie mam nastroju.
-
Co się dzieje?- teraz to moja przyjaciółka spoważniała, przywołując na swą
twarz nieco zbyt poważną minę.
-
Nic.- odparłam, wzruszając ramionami.
-
Hana, przecież widzę, że coś się męczy.
-
Nic nowego.
-
Dalej o nim myślisz?- kiedy zadała to pytanie, poczułam, jak oczy zaczynają
mnie piec pod wpływem wstrzymywanych łez. Nie chciałam płakać. Nie chciałam
płakać, ponieważ nie mogłam. Zbyt wiele łez już wylałam i miałam tego w pełni
świadomość, a mimo wszystko.. nie wytrzymałam..
-
Musisz iść do przodu Hana.- Asnat natychmiast mnie przytuliła, kołysząc mną
jednocześnie jak małym dzieckiem.- Wiem, że to wszystko Ci jego przypomina.
Nawet mała, jest identyczna jak on. Pewnie wyobrażałaś sobie, że to za Piotra
wyjdziesz za mąż, a nie za Michała, ale.. Wiesz, że jego już nie ma.. tak?
Wiesz, że Piotr by chciał, byś ułożyła sobie na nowo życie. Żebyście Wy,
ułożyły sobie na nowo życie?
Słowa
Asnat miały mnie pocieszyć, a nie zdołować jeszcze bardziej! Co poradzić, że
nie mogłam zapomnieć o Piotrze. Żyłam, mieszkałam i spałam z Michałem, a mimo
to, kiedy tylko zamykałam oczy, czułam dotyk i ciepły oddech Piotra tuż nad
moim uchem!
-
Ostatnio znowu o nim myślę.- przyznałam się, zamykając z całych sił oczy, by
już nie płakać.
-
Domyślam się. Z resztą, widać to na pierwszy rzut oka.
-
Czasem sobie wyobrażam, że wróci.. że weźmie mnie i Milenę w ramiona i wszystko
będzie dobrze.
-
Hana.- moja przyjaciółka spojrzała na mnie z już widocznym politowaniem.- Co
powiesz, na lekkie odstresowanie się przed Twoim ślubem?- najwyraźniej chciała
zmienić temat.
-
Co masz na myśli?- zagadnęłam.
-
Taki przedwczesny wieczór panieński.
-
Przecież jest wszystko zaplanowane.. za dwa dni..
-
Powiedziałam: PRZEDWCZESNY.
-
Aha. Czyli?
-
Michał się zgodził, więc Ty także powinnaś.- odparła, nie patrząc na nic.
Złapała mnie za rękę, po czym pociągnęła za sobą…
I
właśnie tym sposobem, siedziałam w jakiejś taniej knajpie, gdzie podawali
hamburgery na wynos z Asnat i Lenką. Te dwie osoby mi w pełni wystarczyły, bym
zapomniałam o wcześniejszych rozterkach i w pełni cieszyła się tym, co mam z
życia. Śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, piłyśmy stosunkowo dużo wina i generalnie
było wyśmienicie. Kiedy rozdzwonił się mój telefon, odeszłam na moment od dziewczyn,
wychodząc przed restaurację.
-
Tak?
-
Hej Hana.
-
Jowita?- nieco się zaniepokoiłam jej telefonem o tej porze. Od razu pomyślałam,
że chodzi o małą.- Coś się stało z Mileną?
-
Nie, nie wszystko w porządku tylko..
-
Tylko co?
-
Nie wiem, jak Ci to powiedzieć..- moje serce od razu zaczęło bić jak oszalałe,
kiedy usłyszałam, jak Jowita głośno wciąga powietrze.- Milena chciała Ci tylko
coś powiedzieć!
-
Tak?
-
Kooocham Cię mamusiu.
-
Ja Ciebie też skarbie.. Wszystko dobrze?
-
Pewnje. Byłam z ciocią w zioo!
-
To super. Już się nie mogę doczekać, aż wrócisz do domu.
-
Ja też mami. Paa!- krzyknęła do słuchawki, przez co myślałam, że ogłuchnę.
Odetchnęłam
głośno, powstrzymując się, by się nie rozkleić. Tak bardzo kochałam małą, że
dosłownie moje serce biło szybciej po jej słowach. Chciałam powstrzymać łzy
szczęścia, kiedy się rozłączyłam.
