Pages - Menu

niedziela, 13 grudnia 2015

Opowiadanie 4.Cz.35 - Coś całkiem innego.



Dalej nie wiem, czy powinnam dodawać nexta, bo nie jestem przekonana, czy tak chciałam to napisać…

w każdym razie à miłego czytania ;)





Coś całkiem innego cz.35


Kiedy tylko się rano obudziłam, poczułam dziwne ukłucie w sercu. Dopiero kiedy rozciągałam się na łóżku, zorientowałam się, że jestem sama. Rozejrzałam się niepewnie po tym wielkim pokoju, lecz Piotra nie było. Wstałam, zakładając na siebie jego wczorajsza koszulę. Chociaż w ten sposób, mogłam go na sobie poczuć. Wchodząc do salonu, dostrzegłam żółtą karteczkę na środku stolika. Bez zastanowienia, wzięłam ją do ręki.


„Nie miałem serca Cię budzić, bo tak słodko spałaś, kiedy to ja nie mogłem. Poszedłem popływać. Kocham poranki nad morzem. Niebawem wrócę. Mam nadzieję, że nie będziesz spała kiedy wrócę, bo mam wobec Ciebie.. plany.”

-Twój Piotr.

Nie wiem czemu, ale po przeczytaniu tej wiadomości, poczułam się jeszcze gorzej. Czy to możliwe, bym nie widząc go raptem kilka godzin, mogła już się stęsknić? Jeśli tak, to chyba to jest właśnie bezwarunkowa miłość. Nic prócz niego, nie jest mi potrzebne do szczęścia.
Mając chwilę dla siebie, poszłam pod prysznic. Strumienie ciepłej wody, działały wyjątkowo kojąco na moją skórę. Choć najchętniej nie chciałabym zmywać z siebie zapachu Piotra, to musiałam to zrobić. Chciałam go zaskoczyć gdy wróci!
Kiedy już się ubrałam i zrobiłam makijaż, zaczęłam się ponownie martwić, że jeszcze go nie ma. Chwyciłam za telefon, wybierając jego numer. Niestety, mimo dwóch połączeń usłyszałam tylko głuchą ciszę.
Próbowałam się czymś zająć, by nie zwariować, że nie ma go tak długo. Oglądałam jakieś zagraniczne kanały, szperałam w internecie, aż w końcu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Na pewno zapomniał karty.- powiedziałam pod nosem, prawie że biegnąc do drzwi. Otworzyłam je z rozmachem, lecz zamiast Piotra, stanęło przede mną dwóch mężczyzn, średniego wzrostu, nieco starszych.
- Pani Hana Goldberg?- w pierwszej chwili nawet nie zwróciłam uwagi, że ów mężczyźni mówią po polsku. Poczułam tylko, że oznacza to coś złego..
- Tak?
- Mieszka tutaj niejaki Piotr Gawryło?
- Tak?- zapytałam ponownie, niepewna tego wszystkiego co miało właśnie miejsce.
Mężczyźni tylko skinęli do siebie głowami, po czym ponownie spojrzeli w moją stronę.
- Możemy zająć Pani chwilę?
- Proszę.- odparłam, wpuszczając ich do środka.
Nawet nie usiedli. Nie rozglądali się po wnętrzu. Wpatrywali się tylko we mnie, jak i kątem oka na samych siebie. Teraz to byłam wręcz pewna, że chcą mi coś powiedzieć.
- Czy wie Pani, gdzie obecnie znajduję się Piotr Gawryło?
- Z tego co wiem, wyszedł popływać.
- No tak..- wtrącił się jeden z mężczyzn, wyciągając reklamówkę. Dopiero z niej, wyciągnął kartę z identyfikatorem Piotra od naszego apartamentu.- Dostaliśmy nad ranem zgłoszenie, że ktoś porzucił swoje rzeczy na brzegu morza. Jak się okazuję, mamy naocznych świadków, którzy widzieli, jak zaginiony tj. Piotr Gawryło wchodził do morza, ale nikt nie widział, by powrócił. Staramy się ustalić, czy został porwany, czy..- urwał jeden z nich, lecz szybko drugi mężczyzna dokończył za kolegę.- Czy utonął…
Te słowa, spowodowały we mnie lawinę sprzecznych doznań. Na pewno pamiętam, że świat, zaczął mi dosyć dosadnie wirować przed oczami. Później, że nastała ciemność i że słyszałam jakieś głosy, wypowiadające moje imię.
I właśnie tak, zakończyła się sielanka z przygodą mojego życia!


