U Was za oknem również tak ponuro?
Jeśli tak, to polecam herbatkę i świeżego
nexta EPIC :)!
Miłego czytania.
Nazajutrz wieczór musiałem się spotkać z Sandrą. Po porannym telefonie z poprzedniego dnia nie dawała mi spokoju. Nie miałem pojęcia o co jej może chodzić, ale chcąc nie chcąc obecnie stałem pod drzwiami od jej mieszkania.
Swoją drogą dawno mnie tutaj nie było!
Zapukałem raz, potem drugi. O dziwo, nikt mi nie
otworzył. Miałem już nawet odejść, kiedy usłyszałem otwierany zamek. Ktoś
bardzo niepewnie wychylił się zza drzwi.
Kiedy zobaczyłem Sandrę z podbitym okiem, myślałem, że
to mi się wydaję.
- Co do cho..- urwałem, widząc w jakim jest stanie.-
Kto Ci to zrobił?
- Nikt.- prawie krzyknęła, przymykając drzwi tak, bym
jej nie widział.- Lepiej stąd idź. Myliłam się, nic nas nie łączy!- teraz to
już była na skraju płaczu.
Oczywiście, że jej nie posłuchałem. Wręcz odwrotnie na
siłę wszedłem do jej mieszkania, czując, że tak muszę uczynić.
Wchodziłem do salonu, kiedy to brunetka chwyciła mnie w
łokciu, jak gdyby chcąc odwrócić moją uwagę.
- Piotr.. wyjdź stąd..- mówiła dalej skruszonym głosem.
- Najpierw mi powiesz, kto Ci to zrobił!- sam
podniosłem głos, przez co usłyszałem czyjeś.. chrapanie? Tak mi się bowiem
wydawało, więc z rozpędu otworzyłem drzwi od sypialni, którą z resztą kiedyś
zdarzało mi się dzielić.
Leżał tam jakiś facet. Dosyć duży facet, a obok kilka
butelek whisky. Rzecz jasna – pustych.
- To on.. on Cię tak urządził?- zapytałem przez zęby z
pogardą.
- Idź stąd, inaczej.. nie chcę żeby Ci coś zrobił.-
szeptała Sandra, cały czas ciągnąc mnie za ramię.- Nie powinnam była do Ciebie
dzwonić.
- Dobrze zrobiłaś.- mówiąc to szturchnąłem tego gościa
nogą.- Wstawaj!- krzyknąłem jeszcze, przez co ów facet niepewnie otworzył
zaspane oczy.
- Co do kur..?!- podniósł się jak oparzony z łóżka,
miażdżąc zarówno mnie, jak i Sandrę wzrokiem.- To ten Twój kochaś?!- krzyczał,
podchodząc do mnie stanowczo za szybko.
I wtedy wydarzyło się kilka rzeczy na raz. Ten cały
goryl chciał mnie uderzyć, lecz zdążyłem zrobić unik, jednocześnie sprzedając
mu kopniaka w czułe miejsce. Kiedy się zgiął w pół, poprawiłem z kolanka jego
zacny uśmieszek, a potem doprawiłem prawym prostym.
Kiedy runął na ziemię chyba pluł krwią. Cóż, jeden zero
dla mnie!
- Masz trzy sekundy żeby się stąd zmyć.- powiedziałem
stanowczo, pokazując Sandrze by stąd wyszła.
Jakoś nigdy nie lubiłem przemocy i używałem jej
naprawdę w podbramkowych sytuacjach. Co więcej, nie chciałem by kojarzono mnie
od tej złej strony.. choć kiedyś tylko takową miałem.
- Głuchy jesteś?! Wynocha!
Mężczyzna podniósł się z podłogi, lecz kiedy stanął na
równych nogach uderzył mnie prosto w nos zakrwawioną pięścią, przez co i ja
runąłem na ziemie.
Jednak nie byłem w tym aż tak dobry jak kiedyś!
- Wyjdę stąd żeby Cię nie zabić.- powiedział mocnym
tonem.- Kiedy tu wrócę, lepiej żebym Cię nie spotkał. Inaczej z tej Twojej
pięknej buźki nic nie zostanie.- Kiedy wyszedł trzasnął tylko drzwiami.