Patrzyłam
wszędzie dookoła, by jakoś oderwać swe myśli od tego wszystkiego. Zauważyłam
wtedy, jak jacyś szczęśliwi ludzie, wychodzą z kina. Szli za rękę, przytulając
się i od czasu do czasu na siebie patrząc. Inna para, nie mogła się od siebie
odkleić.. dosłownie! Musiała lecieć jakaś komedia romantyczna, ponieważ wyszła
kolejna para. I właśnie wtedy, musiałam wytężyć wzrok. Wydawało mi się, że
widzę Piotra. Szedł obok jakiejś kobiety. Nieco starszej, na pewno dojrzałej.
Żadne z nich się nie uśmiechało. Wpatrywałam się w niego, ponieważ nie
wierzyłam własnym oczom. Byłam pewna, że to umysł płata mi figle. Lecz kiedy na
chwilę opuścił swą towarzyszkę by przejść przez ulice, przestałam oddychać.
Przebiegł
przez jezdnie. Zbliżał się w moją stronę, lecz wcale mnie nie zauważał. Minął
mnie i wszedł do piekarni. Dosłownie!
Stanęłam
jak wryta. Wtedy wyszła Asnat, która wyglądała na dobrze wstawioną!
-
Coś się stało?- zapytała, wciągając mnie z powrotem do knajpy, lecz się nie
dałam.
-
Piotr..
-
Hana! Rozmawiałyśmy dzisiaj o tym.- chyba traciła do mnie cierpliwość.
-
Jest tutaj.- rzekłam mimo wszystko.
-
Jak to?
-
Wskazałam gestem głowy na drzwi piekarni.. Asnat mi nie wierzyła i chciała mnie
naprawdę zaprowadzić z powrotem do środka restauracji, ale kiedy drzwi od
piekarni się otworzyły, ona sama zatrzymała się w bezruchu. Zwolniła uścisk
dłoni na moim łokciu.
Obie
wpatrywałyśmy się w mężczyznę, który stał ramię w ramię z nami, czekając, aż
będzie mógł przebiec przez ulicę.
-
Piotr?- zapytałam niepewnie.
Niestety,
ów człowiek ani drgnął. Dalej wypatrywał okazji by ruszyć przed siebie i
przebiec przez jezdnię.
-
Gawryło!- teraz to prawie krzyknęłam, przez co musiał zwrócić na mnie uwagę.
Poczułam,
jak Asnat staje u mojego boku. Nawet nie zauważyłam, że zbliżyłam się do niego.
W
końcu mężczyzna obrócił w naszą stronę głowę. Najpierw spojrzał na Asnat, a
potem na mnie…
KOOMENTUJCIE :)
Ps. Niebawem dodam rozpiskę, kiedy dodam nexty.
Koniec z takim chaosem na tym blogu..
Tak długo czekalam i się doczekalam cudo jak zawsze i nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji liczne, że między nimi wszystko się ułoży. I mam nadzieję, że u ciebie też wszystko okej bo długo cię nie było i się martwilam
OdpowiedzUsuńGenialne proszę o szybki next liczę na to że to wszystko się wyjaśni i że Hana będzie z Piotrem
OdpowiedzUsuńzaskoczenie totalne , dawaj szybki next no i w zasadzie to mam nadzieję że Hana jednak będzie z Piotrem
OdpowiedzUsuńBoskie! Może trochę smutne. Zaskakujesz mnie dziewczyno. Po prostu brak mi slow.
OdpowiedzUsuńNareszcie. Tak długo czekałam. Niesamowity zwrot akcji. Kocham<3 Szybko next
OdpowiedzUsuńDługo wyczekowany, ale jak zawsze warty czekania *.*
OdpowiedzUsuńŚwietne. Czekam na nexty! <3
Warto było czekać ale smutne i zaskakujące byle tylko byli razem i do ślubu doszło ale z Piotrem czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper :) Hana POWINNA być z Piotrem! :D i jeszcze pytanie. Kiedy dodasz next Epic?
OdpowiedzUsuńOmomo ciekawie!
OdpowiedzUsuńSuper tylko niech już oni będą razem
OdpowiedzUsuń