Lekkie opóźnienie, ale wszystko przez
ostatni zastój bloga, gdyż walczyłam by powrócił bez szwanku!
Miłego czytania :) !
Coś całkiem innego
cz.41
- Przemyślałam z Michałem naszą wczorajszą rozmowę. Przyjdź do nas wieczorem by wszystko omówić.. Hana.- nagrałam się z samego rana Piotrowi, ponieważ i tak nie mogłam nawet spać! Na pewno nie po tym, co od niego usłyszałam.
Weszłam do kuchni, gdzie ku mojemu zaskoczeniu Michał z
Mileną byli już na nogach. No tak, Mielic smażył naleśniki – jedyne i wręcz
ulubione śniadanie mojej małej córeczki.
Podeszłam do nich, całując małą w sam czubek głowy na
powitanie, a później do Michała, zaglądając mu przez ramię, jak tam mu idzie
gotowanie. Cóż, można powiedzieć, że naprawdę nabiera wprawy! Całkiem niedawno
nie potrafił nawet rozbić skorupki od jajka tak, by ta nie wylądowała na
patelni, a teraz? Teraz to wygląda jak MasterChef, w dodatku w moim różowym
fartuszku!
Śmiech na sali, dosłownie!
- Siadaj do stołu kochanie.- odezwał się Michał,
patrząc z dumą na swoje piękne naleśniki (oczywiście on tak uważał).- Mają być
takie jak zawsze?-zagadnął.
- Wybacz, ale umówiłam się Asnat.- wzruszyłam
ramionami, robiąc przy okazji małej warkocza.- Ostatnio tyle się działo, że
nawet nie miałam czasu do niej zadzwonić, nie mówiąc już o spotkaniu.
- Mogę pojechać z Tobą mamusiu do cioci?! Obiecałam
Dominice, że razem ułożymy te puzzle barbie!
No tak! Zapomniałam wcześniej wspomnieć, że Natan z
Asnat wzięli ślub ze względu na ich dziecko – Dominikę. Była to naprawdę cudna
dziewczynka, prawie tak samo idealna jak moja mała Milenka!
Te dwie, już od najmłodszych lat za sobą przepadały. Co
więcej, widząc nasze córki razem widziałam mnie i Asnat z młodości. Jeżeli ktoś
kiedyś wspominał, że przyjaźnie przechodzą z pokolenia na pokolenie to mówił
najświętszą prawdę!
- Kochanie, odwiedzisz Dominikę w weekend.- pogłaskałam
małą po główce, by się na mnie przypadkiem nie obraziła, co jak na prawie
czterolatkę jej się zdarzało!- Nie zapominaj, że chodzisz do przedszkola.
- Mama ma rację.- wtrącił się Michał.- skończysz jeść i
pojedziemy.- dodał, całując mnie w policzek.- a Ty jedź się odstresować i
wygadać za wszystkie czasy, skoro masz wolne.
Idąc za sugestią Mielica, po raptem godzinie siedziałam
już u Asnat w domu, gdzie moja przyjaciółka przygotowywała nam kawę. Dobrze, że
miałyśmy spokój – Dominika również była w przedszkolu, a Natan w pracy.
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że moja przyjaciółka
stworzy dom i rodzinę przede mną, nigdy bym w to nie uwierzyła! Najwyraźniej
gdy spotykamy naszą drugą połówkę dzieją się dziwne rzeczy…
- Co z Jowitą?- zapytała równie szybko, gdy tylko
zasiadła z przygotowanymi napojami.- No i z Frankiem?
- Wyjdą z tego bez szwanku.- wzruszyłam ramionami,
biorąc do rąk gorącą kawę.- Jak z Natanem? Wszystko się wam układa?
- Chyba aż za dobrze.- kiedy Asnat spojrzała na mnie
spod przymrużonych powiek, byłam pewna, że coś przede mną ukrywa!
- No mów.- ponagliłam ją tylko.
- Słucham?
- Widzę, że chcesz mi coś powiedzieć. Mów śmiało.
- Bo właściwie to nie wiem czy mam się cieszyć czy
płakać..- zaczęła niby spokojnie.- Nie jestem pewna, ale istnieje szansa, że
jestem w ciąży.
I w tym momencie chyba zrobiłam za duże oczy! Po prostu
się zdziwiłam! Nie codziennie słyszy się tego typu wyznania, a już na pewno nie
od przyjaciółki, która kiedyś mocno się zarzekała, że nie będzie miała żadnych
dzieci!
- Jeśli nie jesteś pewna, to przyjdź jutro do
szpitala.- uśmiechnęłam się lekko, ściskając dłoń Asnat.- Zrobimy badania i się
okaże. Ale powiem Ci, że niezła sprawa! Chyba sama kiedyś chciałabym dać
Milenie rodzeństwo.- nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos, ponieważ po
chwili zdałam sobie sprawę, że jest to praktycznie niemożliwe. Nie chciałabym
mieć dziecka z Michałem. Nie teraz, gdy jest Piotr, choć kilka razy mało
brakowało, a Milena najpewniej obecnie nie byłaby jedynaczką.