Najwyraźniej choć trochę musiały zaboleć go moje ciosy!
- Piotr.. Nic Ci nie jest?- zapytała Sandra, klęcząc
nade mną.- Pójdę po ręcznik, nie ruszaj się..- wybiegła z pokoju, przez co
niepewnie podniosłem się do pozycji siedzącej na podłodze, opierając się
plecami o skraj łóżka.
Kiedy przyłożyłem dłoń do twarzy i przejechałem nią po
policzku zobaczyłem tylko strumień krwi. Najwyraźniej goryl miał mocną rękę,
czego z resztą mogłem się spodziewać.
- Masz, przyłóż to.- powiedziała Sandra, podając mi
jakąś mrożonkę owiniętą ręcznikiem.
Chwyciłem ją niepewnie, patrząc z rezerwą na dawną..
kochankę.
- To była ta nasza wspólna sprawa?- zapytałem
spokojnie, choć w środku dosłownie cały chodziłem!
- Kiedy my.. no kiedy się spotykaliśmy, byłam z Jackiem
świeżo po zerwaniu..- dziewczyna przerwała, lustrując mnie wzrokiem.- któryś z
sąsiadów, a jednocześnie jego kolegów doniósł mu, że już znalazłam jego
następcę.. Wiesz, on nie jest typem, który od tak odda swoją.. własność? Chyba
tak mnie traktuje.. Dlatego chciałam się z Tobą spotkać i ostrzec Cię, żebyś
uważał.- Sandra głośno westchnęła, lecz po chwili kontynuowała.- Ostatnio
zaczął tutaj przychodzić bez zapowiedzi z nadzieją, że natknie się na Ciebie.
Kiedy po kryjomu przejrzał mój telefon i zobaczył połączenia do Ciebie nieco
się wściekł i..- urwała, chowając twarz w dłoniach.
Zrobiło mi się jej szkoda. Naprawdę. Mimo, że nie
żywiłem do niej żadnych głębszych uczuć, razem było nam dobrze.. kiedyś…
- Musisz zmienić mieszkanie.- zacząłem powoli.- Ponadto
numer komórki, żeby nie mógł się z Tobą skontaktować.- Na moment oderwałem
ręcznik od twarzy, który był już i tak cały z krwi.- No i powinnaś zgłosić to
na policję.
Powoli stanąłem na proste nogi, udając się do łazienki.
Widząc swoje odbicie w lustrze aż nie chciałem uwierzyć, że ten gościu jednym
ciosem tak mnie urządził!
Miałem rozcięty nie tyle łuk brwiowy co w dodatku skórę
na nosie. Właśnie z tej drugiej rany sączyło się najwięcej krwi. Tak mi się
bynajmniej wydawało.
Z apteczki jaką Sandra trzymała pod umywalką wyjąłem
plaster, który niedbale przykleiłem sobie na rany.
I właśnie wtedy, odezwał się mój telefon. Był to co
prawda sms, lecz.. był on od Hany.
Moje serce zaczęło bić szybciej, zwłaszcza, że cały
wczorajszy dzień milczała. Nawet się nie łudziłem, że do mnie napisze. Byłem
pewny, że mnie skreśliła, a tu proszę!
Chciałabym
z Tobą porozmawiać. Przyjedź do mnie. Czekam.
Hana.
Tyle mi wystarczyło, bym przepraszając Sandrę dosłownie
wybiegł z jej domu.
Do mieszkania Goldberg dojechałem w niecałe trzydzieści
minut. Pukając do jej drzwi usłyszałem tylko jakieś „proszę” przez co sam sobie
je otworzyłem, wchodząc do środka.
Blondynka była w kuchni. Akurat coś wyciągała z
piekarnika, więc oparłem się o framugę drzwi, obserwując jej.. ruchy. Nie
sądziłem, że umie gotować, a co więcej, że tak dobrze przy tym wygląda!
Obróciła się wtedy przez ramię. Niestety!