TERAŹNIEJSZOŚĆ

Tak jak wspominałam na początku swojej opowieści, za trzy dni miałam wyjść za Michała Mielica. Czy go kochałam? Chyba tak. Z naciskiem na chyba. Byłam mu na pewno wdzięczna. Zaakceptował mnie i pomógł, kiedy świat dosłownie mi się zawalił. Wtedy, kiedy uznano Piotra za zaginiętego, a później, że zginął w skutek utonięcia dowiedziałam się, że byłam w ciąży. Jednak ciągłe bóle głowy, brak miesiączki i wymioty nakłoniły mnie do zrobienia wtedy testów – jak się okazało, pozytywnych. Kiedy byłam już w dosyć zaawansowanej ciąży, Michał nie opuszczał mnie na krok. Był ze mną, na wszystkich badaniach. Tak naprawdę wydawało mi się, jakby on czuł, że to jego dziecko. Kiedy urodziłam Milenkę – bo tak nazwałam swój największy życiowy skarb, Michał zaoferował mi wspólne życie. Obiecał, że się nami zaopiekuje. I słowa jakby nie patrzeć, dotrzymał.
Co stało się z Harelem i Sarą? Jak zapewne pamiętacie, Adam miał do mnie dosyć długo przed śmiercią Piotra pilną sprawę. Wtedy go zbywałam, ale w końcu doszło do rozmowy między nami. Miał badania na pokrewieństwo krwi, moje jak i małej. Niestety, nie byłam jej biologiczną matką. Nawet wtedy, niezbyt mnie to dotknęło, gdyż dalej opłakiwałam Piotra. Kiedy Harel dowiedział się o tym, że wiem, natychmiast wyjechał z Warszawy jak i chyba z Polski z Sarą.
Było mi wtedy przykro, że nie mogę już dłużej widywać małej którą i tak pokochałam, ale co zrobić.. Całą swoją miłość przelałam na swoją biologiczną córkę. Była piękna. Identyczna jak Piotr. Ciemne włosy i duże, zielone oczy. Miała nawet jego uśmiech. Asnat też to w kółko powtarzała jak i Jowita. Pewnie się zastanawiacie, jak to się stało, że dalej utrzymywałam kontakt z siostrą Piotra.. Otóż, po jego śmierci Jowita cały czas przy mnie była. Kiedy jeszcze się dowiedziała, że jestem w ciąży, naprawdę się z nią zaprzyjaźniłam. Do tej pory, przyjeżdża do nas z rodziną na weekendy, albo my jedziemy do nich, tak dla odmiany.
Dalej z Michałem pracujemy w Leśnej Górze. Staramy się normalnie funkcjonować i chyba nam to nawet wychodzi. Milenka nawet nie wie, że Michał nie jest jej biologicznym ojcem. Wychowuje ją od małego i dba o nią jak naprawdę o księżniczkę.
Za pół roku, skończy cztery lata. Naprawdę, nie wiem kiedy to zleciało. Co więcej, gdyby nie ona, chyba nie mogłabym normalnie żyć bez.. Piotra.