- Jak z Piotrem, Pawłem?- zapytała Asnat, jak gdyby
czytając mi w myślach.- Odzywał się po tej akcji na ulicy? Odważył się przyjść
do szpitala?
- Daj spokój.- odruchowo machnęłam ręką.- Przyszedł
akurat wtedy, kiedy rozeszła się wieść o wypadku Jowity.. pojechał z nami,
gdzie spędził z resztą kilka dni i oddał nawet krew, ratując jej przy tym
życie.- głośno westchnęłam, zmierzając do najgorszego.- Jakaś kobieta wmówiła
mu, że byli razem.. wtedy po wypadku.. co więcej, oznajmiła mu, że jest w
ciąży, a jako że ten nic nie pamiętał.. to ożenił się z nią.
- Chcesz powiedzieć, że on ma żonę i dziecko?
Jak widać nie tylko na mnie ów nowina robiła takie
wrażenie!
- Tak.. Ale najlepsze jest to, że on chce być w życiu
Milenki.. nie jako ojciec.
- Dlaczego?
- Sam nie wychowuje swojego biologicznego dziecka i
chyba nie chce niszczyć naszej córce domu. Tak to bynajmniej zrozumiałam.
- I on nic nie pamięta?
Na to pytanie tylko przygryzłam wargę. Co miałam jej
bowiem powiedzieć? Przyznać się, że Piotr insynuował mi coś sprzed wypadku, czy
udać, że to się wcale nie wydarzyło.. dla własnego dobra? Tradycyjnie miałam w
głowie mętlik, lecz postawiłam na szczerość!
- Chyba.- omijałam wzrokiem Asnat, bym tylko nie
musiała spojrzeć jej w oczy.- Jezu, bo wczoraj… wczoraj powiedział coś takiego,
co.. po prostu..
- No wykrztuś to z siebie!- przyjaciółka szturchnęła
mnie ramieniem, by mnie najpewniej ponaglić.
- Wspomniał o czymś, o czym rozmawialiśmy w nocy przed
tym całym jego wypadkiem.- dopiero gdy to powiedziałam, spojrzałam w stronę
przyjaciółki.- Nie do końca jestem pewna, czy Piotr w takim układzie stracił tą
całą pamięć.
- A myślisz, że byłby w stanie udawać, iż Cię nie
pamięta? Byłby w stanie żyć spokojnie i się do was nie odezwać?- Asnat
zlustrowała mnie wzrokiem tak, jakby chciała mnie nim zabić.- Wybacz Hana, ale
w to akurat nie uwierzę. On Cię kochał, jak nikt inny. Nawet pomiędzy mną a
Natanem, nie ma aż tak dużej chemii!
- Nie było.- odezwałam się pod nosem, jak jakieś
obrażone dziecko.
- A co, już nic do niego nie czujesz? Nie ciągnie Cię
do niego?
- Asnat!- lekko podniosłam głos, zaczynając się wiercić
na miękkiej kanapie.- Po pierwsze mam Michała, z którym dla Mileny tworzymy
dom. Po drugie, to nie jest Piotr z którym byłam. Nie wiem czy udaje czy nie,
ale to nie do końca.. on…
- Musisz go jakoś sprawdzić.. inaczej nigdy się nie
dowiesz i być może będziesz do końca życia żałowała, że nic z tym nie zrobiłaś…
I wtedy stwierdziłam, że moja najlepsza przyjaciółka
jak zwykle ma rację. Dlatego wieczorem, gdy wróciłam do mieszkania po
całodziennych plotkach z Asnat, byłam niezmiernie walecznie nastawiona na
rozmowę z Piotrem – oczywiście w pokojowym znaczeniu.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu, wiedziałam, że on
już tam jest. Nie chodziło nawet o śmiechy i odgłosy, bo je usłyszałam później.
Chodziło bardziej o moje serce, które w jednej chwili zaczęło bić jak oszalałe.
Kiedy jeszcze ujrzałam Piotra w towarzystwie Mileny i
najprawdopodobniej jego syna, coś bardzo mocno ścisnęło moje serce. Właśnie
wtedy wszyscy mnie zauważyli, gdyż w jednej chwili podnieśli na mnie swe
serdeczne spojrzenia.
- Mamo, mamo!- krzyczała mała, jak zwykle podbiegając w
moją stronę.- Zobacz kto tu jest!- przytuliła się jeszcze do moich kolan na
krótką chwilę, wracając zaraz do swoich towarzyszy.
- Cześć.- rzuciłam najpierw w stronę Piotra, dopiero
później zauważając w ogóle Michała.
Mielic siedział w fotelu, zapatrzony w Milenę. Najwyraźniej
ta cała sytuacja musiała być dla niego bardzo trudna.
- To co, możemy porozmawiać?- zagadnął Michał, kiedy
tylko spojrzał w moją stronę.- Milena, zabierz Oskara do swojego pokoju i się
czymś z nim pobaw, dobrze?