Kiedy spojrzała na moją twarz, jednocześnie upuściła
trzymane w dłoniach naczynie.. chyba właśnie przez to straciliśmy przyszłą
kolację, która rozbiła się na podłogę w jej wielkiej kuchni.
- Co Ci się stało?!- zapytała, wcale nie przejmując się
tym bałaganem jaki narobiła.
Przeszła przez środek kuchni, od razu dotykając dłońmi
moich świeżych ran, z których natychmiast zdjęła plastry.
- To nic takiego.- odparłem, chwytając jej obie
dłonie.- Hana, nic mi nie jest.- dodałem poważniej, zmuszając ją, by spojrzała
mi w oczy.
- Kto Ci to zrobił?- zapytała chwytając mnie za rękę.
Po chwili znaleźliśmy się w toalecie, gdzie Hana z idealną dokładnością
opatrywała moje rany.- Powiesz mi?- dopytywała, nie dając za wygraną.
- Musiałem komuś pomóc.- powiedziałem tylko tyle albo
aż tyle, patrząc na podejrzliwe spojrzenie blondynki.
- Kobiecie?- zapytała niby od tak, lecz jej błysk w
oczach ją zdradził.
- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.- odparłem
rozbawiony.
Fakt, że blondynka była o mnie zazdrosna naprawdę mi
się podobał. Co więcej oznaczało to, że naprawdę nie jestem jej wcale obojętny,
mimo tego, co jej zrobiłem.. a to już było coś!
- Nie widziałam Cię raptem dzień, a kiedy przyszedłeś
wyglądasz jak po jakimś wypadku.. Wybacz, że się martwię.
- Hana.. za kilka dni zostaną tylko strupy.-
przerwałem, na moment badając jej reakcję.- Poza tym.. cieszę się, że Cię
jeszcze obchodzę.- mimo tego co miało właśnie miejsce, odważyłem się dotknąć
jej aż nadto rozgrzanego policzka, przez co jej ręką zamarła w bezruchu na
wysokości moich oczu..- Wybaczysz mi? Wiem, że zachowałem się jak idiota.. Już
więcej Cię nie oszukam.
- W takim razie powiedz mi, kto Ci to zrobił.- gestem
ręki wskazała na mą twarz.- Nie bój się, nie obrażę się jeśli pomogłeś jakiejś
kobiecie.. aż taka głupia nie jestem. Poza tym, nie jesteśmy nawet parą.
To ostatnie mnie nieco zabolało. Fakt, nie byliśmy
oficjalnie razem. Z resztą to wszystko między nami było jeszcze świeże i taka
jest prawda..
- Pamiętasz jak Adam wspomniał ostatnio, że ktoś mnie
szukał w szpitalu?- kiedy Hana pokiwała twierdząco głową, zacząłem powoli..- No
więc chodziło o moją dawną.. koleżankę. Wiesz zapewne co mam na myśli.- odchrząknąłem,
ponieważ było mi głupio się tak spowiadać!- Chciała się ze mną spotkać, żeby
mnie ostrzec, że jej były ma pewien problem z naszą znajomością. To znaczy z
tym co nas kiedyś łączyło.- odruchowo wzruszyłem ramionami.- Pojechałem dzisiaj
do niej, lecz nie chciała mnie wpuścić do mieszkania. Kiedy jednak otworzyła
drzwi i zobaczyłem jej twarz, to jak jest cała pobita, nie mogłem temu
bydlakowi odpuścić.. Na moje nieszczęście spał u niej pijany, więc chciałem go
wyprosić.. Ale doszło do pewnych zdarzeń, które teraz noszę na twarzy.. Oczywiście
on również nie wyszedł z jej mieszkania cały.. Nie myśl sobie, że zawsze tak
obrywam.- wskazałem gestem na swój biceps, by blondynka się nieco rozluźniła.
Uśmiechnęła się tylko lekko, przez co i ja odetchnąłem
z ulgą!
Po chwili nakleiła mi dwa stripy chirurgiczne na rany, które
najpewniej sprawdzą się lepiej niżeli zwykłe plastry.
- Gotowe.- rzekła, wrzucając wszystko do umywalki,
czyli jakieś waciki i rękawiczki.