***

Uwielbiałam poranki, kiedy razem z Michałem mieliśmy wolne od pracy i organizowaliśmy małej wycieczki. Jako, że za trzy dni mięliśmy wziąć ślub, ów dzień taki nie był. Mieliśmy jeszcze sporo przygotowań i naprawdę długą listę rzeczy do zrobienia.
W czwartek, z samego rana przyjechała Jowita. Zabrała małą na weekend do siebie. Rzecz jasna, miała ją przywieźć do naszego ślubu. Chciałam, by Milenka wychowywała się wbrew pozorom w pełnej rodzinie..
- Pojadę do jubilera po obrączki, a Ty w tym czasie się rozluźnij.- powiedział Michał, całując mnie jednocześnie w policzek.
- Jasne.- odparłam, nim ten zniknął za drzwiami.
Tyle razy wyobrażałam sobie ten dzień, że to aż boli. Boli, dlatego, że to nie Michał, a Piotr miał stać przy ołtarzu i na mnie czekać. Ale cóż. Ponoć w życiu nie można mieć wszystkiego..
Kiedy zaparzyłam kawę, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam za nimi Asnat – no tak, nie wspominałam, że wyszła jakieś dwa lata temu za Natana i została w Polsce. Swoją drogą, niezmiernie się cieszyłam, że wybrała Natana, a nie Pawła.
Kiedy się zawsze spotykaliśmy we trójkę, była między nami dziwna atmosfera. Zapewne każdy myślał o Piotrze, ale nikt nie miał siły, a tym bardziej odwagi powiedzieć o tym na głos. Nie wspominając już o pogrzebie, który był istną katorgą.. Jako, że nie znaleziono ciała, nie zamówiliśmy nawet trumny. Najbardziej bolało mnie to, że nie było dane mi się z nim pożegnać..
- Kochanie, wyglądasz, jakbyś miała mieć gorsze życie przed sobą, a nie wesele i ślub!- zażartowała Asnat, lecz mi wcale do śmiechu nie było.- Gdzie moja ulubiona dziewczynka?!
- Jowita ją do siebie zabrała na weekend.
- To chyba dobrze.- Asnat spojrzała na mnie dwuznacznie.- Będziecie mieli czas tylko dla siebie z Michałem.
- Mhm.- odparłam, przewracając oczami.- Jakoś nie mam nastroju.
- Co się dzieje?- teraz to moja przyjaciółka spoważniała, przywołując na swą twarz nieco zbyt poważną minę.
- Nic.- odparłam, wzruszając ramionami.
- Hana, przecież widzę, że coś się męczy.
- Nic nowego.
- Dalej o nim myślisz?- kiedy zadała to pytanie, poczułam, jak oczy zaczynają mnie piec pod wpływem wstrzymywanych łez. Nie chciałam płakać. Nie chciałam płakać, ponieważ nie mogłam. Zbyt wiele łez już wylałam i miałam tego w pełni świadomość, a mimo wszystko.. nie wytrzymałam..
- Musisz iść do przodu Hana.- Asnat natychmiast mnie przytuliła, kołysząc mną jednocześnie jak małym dzieckiem.- Wiem, że to wszystko Ci jego przypomina. Nawet mała, jest identyczna jak on. Pewnie wyobrażałaś sobie, że to za Piotra wyjdziesz za mąż, a nie za Michała, ale.. Wiesz, że jego już nie ma.. tak? Wiesz, że Piotr by chciał, byś ułożyła sobie na nowo życie. Żebyście Wy, ułożyły sobie na nowo życie?
Słowa Asnat miały mnie pocieszyć, a nie zdołować jeszcze bardziej! Co poradzić, że nie mogłam zapomnieć o Piotrze. Żyłam, mieszkałam i spałam z Michałem, a mimo to, kiedy tylko zamykałam oczy, czułam dotyk i ciepły oddech Piotra tuż nad moim uchem!
- Ostatnio znowu o nim myślę.- przyznałam się, zamykając z całych sił oczy, by już nie płakać.
- Domyślam się. Z resztą, widać to na pierwszy rzut oka.
- Czasem sobie wyobrażam, że wróci.. że weźmie mnie i Milenę w ramiona i wszystko będzie dobrze.
- Hana.- moja przyjaciółka spojrzała na mnie z już widocznym politowaniem.- Co powiesz, na lekkie odstresowanie się przed Twoim ślubem?- najwyraźniej chciała zmienić temat.
- Co masz na myśli?- zagadnęłam.
- Taki przedwczesny wieczór panieński.
- Przecież jest wszystko zaplanowane.. za dwa dni..
- Powiedziałam: PRZEDWCZESNY.
- Aha. Czyli?
- Michał się zgodził, więc Ty także powinnaś.- odparła, nie patrząc na nic. Złapała mnie za rękę, po czym pociągnęła za sobą…
I właśnie tym sposobem, siedziałam w jakiejś taniej knajpie, gdzie podawali hamburgery na wynos z Asnat i Lenką. Te dwie osoby mi w pełni wystarczyły, bym zapomniałam o wcześniejszych rozterkach i w pełni cieszyła się tym, co mam z życia. Śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, piłyśmy stosunkowo dużo wina i generalnie było wyśmienicie. Kiedy rozdzwonił się mój telefon, odeszłam na moment od dziewczyn, wychodząc przed restaurację.
- Tak?
- Hej Hana.
- Jowita?- nieco się zaniepokoiłam jej telefonem o tej porze. Od razu pomyślałam, że chodzi o małą.- Coś się stało z Mileną?
- Nie, nie wszystko w porządku tylko..
- Tylko co?
- Nie wiem, jak Ci to powiedzieć..- moje serce od razu zaczęło bić jak oszalałe, kiedy usłyszałam, jak Jowita głośno wciąga powietrze.- Milena chciała Ci tylko coś powiedzieć!
- Tak?
- Kooocham Cię mamusiu.
- Ja Ciebie też skarbie.. Wszystko dobrze?
- Pewnje. Byłam z ciocią w zioo!
- To super. Już się nie mogę doczekać, aż wrócisz do domu.
- Ja też mami. Paa!- krzyknęła do słuchawki, przez co myślałam, że ogłuchnę.
Odetchnęłam głośno, powstrzymując się, by się nie rozkleić. Tak bardzo kochałam małą, że dosłownie moje serce biło szybciej po jej słowach. Chciałam powstrzymać łzy szczęścia, kiedy się rozłączyłam.
Patrzyłam wszędzie dookoła, by jakoś oderwać swe myśli od tego wszystkiego. Zauważyłam wtedy, jak jacyś szczęśliwi ludzie, wychodzą z kina. Szli za rękę, przytulając się i od czasu do czasu na siebie patrząc. Inna para, nie mogła się od siebie odkleić.. dosłownie! Musiała lecieć jakaś komedia romantyczna, ponieważ wyszła kolejna para. I właśnie wtedy, musiałam wytężyć wzrok. Wydawało mi się, że widzę Piotra. Szedł obok jakiejś kobiety. Nieco starszej, na pewno dojrzałej. Żadne z nich się nie uśmiechało. Wpatrywałam się w niego, ponieważ nie wierzyłam własnym oczom. Byłam pewna, że to umysł płata mi figle. Lecz kiedy na chwilę opuścił swą towarzyszkę by przejść przez ulice, przestałam oddychać.
Przebiegł przez jezdnie. Zbliżał się w moją stronę, lecz wcale mnie nie zauważał. Minął mnie i wszedł do piekarni. Dosłownie!
Stanęłam jak wryta. Wtedy wyszła Asnat, która wyglądała na dobrze wstawioną!
- Coś się stało?- zapytała, wciągając mnie z powrotem do knajpy, lecz się nie dałam.
- Piotr..
- Hana! Rozmawiałyśmy dzisiaj o tym.- chyba traciła do mnie cierpliwość.
- Jest tutaj.- rzekłam mimo wszystko.
- Jak to?
- Wskazałam gestem głowy na drzwi piekarni.. Asnat mi nie wierzyła i chciała mnie naprawdę zaprowadzić z powrotem do środka restauracji, ale kiedy drzwi od piekarni się otworzyły, ona sama zatrzymała się w bezruchu. Zwolniła uścisk dłoni na moim łokciu.
Obie wpatrywałyśmy się w mężczyznę, który stał ramię w ramię z nami, czekając, aż będzie mógł przebiec przez ulicę.
- Piotr?- zapytałam niepewnie.
Niestety, ów człowiek ani drgnął. Dalej wypatrywał okazji by ruszyć przed siebie i przebiec przez jezdnię.
- Gawryło!- teraz to prawie krzyknęłam, przez co musiał zwrócić na mnie uwagę.
Poczułam, jak Asnat staje u mojego boku. Nawet nie zauważyłam, że zbliżyłam się do niego.
W końcu mężczyzna obrócił w naszą stronę głowę. Najpierw spojrzał na Asnat, a potem na mnie…



