Pages - Menu

poniedziałek, 22 lutego 2016

Opowiadanie 4.Cz.41 - Coś całkiem innego.




Lekkie opóźnienie, ale wszystko przez ostatni zastój bloga, gdyż walczyłam by powrócił bez szwanku!


Miłego czytania :) !




Coś całkiem innego cz.41



- Przemyślałam z Michałem naszą wczorajszą rozmowę. Przyjdź do nas wieczorem by wszystko omówić.. Hana.- nagrałam się z samego rana Piotrowi, ponieważ i tak nie mogłam nawet spać! Na pewno nie po tym, co od niego usłyszałam.
Weszłam do kuchni, gdzie ku mojemu zaskoczeniu Michał z Mileną byli już na nogach. No tak, Mielic smażył naleśniki – jedyne i wręcz ulubione śniadanie mojej małej córeczki.
Podeszłam do nich, całując małą w sam czubek głowy na powitanie, a później do Michała, zaglądając mu przez ramię, jak tam mu idzie gotowanie. Cóż, można powiedzieć, że naprawdę nabiera wprawy! Całkiem niedawno nie potrafił nawet rozbić skorupki od jajka tak, by ta nie wylądowała na patelni, a teraz? Teraz to wygląda jak MasterChef, w dodatku w moim różowym fartuszku!
Śmiech na sali, dosłownie!
- Siadaj do stołu kochanie.- odezwał się Michał, patrząc z dumą na swoje piękne naleśniki (oczywiście on tak uważał).- Mają być takie jak zawsze?-zagadnął.
- Wybacz, ale umówiłam się Asnat.- wzruszyłam ramionami, robiąc przy okazji małej warkocza.- Ostatnio tyle się działo, że nawet nie miałam czasu do niej zadzwonić, nie mówiąc już o spotkaniu.
- Mogę pojechać z Tobą mamusiu do cioci?! Obiecałam Dominice, że razem ułożymy te puzzle barbie!
No tak! Zapomniałam wcześniej wspomnieć, że Natan z Asnat wzięli ślub ze względu na ich dziecko – Dominikę. Była to naprawdę cudna dziewczynka, prawie tak samo idealna jak moja mała Milenka!
Te dwie, już od najmłodszych lat za sobą przepadały. Co więcej, widząc nasze córki razem widziałam mnie i Asnat z młodości. Jeżeli ktoś kiedyś wspominał, że przyjaźnie przechodzą z pokolenia na pokolenie to mówił najświętszą prawdę!
- Kochanie, odwiedzisz Dominikę w weekend.- pogłaskałam małą po główce, by się na mnie przypadkiem nie obraziła, co jak na prawie czterolatkę jej się zdarzało!- Nie zapominaj, że chodzisz do przedszkola.
- Mama ma rację.- wtrącił się Michał.- skończysz jeść i pojedziemy.- dodał, całując mnie w policzek.- a Ty jedź się odstresować i wygadać za wszystkie czasy, skoro masz wolne.
Idąc za sugestią Mielica, po raptem godzinie siedziałam już u Asnat w domu, gdzie moja przyjaciółka przygotowywała nam kawę. Dobrze, że miałyśmy spokój – Dominika również była w przedszkolu, a Natan w pracy.
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że moja przyjaciółka stworzy dom i rodzinę przede mną, nigdy bym w to nie uwierzyła! Najwyraźniej gdy spotykamy naszą drugą połówkę dzieją się dziwne rzeczy…
- Co z Jowitą?- zapytała równie szybko, gdy tylko zasiadła z przygotowanymi napojami.- No i z Frankiem?
- Wyjdą z tego bez szwanku.- wzruszyłam ramionami, biorąc do rąk gorącą kawę.- Jak z Natanem? Wszystko się wam układa?
- Chyba aż za dobrze.- kiedy Asnat spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek, byłam pewna, że coś przede mną ukrywa!
- No mów.- ponagliłam ją tylko.
- Słucham?
- Widzę, że chcesz mi coś powiedzieć. Mów śmiało.
- Bo właściwie to nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać..- zaczęła niby spokojnie.- Nie jestem pewna, ale istnieje szansa, że jestem w ciąży.
I w tym momencie chyba zrobiłam za duże oczy! Po prostu się zdziwiłam! Nie codziennie słyszy się tego typu wyznania, a już na pewno nie od przyjaciółki, która kiedyś mocno się zarzekała, że nie będzie miała żadnych dzieci!
- Jeśli nie jesteś pewna, to przyjdź jutro do szpitala.- uśmiechnęłam się lekko, ściskając dłoń Asnat.- Zrobimy badania i się okaże. Ale powiem Ci, że niezła sprawa! Chyba sama kiedyś chciałabym dać Milenie rodzeństwo.- nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos, ponieważ po chwili zdałam sobie sprawę, że jest to praktycznie niemożliwe. Nie chciałabym mieć dziecka z Michałem. Nie teraz, gdy jest Piotr, choć kilka razy mało brakowało, a Milena najpewniej obecnie nie byłaby jedynaczką.