- Dobrze tatooo.- odparła mała niechętnie, ciągnąc za
rękę małego towarzysza.
Gdy tylko zostaliśmy sami, od razu atmosfera zrobiła
się ciężka. Piotr patrzył z żalem na Michała, najpewniej poirytowany tym, jak
jego córka zwróciła się do Mielica, a Mielic z niecierpliwością w oczach czekał
na ruch z mojej strony.
Dom wariatów, naprawdę!
- Przejdźmy do sedna.- zaczął Gawryło.- Nie będę się
mieszał w wasze życie tak, jak powinienem.. ale nie oznacza to, że wyjadę i nie
będę miał z własną córką jakiegokolwiek kontaktu.
- Z kim?- wyrwało się Michałowi, który już teraz
chodził w tę i z powrotem pod oknem.
- Dobrze słyszałeś.- Gawryło spojrzał na Michała
złowrogo, lecz później przeniósł wzrok na mnie.- To, że mnie przy was nie było,
nie oznacza, że Milena nie jest moją córką.
- Właśnie Gawryło, że to tylko i wyłącznie to oznacza!
- Ciszej Michał.- zwróciłam się do niego, bo już
naprawdę zachowywał się zbyt nietaktownie.- Co masz na myśli, mówiąc, że chcesz
mieć z małą kontakt?- zmieniłam szybko temat, modląc się w duchu by żadne z
nich nie drążyło wcześniejszego ekscesu.
- Jak już mówiłem.. nie chcę, by Milena wiedziała, że
jestem jej ojcem.- Piotr spojrzał na Michała, tylko bardziej go irytując.-
Wiem, że od dnia swoich narodzin uważa za niego Ciebie i niech tak zostanie.-
po tych słowach Mielicowi rozbłysły tylko oczy, najpewniej w geście
zadowolenia.- Ale chcę ją widywać jako wujek, przyjaciel rodziny.. cokolwiek..
- W porządku.- odparł Michał, po chwili badając moją
reakcję.
Pokiwałam tylko twierdząco głową, by mógł kontynuować.
- Spotkanie raz w tygodniu, w soboty.
- Raz w tygodniu?- teraz to Gawryło podniósł się z
pozycji siedzącej.- Wybacz kolego, ale to jest moja córka.. Dociera to do
Ciebie?
- Jeśli tak, to gdzie byłeś, kiedy Ciebie potrzebowała?
Gdzie byłeś, kiedy Hana przeżywała załamanie nerwowe i nie była z początku w
stanie zając się małą? No słucham! Nie wspomnę już o tym, że jesteś skończonym
kretynem!
- Jeśli ja Ciebie nie wyzywam, to nie życzę sobie,
żebyś i Ty mnie obrażał.- Piotr zacisnął pięści, głośno nabierając powietrza.-
Chce ją widzieć przynajmniej trzy razy w tygodniu.
- Piotr.- w końcu i ja się odezwałam, zwracając na
siebie uwagę tych dwojga.- Może na początek wystarczy naprawdę jedno, góra dwa
spotkania tygodniowo? Zrozum, że nie możesz od tak wypełniać Milenie całych
dni. Ona jest dla Ciebie obca. Ty jesteś dla niej obcy..
- Tato!- rozległ się wrzask Mileny, przez co Michał
popędził do jej pokoju w dosłownie ułamku sekundy.
Jak na złość, właśnie przez to zostałam sam na sam z
Piotrem na krótką chwilę.
- I co myślisz?- zapytałam, by jakoś zagłuszyć ciszę.
- Zgadzam się.- powiedział w końcu, patrząc mi przy tym
prosto w oczy.- Ale chcę, byś również przychodziła na te spotkania..
niekoniecznie z tym.. no z Michałem.
- Dlaczego?
- Bo chcę spędzić czas tylko z wami.. ze swoją jedyną
rodziną…
I te kilka słów wystarczyło, bym ponownie poczuła silne
ukłucie w sercu! Czy on naprawdę nic nie pamiętał? Czy naprawdę próbował mną
tak manipulować?!
Zgaduję, że to jest właściwe pytanie…
KOOMENTUJCIE!
Ps. Jak to będzie z tym Piotrem?
Pamięta, czy nie pamięta?
Cudooooo!!
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńmyślę, że do tego znikniecia Piotra przyczynił sie Harel ale nie wiem jak..
OdpowiedzUsuńeh jak zawsze niedosyt , chciałoby się przeczytać już dalszą część bez tego czekania
OdpowiedzUsuńI znowu tydzień czekania 😕 :(
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńSuper genialne ale niecierpliwie czekam na to że Hana wróci do Piotra!!! Eh czekanie jest najgorsze szkoda ze to nie książka do przeczytania od a do z :)
OdpowiedzUsuńGenialne :D Jestem za tym, żebyś wydała książkę :P Rewelacja! <3
OdpowiedzUsuńA ja się domyślam... chyba... ;D
OdpowiedzUsuńJeden komentarz mi to podsunął... ��