Długo nie myśląc stanąłem zaraz za jej plecami,
delikatnie dotykając jej karku. Kochałem jej skórę. Uwielbiałem ją dotykać!
Dosłownie mógłbym to robić dniami i nocami, a najpewniej nigdy by mi się to nie
znudziło!
- Teraz już wiesz o mnie wszystko.. na obecną chwilę..-
objąłem blondynkę ramionami, przez co obydwoje wpatrywaliśmy się we swoje
odbicie w lustrze.- To jak będzie z nami?- zapytałem tak cicho, że nie do końca
byłem pewien, że Hana to usłyszała.
- Hmm.- Goldberg obróciła się przodem do mnie,
obejmując mnie ramionami na szyi. Nie powiem, bardzo mi się to podobało!-
Wisisz mi kolację, bo przez Ciebie ta którą przygotowałam wylądowała.. na
podłodze.
- Pewnie była wyśmienita.- rzekłem poważnie, śmiejąc
się jednocześnie w duchu.
- Wątpię.. To gdzie mnie zabierzesz?
- Czyli między nami zgoda?- odparłem pytaniem na
pytanie.
- Zależy czy zjem dobrą kolację.- wzruszyła jeszcze
ramionami, po chwili wybuchając śmiechem.
Nie byłem od niej lepszy, przez co przez chwile stojąc
tak w uścisku śmialiśmy się do siebie, jakby to było dla nas naturalną rzeczą.
Kiedy się w końcu uspokoiliśmy, przybliżyłem się nagle do Hany, od tak ją
całując.
Odwzajemniając pocałunek wyraziła więcej, niżeli miała
by to powiedzieć słowami.
Jednak od czasu do czasu opłaca się dostać w twarz, by
zdobyć względy u kobiety, którą się ubóstwia!
Przyjemność nie trwała zbyt długo, gdyż na ziemię
sprowadził nas jakiś hałas, który dobiegł z salonu. Natychmiast tam pobiegłem,
prosząc Hanę by została w toalecie i pozwoliła mi sprawdzić co się dzieje.
Jedyne co zobaczyłem to cegłówkę, którą ktoś wybił
Hanie okno. Wziąłem ją do ręki, ponieważ z jednej strony była do niej
doczepiona kartka.
Gdy ją zerwałem i zacząłem czytać, natychmiast
wiedziałem czyje to dzieło..
Lepiej
pilnuj nowej zdobyczy…
Lepiej
żeby nic jej się nie przytrafiło, prawda?
Koomentujcie ;)
Uwielbiam i czekam na nexta! :D
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej ;>
ojejku jak super *.* tylko po co ten typ go odnalazł ;/ oby Hanie nie stała się krzywda!
OdpowiedzUsuńalex.
To się tak szybko czyta że aż coś ^^ Uwielbiam takie opo <3 Cuudeńko <33
OdpowiedzUsuńCudoo *-* takie tajemnicze... czekam na nexta! <3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zawsze super ale mam pytanie wiem że masz naukę i piszesz opowiadania ale natrafiłam na twój blog i tam znalazłam opowiadanie o lenie i tomku jakbyś znalazła trochę czasu i chęci mogłabyś pisać o tym dalej proszę
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 i jak tu nie kochać Twoich opo? :D Czekam na nexta, cudo :*
OdpowiedzUsuńOpo super genialne super ze w twoim Opo nie było często powielajacej się w innych Opo ciąży z inną super zagranie ekstra liczę na jakiegoś hota
OdpowiedzUsuńCieszę się że tak bardzo fajnie wymyśliłaś tą bójkę że to nie chodziło o jakąś intrygę ciążową . Czekam na szybki next bo czyta się wspaniale zbliżenie Hany z Piotrem byłoby wisienką na torcie :)
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuńCudo! :D :D
OdpowiedzUsuńNext? :D :P :*
OdpowiedzUsuńMam lekkie opóźnienie, ale zaczynam pisać, powinnam zdążyć z nextem True dzisiaj, jeśli jednak nie zdążę - dodam go jutro.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!