- Jak z Piotrem, Pawłem?- zapytała Asnat, jak gdyby czytając mi w myślach.- Odzywał się po tej akcji na ulicy? Odważył się przyjść do szpitala?
- Daj spokój.- odruchowo machnęłam ręką.- Przyszedł akurat wtedy, kiedy rozeszła się wieść o wypadku Jowity.. pojechał z nami, gdzie spędził z resztą kilka dni i oddał nawet krew, ratując jej przy tym życie.- głośno westchnęłam, zmierzając do najgorszego.- Jakaś kobieta wmówiła mu, że byli razem.. wtedy po wypadku.. co więcej, oznajmiła mu, że jest w ciąży, a jako że ten nic nie pamiętał.. to ożenił się z nią.
- Chcesz powiedzieć, że on ma żonę i dziecko?
Jak widać nie tylko na mnie ów nowina robiła takie wrażenie!
- Tak.. Ale najlepsze jest to, że on chce być w życiu Milenki.. nie jako ojciec.
- Dlaczego?
- Sam nie wychowuje swojego biologicznego dziecka i chyba nie chce niszczyć naszej córce domu. Tak to bynajmniej zrozumiałam.
- I on nic nie pamięta?
Na to pytanie tylko przygryzłam wargę. Co miałam jej bowiem powiedzieć? Przyznać się, że Piotr insynuował mi coś sprzed wypadku, czy udać, że to się wcale nie wydarzyło.. dla własnego dobra? Tradycyjnie miałam w głowie mętlik, lecz postawiłam na szczerość!
- Chyba.- omijałam wzrokiem Asnat, bym tylko nie musiała spojrzeć jej w oczy.- Jezu, bo wczoraj… wczoraj powiedział coś takiego, co.. po prostu..
- No wykrztuś to z siebie!- przyjaciółka szturchnęła mnie ramieniem, by mnie najpewniej ponaglić.
- Wspomniał o czymś, o czym rozmawialiśmy w nocy przed tym całym jego wypadkiem.- dopiero gdy to powiedziałam, spojrzałam w stronę przyjaciółki.- Nie do końca jestem pewna, czy Piotr w takim układzie stracił tą całą pamięć.
- A myślisz, że byłby w stanie udawać, iż Cię nie pamięta? Byłby w stanie żyć spokojnie i się do was nie odezwać?- Asnat zlustrowała mnie wzrokiem tak, jakby chciała mnie nim zabić.- Wybacz Hana, ale w to akurat nie uwierzę. On Cię kochał, jak nikt inny. Nawet pomiędzy mną a Natanem, nie ma aż tak dużej chemii!
- Nie było.- odezwałam się pod nosem, jak jakieś obrażone dziecko.
- A co, już nic do niego nie czujesz? Nie ciągnie Cię do niego?
- Asnat!- lekko podniosłam głos, zaczynając się wiercić na miękkiej kanapie.- Po pierwsze mam Michała, z którym dla Mileny tworzymy dom. Po drugie, to nie jest Piotr z którym byłam. Nie wiem czy udaje czy nie, ale to nie do końca.. on…
- Musisz go jakoś sprawdzić.. inaczej nigdy się nie dowiesz i być może będziesz do końca życia żałowała, że nic z tym nie zrobiłaś…
I wtedy stwierdziłam, że moja najlepsza przyjaciółka jak zwykle ma rację. Dlatego wieczorem, gdy wróciłam do mieszkania po całodziennych plotkach z Asnat, byłam niezmiernie walecznie nastawiona na rozmowę z Piotrem – oczywiście w pokojowym znaczeniu.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu, wiedziałam, że on już tam jest. Nie chodziło nawet o śmiechy i odgłosy, bo je usłyszałam później. Chodziło bardziej o moje serce, które w jednej chwili zaczęło bić jak oszalałe.
Kiedy jeszcze ujrzałam Piotra w towarzystwie Mileny i najprawdopodobniej jego syna, coś bardzo mocno ścisnęło moje serce. Właśnie wtedy wszyscy mnie zauważyli, gdyż w jednej chwili podnieśli na mnie swe serdeczne spojrzenia.
- Mamo, mamo!- krzyczała mała, jak zwykle podbiegając w moją stronę.- Zobacz kto tu jest!- przytuliła się jeszcze do moich kolan na krótką chwilę, wracając zaraz do swoich towarzyszy.
- Cześć.- rzuciłam najpierw w stronę Piotra, dopiero później zauważając w ogóle Michała.
Mielic siedział w fotelu, zapatrzony w Milenę. Najwyraźniej ta cała sytuacja musiała być dla niego bardzo trudna.
- To co, możemy porozmawiać?- zagadnął Michał, kiedy tylko spojrzał w moją stronę.- Milena, zabierz Oskara do swojego pokoju i się czymś z nim pobaw, dobrze?
- Dobrze tatooo.- odparła mała niechętnie, ciągnąc za rękę małego towarzysza.