KOOMENTUJCIE :)
Ps. Niebawem dodam rozpiskę, kiedy dodam nexty.

Koniec z takim chaosem na tym blogu..

10 komentarzy:

  1. Tak długo czekalam i się doczekalam cudo jak zawsze i nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji liczne, że między nimi wszystko się ułoży. I mam nadzieję, że u ciebie też wszystko okej bo długo cię nie było i się martwilam

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne proszę o szybki next liczę na to że to wszystko się wyjaśni i że Hana będzie z Piotrem

    OdpowiedzUsuń
  3. zaskoczenie totalne , dawaj szybki next no i w zasadzie to mam nadzieję że Hana jednak będzie z Piotrem

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie! Może trochę smutne. Zaskakujesz mnie dziewczyno. Po prostu brak mi slow.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie. Tak długo czekałam. Niesamowity zwrot akcji. Kocham<3 Szybko next

    OdpowiedzUsuń
  6. Długo wyczekowany, ale jak zawsze warty czekania *.*
    Świetne. Czekam na nexty! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Warto było czekać ale smutne i zaskakujące byle tylko byli razem i do ślubu doszło ale z Piotrem czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :) Hana POWINNA być z Piotrem! :D i jeszcze pytanie. Kiedy dodasz next Epic?

    OdpowiedzUsuń
  9. Omomo ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Super tylko niech już oni będą razem

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)