Gdy tylko zostaliśmy sami, od razu atmosfera zrobiła się ciężka. Piotr patrzył z żalem na Michała, najpewniej poirytowany tym, jak jego córka zwróciła się do Mielica, a Mielic z niecierpliwością w oczach czekał na ruch z mojej strony.
Dom wariatów, naprawdę!
- Przejdźmy do sedna.- zaczął Gawryło.- Nie będę się mieszał w wasze życie tak, jak powinienem.. ale nie oznacza to, że wyjadę i nie będę miał z własną córką jakiegokolwiek kontaktu.
- Z kim?- wyrwało się Michałowi, który już teraz chodził w tę i z powrotem pod oknem.
- Dobrze słyszałeś.- Gawryło spojrzał na Michała złowrogo, lecz później przeniósł wzrok na mnie.- To, że mnie przy was nie było, nie oznacza, że Milena nie jest moją córką.
- Właśnie Gawryło, że to tylko i wyłącznie to oznacza!
- Ciszej Michał.- zwróciłam się do niego, bo już naprawdę zachowywał się zbyt nietaktownie.- Co masz na myśli, mówiąc, że chcesz mieć z małą kontakt?- zmieniłam szybko temat, modląc się w duchu by żadne z nich nie drążyło wcześniejszego ekscesu.
- Jak już mówiłem.. nie chcę, by Milena wiedziała, że jestem jej ojcem.- Piotr spojrzał na Michała, tylko bardziej go irytując.- Wiem, że od dnia swoich narodzin uważa za niego Ciebie i niech tak zostanie.- po tych słowach Mielicowi rozbłysły tylko oczy, najpewniej w geście zadowolenia.- Ale chcę ją widywać jako wujek, przyjaciel rodziny.. cokolwiek..
- W porządku.- odparł Michał, po chwili badając moją reakcję.
Pokiwałam tylko twierdząco głową, by mógł kontynuować.
- Spotkanie raz w tygodniu, w soboty.
- Raz w tygodniu?- teraz to Gawryło podniósł się z pozycji siedzącej.- Wybacz kolego, ale to jest moja córka.. Dociera to do Ciebie?
- Jeśli tak, to gdzie byłeś, kiedy Ciebie potrzebowała? Gdzie byłeś, kiedy Hana przeżywała załamanie nerwowe i nie była z początku w stanie zając się małą? No słucham! Nie wspomnę już o tym, że jesteś skończonym kretynem!
- Jeśli ja Ciebie nie wyzywam, to nie życzę sobie, żebyś i Ty mnie obrażał.- Piotr zacisnął pięści, głośno nabierając powietrza.- Chce ją widzieć przynajmniej trzy razy w tygodniu.
- Piotr.- w końcu i ja się odezwałam, zwracając na siebie uwagę tych dwojga.- Może na początek wystarczy naprawdę jedno, góra dwa spotkania tygodniowo? Zrozum, że nie możesz od tak wypełniać Milenie całych dni. Ona jest dla Ciebie obca. Ty jesteś dla niej obcy..
- Tato!- rozległ się wrzask Mileny, przez co Michał popędził do jej pokoju w dosłownie ułamku sekundy.
Jak na złość, właśnie przez to zostałam sam na sam z Piotrem na krótką chwilę.
- I co myślisz?- zapytałam, by jakoś zagłuszyć ciszę.
- Zgadzam się.- powiedział w końcu, patrząc mi przy tym prosto w oczy.- Ale chcę, byś również przychodziła na te spotkania.. niekoniecznie z tym.. no z Michałem.
- Dlaczego?
- Bo chcę spędzić czas tylko z wami.. ze swoją jedyną rodziną…
I te kilka słów wystarczyło, bym ponownie poczuła silne ukłucie w sercu! Czy on naprawdę nic nie pamiętał? Czy naprawdę próbował mną tak manipulować?!
Zgaduję, że to jest właściwe pytanie…

KOOMENTUJCIE!
Ps. Jak to będzie z tym Piotrem?
Pamięta, czy nie pamięta?

9 komentarzy:

  1. Świetne jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że do tego znikniecia Piotra przyczynił sie Harel ale nie wiem jak..

    OdpowiedzUsuń
  3. eh jak zawsze niedosyt , chciałoby się przeczytać już dalszą część bez tego czekania

    OdpowiedzUsuń
  4. I znowu tydzień czekania 😕 :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Super genialne ale niecierpliwie czekam na to że Hana wróci do Piotra!!! Eh czekanie jest najgorsze szkoda ze to nie książka do przeczytania od a do z :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne :D Jestem za tym, żebyś wydała książkę :P Rewelacja! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się domyślam... chyba... ;D
    Jeden komentarz mi to podsunął... ��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje, że każde słowo ;)